W niedzielę w związku z rozpoczynającym się w poniedziałek w stolicy 19 szczytem klimatycznym ONZ Ruch Narodowy zorganizował Anty-Szczyt, podczas którego przekonywał m.in., że nie ma dowodów na to, iż to człowiek jest odpowiedzialny za tzw. globalne ocieplenie.
Michał Putkiewicz z Ruchu Narodowego podkreślił, że Polska wzorem Wielkiej Brytanii powinna doprowadzić do wynegocjowania tzw. rabatu, który odnosiłby się do polityki klimatycznej. Premier Margaret Thatcher, wynegocjowała tzw. rabat brytyjski, dzięki któremu państwo to wpłaca m.in. mniejszą składkę do wspólnego budżetu UE. Rabat klimatyczny, według narodowców, powinien dotyczyć państw, których energetyka w ponad 50 proc. opiera się na węglu i które emitują poniżej 5 proc. światowej emisji dwutlenku węgla.
"Polska energia elektryczna w blisko 85 proc. wytwarzana jest z węgla (...), a mimo to nasz kraj, jako jeden z niewielu na świecie zgodnie z Protokołem z Kioto zredukował emisje CO2 o 30 proc. Państwa rozwinięta, takie jak Holandia czy Francja, zrobiły to w niewielkim stopniu, a Hiszpania czy Portugalia wręcz zwiększyły emisje" - podkreślił przedstawiciel narodowców.
Ich zdaniem, Polska powinna wetować wszelkie próby zaostrzania unijnej i globalnej polityki klimatycznej. Jak przekonywali, podwyższanie celów redukcyjnych CO2 może spowodować, że w perspektywie kilkudziesięciu lat polski przemysł ciężki i górniczy zniknie bądź "wyprowadzi się" za granicę, co doprowadzi do utraty pracy przez ponad 300 tys. ludzi.
Jak dodawali uczestnicy spotkania, państwa powinny mieć suwerenność w wyborze drogi do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych.
Narodowcy sprzeciwią się również ONZ-towskiemu Zielonemu Funduszowi, z który po 2020 roku kwotą 100 mld dolarów miałby wspierać inwestycje prośrodowiskowe i proredukcyjne w państwach rozwijających się. Ich zdaniem, zamiast tych pieniędzy, powinny zostać zwiększone rabaty klimatyczne w tych państwach. Zielony Fundusz i finansowanie polityki klimatycznej będzie jednym z głównych tematów podczas szczytu ONZ.
Uczestnicy spotkania podpisali "Apel Wolnych Narodów Europy i Świata" do rozpoczynającego się szczytu ONZ. W dokumencie wskazano m.in. że nowa konwencja klimatyczna ONZ powinna wejść w życie tylko wtedy, jeśli podpiszą ją państwa odpowiadające, za co najmniej 2/3 światowej emisji gazów cieplarnianych. W apelu wskazano również, że dane naukowe mówiące, iż to człowiek jest odpowiedzialny za wzrost temperatury oraz emisji CO2 na świecie są niewiarygodne. Apel podpisali m.in. obecni na spotkaniu przedstawiciele z Węgier, Hiszpanii, USA, Francji, Włoch i Szwecji.
Robert Winnicki z Ruchu Narodowego podkreślał, że kraje naszego regionu muszą razem przeciwstawić się "kolejnym próbom zaostrzenia pakietu klimatycznego i dążyć do jego całkowitego zniesienia". "Tak dla ochrony przyrody, nie dla ekofanatyzmu. Tak dla polskiej gospodarki opartej na węglu" - mówił.
W anty-szczycie oprócz Ruchu Narodowego wzięli udział także m.in. przedstawiciele Solidarności, Instytutu Globalizacji, Instytutu Sobieskiego, CFACT czy węgierskiej partii Jobbik.
Podczas szczytu ONZ delegaci zastanawiać się mają jak wyglądać ma nowe globalne i wiążące prawnie porozumienie ws. ochrony klimatu po 2020 roku. Wiele państw - w tym i Polska - uzależnia bowiem zgodę na jakiekolwiek nowe wiążące zobowiązania klimatyczne od istnienia porozumienia o zasięgu międzynarodowym. Zgodnie z postanowieniami Konwencji i poprzednich COP, należy próbować ograniczyć wzrost średniej temperatury w tym wieku do co najwyżej 2 stopni, ponieważ - według agend ONZ - przy wzroście wyższym niż owe 2 stopnie, koszty przeciwdziałania i adaptacji będą rosnąć lawinowo.