Prezydent Płocka Andrzej Nowakowski przesłał do premier Beaty Szydło petycję, w której zaapelował m.in. o zapewnienie środków finansowych na regularne pogłębianie Wisły w tym rejonie.

We wtorek w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Wiączeminie Polskim odbyło się wyjazdowe posiedzenie zespołu zarządzania kryzysowego starostwa płockiego oraz powiatowej komisji bezpieczeństwa i porządku w 7. rocznicę powodzi, która po przerwaniu w pobliskich Świniarach biegnącego wzdłuż Wisły wału dwukrotnie, w maju i w czerwcu 2010 r., nawiedziła gminy Gąbin i Słubice, położone w Dolinie Iłowsko-Dobrzykowskiej. O potrzebie pogłębiania tam rzeki mówił m.in. starosta płocki Mariusz Bieniek. „Bezpieczeństwo nie ma barw politycznych” - przekonywał.

Według Grzegorza Wesołowskiego z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (RZGW) w Warszawie – Inspektorat we Włocławku, w 2016 r. w rejonie Płocka i Popłacina wydobyto z Wisły 137 tys. metrów sześc. naniesionego osadu, piasku i żwiru, przy czym ilość tego osadu, spływającego tam każdego roku z górnego biegu rzeki szacowana jest na 1,5 mln metrów sześc. Zalegając, osad powoduje wypiętrzanie się dna Wisły, co przy wezbraniach rzeki zwiększa groźbę powodzi.

„Co roku zgłaszamy wnioski o środki na pogłębianie koryta Wisły. Niestety, nie wiemy jak będzie w tym roku. Planujemy prace w rejonie Dobrzykowa i Borowiczek. Nie mamy jeszcze potwierdzenia, jakie środki zostaną przyznane. Jeżeli zostaną uruchomione, to zakres prac będzie podobny, jak w ubiegłym roku” – oświadczył Wesołowski, który był jednym z uczestników spotkania w Wiączeminie Polskim.

Na obawy okolicznych mieszkańców związane z obecnym stanem Wisły zwracała uwagę szefowa działającego od 2012 r. Stowarzyszenia Obrońców Doliny Iłowsko-Dobrzykowskiej Barbara Smożewska. Jak oceniła, urobek osadu, który jest wybierany z rzeki na poziomie ponad 100 tys. metrów to o wiele za mało.

„Dla nas to jest ogromne zagrożenie. To jest moje zdanie i mieszkańców, przede wszystkim dwóch gmin, które dotknęła powódź. Oni są przerażeni. Jakie to jest życie, gdy przez cały rok jest niepokój, bo Wisła zamarzła, bo potem przychodzą roztopy, bo zaczynają padać deszcze. Cały czas myślimy o tym, co będzie. Co z naszymi dziećmi i wnukami. Jeśli będą takie pieniądze, jakie są, Wisła nie zostanie oczyszczona, a chodząc nad rzekę codziennie widzimy co się dzieje, że jest zamulenie, że woda ma coraz wyższy poziom. Żyjemy w ogromnym niebezpieczeństwie” – podkreśliła Smożewska.

Inny z mieszkańców mówił: „W tej chwili nic nie jest robione. Mieszkam tu siedemnasty rok. Jak się tu sprowadziłem to Wisła była głęboka na dziewięć metrów, a w tej chwili można przejść w tym miejscu suchą nogą. Kiedyś statki tu pływały, a teraz nie popłynie nawet kajak”. Jednocześnie apelował do władz samorządowych: „Ludzie zróbcie coś. Piszcie petycje do rządu, do premier, do wszystkich, żeby coś zmienić”.

Według byłego wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego, który w 2010 r. koordynował działania sztabu kryzysowego w trakcie powodzi w gminach Gąbin i Słubice, nanoszony tam z nurtem Wisły osad powinien być systematycznie wybierany.

Prawo wodne. Komentarz
Mirosław Kałużny
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł


„Wisła w przeciętnym roku dostarcza w ten rejon 1,5 mln metrów sześc. osadu. To nie znaczy, że co roku trzeba tę właśnie ilość osadu wydobywać. Większa jego część rozkłada się w całej czaszy Zbiornika Włocławskiego, ale mniej więcej jedną trzecią, jedną czwartą tego spływającego osadu powinno się usuwać z tego obszaru, sięgającego po Dobrzyków i Świniary. Co roku te prace, oczywiście na wybranych odcinkach, gdzie najbardziej ograniczany jest przepływ, powinny być realizowane” – oświadczył Kozłowski, który jest obecnie doradcą prezydenta Płocka, w tym ds. bezpieczeństwa.

Zaznaczył przy tym, iż dotychczas nie została uruchomiona rezerwa celowa MSWiA na 2017 r., która mogłaby być przeznaczona m.in. na sfinansowanie prac związanych z pogłębianiem Wisły. „To ogromny powód do niepokoju” – ocenił Kozłowski. Dodał, że w okolicy Płocka bardzo niebezpiecznym odcinkiem Wisły, gdzie istnieje groźba całkowitego wypłycenia jej dna i w efekcie zablokowania przepływu, np. zimą lodołamaczy, jest rejon położonej na rzece wyspy - Kępy Ośnickiej.

Kozłowski przyznał, że stan koryta Wisły w rejonie Płocka, a także Dobrzykowa i Świniar, to wynik kilkudziesięcioletnich zaniedbań. Jak tłumaczył, osad z rzeki był usuwany tam do połowy 70. lat XX wieku. Później prace wstrzymano i wznowiono po powodzi w lewobrzeżnej części Płocka w lutym 1982 r., kontynuując jedynie przez cztery lata. Pogłębianie przywrócono dopiero po powodzi z 2010 r.

„I znowu wydaje się, że prace te zostaną zakończone w tym roku. To nie znaczy, że powódź przyjdzie w przyszłym roku, ale to musi niepokoić, bo jeśli koryto Wisły wypełnia się osadami, to poziom wody będzie coraz wyższy z roku na rok” – dodał Kozłowski.

Odpowiadając we wtorek na pytania PAP, RZGW w Warszawie poinformował, że zgłoszone zapotrzebowanie na dotację z rezerwy celowej MSWiA na 2017 rok wyniosło 973 tys. zł. „Do chwili obecnej nie otrzymaliśmy środków” – zaznaczył RZGW. Jak ocenił, obecnie sytuacja na odcinku Wisły od Mostu im. Solidarności w Płocku w dół rzeki ”jest zadowalająca”, natomiast „robót udrożnieniowych” wymaga odcinek jednej z odnóg Wisły w rejonie Kępy Ośnickiej na długości ok. 4 km”. „Szacujemy potrzebę wydobycia w tym miejscu 600-800 tys. metrów sześc. osadu” – podał RZGW.

Jak poinformował Hubert Woźniak z płockiego Urzędu Miasta, petycja przesłana do premier Beaty Szydło dotyczy zapewnienia środków na regularne pogłębianie Wisły i uruchomienia programu „Makroniwelacji w czaszy Zbiornika Włocławskiego” opracowanego na lata 2016-29 oraz ulokowania przyszłego Zarządu Zlewni Wisły Płockiej, w ramach mającego powstać Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, nie we Włocławku, a właśnie w Płocku.

Zgodnie z przepisami nowego Prawa wodnego, którego projektem w tym tygodniu zajmie się Sejm, Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” ma zintegrować służby zajmujące się gospodarowaniem wodą i koordynować inwestycje w tym zakresie. (PAP)