‒ Limit na 2014 rok nie zostanie wykorzystany nawet w połowie. To było oczywiste od początku, ponieważ konstrukcja programu uniemożliwiała wykorzystanie tego limitu – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Katarzyna Kuniewicz, dyrektor działu badań i analiz rynku REAS.
Jak wynika z danych BGK, do końca listopada na podstawie wniosków przekazanych do banku udało się wykorzystać 210,9 mln zł, czyli nieco ponad 35 proc. z zaplanowanych 600 mln zł dopłat. Kuniewicz podkreśla jednak, że program będzie trwał do 2018 r., więc jest jeszcze czas na poprawę wskaźników. Już na koniec listopada wykorzystano niemal 100 mln zł z limitu na 2015 r., czyli 13,8 proc. maksymalnej zaplanowanej kwoty. BGK otrzymał już też wnioski na 2016 r. (16 mln zł) i 2017 r. (156 tys. zł).
Kuniewicz zwraca jednak uwagę na to, że z uwagi na niedostosowane do sytuacji rynkowej limity cen, wykorzystanie środków różni się pomiędzy miastami. Na najlepszych dla młodych nabywców rynkach, czyli w Gdańsku i Łodzi, nawet połowa nowych mieszkań na rynku mogła uzyskać dopłatę w ramach programu MdM. Na początku roku, przed dostosowaniem limitów, poziom ten był jeszcze wyższy, a w Łodzi w pierwszym kwartale wynosił nawet 76 proc. dostępnych mieszkań.
‒ Tuż za nimi jest Poznań, również ze świetnym limitem, zarówno w granicach administracyjnych miasta, jak i na obrzeżach. Na tych rynkach widzimy ogromną intensywność wykorzystania limitu i to jest rozsądne. Ale mamy takie rynki, jak choćby Kraków, w którym nawet po podwyższeniu limitu po III kw. tylko 7 proc. mieszkań na rynku pierwotnym kwalifikuje się do dopłaty – zwraca uwagę Kuniewicz.
Podkreśla, że to właśnie limity wpłyną na to, czy program dopłat będzie sukcesem. Na progi cenowe nie ma wpływu finansujący program BGK, ustalają go wojewodowie na podstawie danych GUS-u. Kuniewicz ocenia, że na razie nie widać zwiastunów lepszego dostosowania limitów do oferty na rynku.
‒ Nic nie wskazuje na to, żeby limity w MdM były ustalane w taki sposób, żeby to miało związek z tym, ile mieszkań na danym rynku może być zakupione w takim limicie – krytykuje Kuniewicz. ‒ W zasadzie następuje oderwanie tego limitu od bieżącej sytuacji na rynku. Nie ma zmian w sposobie obliczania, nie ma też zapowiedzi, że będą jakiekolwiek zmiany w metodzie, którą się stosuje do obliczeń, w związku z tym nie ma przesłanek do tego, by powiedzieć, że teraz mniej więcej te limity będą podążały za rynkiem.