Według ministra poza prostymi ścieżkami rozwoju, jak konsolidacja czy poszukiwanie wynikających z niej synergii, dziś najważniejszy jest dostęp do surowców i osiąganie jak największej wartości dodanej w łańcuchu przetwarzania. Karpiński wyraził opinię, że branża chemiczna jest szczególnie predestynowania do wprowadzania nowinek technologicznych, podnoszących wartość zarówno samych firm, jak i ich oferty.
„Zachęcam polskie firmy do współpracy między sobą i współpracy z ośrodkami naukowo-badawczymi w kontekście następnej perspektywy finansowej UE. Jeśli chcemy być liderem zmian, musimy stawiać na współpracę nauki i biznesu” – mówił Karpiński.
Zapowiedział, że MSP będzie wspierać wszelkie działania i przekształcenia w sektorze, które podnoszą jego wartość.
Wiceminister skarbu Rafał Baniak ocenił, że dziś w polskiej branży chemicznej duże grupy pod kontrolą Skarbu Państwa mają dostęp do kapitału, ale sektorowi brakuje bliskiej kooperacji z nauką. Jej katalizatorem może okazać się nowy unijny budżet; w perspektywie finansowej UE na lata 2014-2020 zarezerwowano ponad 9 mld euro współfinansowania dla innowacyjnych projektów, ale pod warunkiem skutecznego wdrożenia na skalę przemysłową produktów nauki - przypomniał.
Mówiąc o przekształceniach w branży, Baniak wskazał na konsolidację firm w Grupę Azoty jako przykład pozytywnego wyniku. Efekty synergii w grupie szacuje się już na 100 mln zł, a dalej trwają poszukiwania następnych obszarów synergii – dodał.
Również prezes Zakładów Azotowych Kędzierzyn z Grupy Azoty Adam Leszkiewicz przyszłość widzi w dostępie do surowców i przedłużaniu łańcucha produkcji. Jak mówił, przykładem strategii nakierunkowanej na surowce jest kupno złóż fosforytów w Senegalu. To surowiec dla jednej tylko spółki z Grupy – Polic, ale niezmiernie ważny dla produkcji nawozów, w której Azoty chcą zachować drugie miejsce w Europie.
„Wśród inwestorów widać apetyt na ryzyko związane z sektorem chemicznym. Z uwagi na pomyśle procesy restrukturyzacji i konsolidacji banki patrzą przychylnie na sektor” – mówił wiceprezes banku PKO BP Jarosław Myjak. Zwrócił jednak uwagę, że dla polskiej chemii kapitalne znaczenie ma cena gazu i w związku z tym również i perspektyw wydobycia gazu z rodzimych łupków.
W jego ocenie, w tej kwestii Polska jest na etapie wysokiego ryzyka, czyli przygotowań do wydobycia, na którym ponosi się większość kosztów stałych. Zaznaczył, że jeśli na pierwszych koncesjach pojawi się wydobycie, to koncesjonariusze „nie będą się mogli opędzić od inwestorów”. Na obecnym etapie wskazane jest tworzenie joint-ventures wielkich polskich firm, ale też i podmiotów zagranicznych.
Odnosząc się do gazu z łupków Karolina Siedlik z kancelarii CMS Cameron McKenna zwróciła jednak uwagę, że branża poszukiwawcza negatywnie ocenia projektowane regulacje, jak np. narzucenie obowiązkowego państwowego udziałowca NOKE z prawem sprzeciwu w działaniach w imię szeroko pojętego „interesu państwa” oraz skrócenie okresów koncesyjnych, niezależnie od biegu różnych postępowań, np. środowiskowych. Opóźnienia działań administracyjnych nie mają wpływu na terminy ważności koncesji - przypomniała.