– Polska pod względem poziomu odzysku i recyklingu odpadów jest na pierwszym miejscu wśród dziesięciu nowo przyjętych krajów UE w 2004 roku. Natomiast ze względu na brak przepisów ekonomicznych, daleko nam jeszcze do głównej siedemnastki – mówi Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
Z danych GUS wynika, że w 2015 roku zebrano w Polsce blisko 10,9 tys. ton odpadów komunalnych, z czego ponad połowa (55 proc.) została przeznaczona do odzysku. Nieco ponad 2,8 tys. ton odpadów (26,4 proc.) trafiło do recyklingu.
W grudniu ubiegłego roku Komisja Europejska przyjęła pakiet dotyczący gospodarki odpadami w obiegu zamkniętym (Circular Economy Package). Zobowiązuje on kraje członkowskie, w tym Polskę, do zwiększenia recyklingu odpadów komunalnych do poziomu 65 proc. do 2030 roku. Dyrektywa wprowadza też zakaz składowania odpadów selektywnie zebranych. Polska ma bardzo mało czasu na dostosowanie się do europejskich wymogów – już w 2020 roku poziom recyklingu odpadów komunalnych powinien sięgnąć 50 proc. Obecnie poziom recyklingu głównych surowców, tzn. szkła, makulatury, metali i tworzyw sztucznych, nie przekracza kilkunastu procent.
Statystyki GUS pokazują, że najwięcej zebranych selektywnie odpadów komunalnych (88 proc.) w 2015 r. zostało odebranych od gospodarstw domowych – były to głównie odpady biodegradowalne i szklane. Rok do roku ich ilość wzrosła o blisko jedną trzecią (27,9 proc.), co oznacza, że gospodarstwa domowe coraz częściej segregują śmieci. Jednak Jerzy Ziaja ocenia, że Polakom wciąż brakuje rozwiązań ekonomicznych oraz podstawowej wiedzy w zakresie segregacji i recyklingu odpadów.
Przepisy, które uchwaliła pod koniec ubiegłego roku Komisja Europejska w ramach Gospodarki o Obiegu Zamkniętym (GOZ), wprowadzają tzw. rozszerzoną odpowiedzialność producentów. Nakładają na nich obowiązek partycypowania w kosztach zbiórki, segregacji i przygotowania do recyklingu wprowadzanych na rynek opakowań. Obecnie w Polsce gospodarowanie odpadami opakowaniowymi jest finansowane głównie przez gminy, co prowadzi do wielu patologii.
Wartość rynku recyklingu w Polsce szacowana jest na około 3 mld zł. Ze względu na brak precyzyjnych przepisów kwitnie na nim szara strefa. Obowiązujące przepisy oparte są na potwierdzeniach wykonania obowiązku odzysku i recyklingu, czyli „wyprodukowaniu” Dokumentu Potwierdzającego Odzysk lub Recykling (DPO i DPR), niestety nie ma to nic wspólnego z faktycznym obrotem odpadami.
– Wielu przedsiębiorców nie jest zainteresowanych sprawdzaniem, czy ktoś faktycznie dysponuje odpadem i na tej podstawie wystawia dokumenty potwierdzające odzysk czy recykling, ale czy ktoś ma decyzję i na jej podstawie wystawia stosowne dokumenty – mówi Jerzy Ziaja. – Brak jasnych i przejrzystych metod finansowania zgodnego z zasadą „zanieczyszczający płaci” tworzy takie patologie w gospodarce odpadami.
Prezes OIGR zauważa, że polskie zakłady recyklingu wspomagają się importem odpadów, w których selektywna zbiórka i wartość ujemna odpadów komunalnych jest finansowana w ramach utworzonego systemu rozszerzonej odpowiedzialności przemysłu (ROP).
Ustawa o odpadach. Komentarz | |
Prof. zw.dr hab. Wojciech Radecki
|
– Przedsiębiorcy prowadzący recykling wspomagają się odpadem tworzyw sztucznych czy makulaturą zza granicy. Uzupełniają tym samym stany magazynowe, równocześnie polepszają wynik ekonomiczny, tam wartość ujemna selektywnie zbieranego odpadu jest finansowany przez konsumenta – mówi Jerzy Ziaja.
W wielu krajach zachodnich, takich jak Szwecja czy Niemcy, funkcjonuje system kaucyjny lub depozytowy, w którym duża część kosztów jest przeniesiona na mieszkańców. Opakowania wielokrotnego użytku nie są zbierane z gospodarstw domowych, ale dostarczane bezpośrednio do punktów zbiórki.
– Mieszkańcy tych krajów mogą przynieść odpady objęte kaucją do automatów znajdujących się w sklepach i odzyskać pozostawiony depozyt lub kaucję – mówi Jerzy Ziaja. – Dużo mówi się ostatnio o rozszerzonej odpowiedzialności przemysłu. Producenci narzekają na dodatkowe obciążenia, ale nie ma produkcji bez konsumpcji. W efekcie to konsument finansuje rozszerzoną odpowiedzialność producenta. Natomiast producent powinien być na tyle wyedukowany, żeby zebrane środki finansowe przekazać na gospodarkę odpadami zgodną z hierarchią postępowania z odpadami, a nie tworzyć dodatkowe, nadzwyczajne przychody – podkreśla ekspert.
Według danych GUS w 2015 roku działało na polskim rynku 1,5 tys. przedsiębiorstw, które odbierały odpady komunalne od właścicieli nieruchomości (rok do roku ich liczba zmniejszyła się o 4 proc.). Prywatne firmy odebrały w tym czasie prawie dwie trzecie (62,7 proc.) odpadów komunalnych (63,6 proc. w 2014 r.)