PAP: Czy Polska sprzeciwi się nowym celom redukcyjnym w UE do 2030 roku? Poprzednie zawetowaliśmy.

Marcin Korolec: Chciałbym odejść od retoryki, że Polska musi coś koniecznie wetować, albo ustawiać się w kontrze. Rozpoczyna się długa dyskusja nt. przyszłości polityki klimatycznej. Nie ma takiej możliwości, żeby w trakcie tej kadencji PE i KE zostały przyjęte jakieś nowe rozwiązania. To dobry czas do dyskusji o celach, w szczególności o mechanizmach, które mogą prowadzić do redukcji emisji.

PAP: Kiedy UE powinna podjąć decyzję w tej sprawie?

M.K.: Gdy będziemy wiedzieli, jakie jest porozumienie globalne, które powinno być zawarte w 2015 roku. Inaczej powstanie dysonans - polityka klimatycznej UE nie będzie przystawała do realiów globalnych.

PAP: Co powinna zaproponować KE?

M.K.: To może być np. redukcja importu paliw kopalnych do UE o 30 proc. w perspektywie 2030 roku przy jednoczesnej mobilizacji europejskich producentów samochodów do przechodzenia na samochody elektryczne. Innym celem mogłoby być zakazanie stosowania w UE subsydiów do energii. Mamy trudną sytuację gospodarczą, ale jeżeli systemowo subsydiujemy pewne technologie, to ich właściciele czują się zwolnieni od innowacji i szukania najtańszych możliwych rozwiązań. Gdybyśmy zdecydowali, że od 2030 roku nie ma subsydiów do paliw kopalnych i energii odnawialnej, producenci i sprzedawcy energii będą szukali technologii, które będą ekonomicznie uzasadnione.

PAP: Czy europejski system uprawnień do emisji CO2 się sprawdził? KE chce m.in. zawiesić cześć uprawnień, aby ich cena wzrosła.

M.K.: W sytuacji, kiedy mamy spowolnienie gospodarcze i mniejsze zapotrzebowanie na energię, ceny uprawnień spadają. Budzi wątpliwości intelektualne, dlaczego KE sama wychodzi z wnioskiem, aby system rynkowy, który został przez nią zaproponowany, psuć administracyjną interwencją w rynek. Polska była temu od początku przeciwna. Wierzę, że PE, który raz odrzucił te rozwiązania Komisji, odrzuci je po raz kolejny. W Radzie jesteśmy bardzo dalecy od zaakceptowania zawieszenia aukcji. Jest szereg państw, które mają do tej propozycji stosunek bardzo negatywny. Nie sądzę też, aby Rada mogła zająć stanowisko w tej sprawie do końca roku.

PAP: Czy polityka klimatyczna UE to rzeczywista troska o środowisko naturalne, czy raczej gra interesów?

M.K.: Polityka klimatyczna ma bardzo wiele wymiarów: międzynarodowy, w który wpisuje się m.in. listopadowy szczyt klimatyczny ONZ w Warszawie, i lokalny - europejski. Według mnie europejska polityka klimatyczna powinna być dostosowana do procesu globalnego i pozytywnie na niego wpływać. Mam jednak pewne wątpliwości, czy tak rzeczywiście jest. Jest też trzeci wymiar - państwowy. Polska, wypełniając Protokół z Kioto, ograniczyła emisję CO2 najbardziej w całej UE. Pewne kraje, które mają na sztandarach politykę klimatyczną i potrzebę wielkich redukcji, na przykład Dania, w czasie pierwszego okresu obowiązywania Protokołu nie wykonały jednak swoich zobowiązań.