Konflikt dotyczy ceny przyjmowania odpadów, jaką zbuntowane gminy muszą zapłacić od 1 lutego należącej do gminy Nysa spółce EKOM, zarządzającej Regionalną Instalacją Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Domaszkowicach. Wątpliwości samorządowców budzi zarówno sposób, w jaki są traktowani przez władze Nysy, jak i sposób kalkulacji nowych cen składowania odpadów w RIPOK Domaszkowice.
Burmistrz Prudnika, Franciszek Fejdych, który na jednym ze spotkań w sprawie podwyżki cen manifestacyjnie podarł otrzymane dokumenty, wyjaśnia źródło konfliktu.
"W 2013 roku 19 gmin zgodziło się wejść do porozumienia, na mocy którego zobowiązały się do dostarczania swoich śmieci do RIPOK w Domaszkowicach. Dzięki któremu Nysa otrzymała 20 mln złotych dofinansowania na jego budowę. Zgodnie z umową, jako uczestnicy porozumienia powinniśmy być wcześniej informowani o zmianach cen w składowaniu odpadów, a same podwyżki mają być konsultowane ze wszystkimi stronami porozumienia. Tymczasem pod koniec roku burmistrz Nysy podjął decyzję o podwyżce w wysokości 47 proc. dotychczasowej ceny, a dopiero potem przystąpił do konsultacji. Na takie traktowanie +z góry+, a właściwie dyktat ze strony Nysy, nie możemy się zgodzić" - powiedział Fejdych.
Ustawa o gospodarce komunalnej. Komentarz>>
Burmistrz Paczkowa, Artur Rolka ma wątpliwości co do przedstawionych przez gminę Nysa kalkulacji uzasadniających podwyżkę.
"W naszej ocenie nie ma podstaw do tak wysokiej podwyżki. Widzimy, jakie zyski na BIP-ie wykazuje EKOM i wiemy, jakie są wzrosty cen na innych RIPOK po ogłoszeniu nowych stawek opłaty środowiskowej. Niestety, nie widzimy chęci ze strony władz Nysy do konstruktywnych rozmów. Naszym zadaniem jest dbałość o interes mieszkańców naszych gmin, a nie interesy spółki należącej do gminy Nysa. Dlatego rozważamy złożenie wniosku do marszałka województwa o zmianę Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami, tak by umożliwić gminom obsługiwanym w tej chwili przez Domaszkowice, do innych RIPOK-ów" - informuje Rolka.
Jak powiedział burmistrz Fejdych, obecnie 16 gmin uczestniczących w porozumieniu i korzystających ze składowiska w Domaszkowicach, będzie reprezentowanych przez kancelarię prawną, która zaproponuje gminie Nysa przystąpienie do mediacji, a w przypadku fiaska rozmów, wystąpi przeciwko Nysie na drogę sądową. Niezależnie od ścieżki prawnej, zbuntowane gminy chcą sprawą zainteresować Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
"Z informacji, jakie posiadamy, w innych instalacjach wzrost cen z tytułu opłaty środowiskowej wynosi 35 złotych. Nysa wymusiła na nas 70 złotych. W naszej ocenie to działania o charakterze monopolistycznym, bo w tej chwili nie możemy oddawać odpadów do innego składowiska, jak Domaszkowice. Od lutego płacimy wyższą stawkę, jednak mamy nadzieję, że po rzetelnej i bezstronnej analizie zostanie ona obniżona, a my odzyskamy pieniądze bezzasadnie pobrane przez nyską spółkę" - uważa burmistrz Prudnika.
Poproszony przez PAP o zajęcie stanowiska w sprawie konfliktu, Urząd Miasta Nysa do chwili publikacji depeszy nie odpowiedział na pytania. (PAP)
Marek Szczepanik
masz/ je/