Rosnące ceny produktów żywnościowych mogą być wynikiem m.in. rosnących kosztów energii, przeorientowania produkcji na potrzeby biopaliw, lokalnych konfliktów czy zwiększonego zapotrzebowania na mięso i produkty mleczne lub nadmiernego uzależnienia poszczególnych krajów od importu.
Ale to ten rok był wyjątkowo ciężki dla rolników. Podczas gdy znaczna część Stanów Zjednoczonych zmagała się z rekordowo upalnym lipcem, a Środkowy Zachód walczył z najgorszą suszą od 56 lat, Wielka Brytania zmagała się z najbardziej mokrym latem od stulecia - zwraca uwagę w swym raporcie CNN.
Jeszcze we wrześniu stacja relacjonowała, że "od Ukrainy po Yellowstone, w Pakistanie i Kazachstanie nie widać znaku deszczu, a ziemia jest spieczona. Za to na światowych giełdach towarowych ceny kukurydzy, soi, pszenicy i herbaty szybowały". Amerykański farmer Jeff Powell skarżył się CNN na najgorsze od 30 lat plony; w dodatku to, co udało się zebrać, jest złej jakości. Ale - ostrzega - na pełne skutki katastrofalnego nieurodzaju trzeba będzie jeszcze poczekać.
Inny farmer zwraca uwagę, że nawet "ekstremalne wydarzenia pogodowe stają się jeszcze bardziej ekstremalne". Takich warunków meteorologicznych nie było od lat 50.; nie występowały też przed rokiem 30 XX wieku - przekonuje.
Międzynarodowa organizacja walcząca z głodem na świecie Oxfam obawia się, że właśnie z powodu zmian klimatycznych najuboższych mieszkańców globu nie stać na żywność, a w przyszłości będą musieli płacić jeszcze więcej. "Wysokie i wahające się ceny jedzenia oznaczają biedę dla milionów ludzi, którzy każdego dnia walczą, by mieć co położyć na stole. To człowiek jest odpowiedzialny za tę biedę w świecie, w którym produkuje się dość żywności dla wszystkich" - zwraca uwagę rzecznik Oxfamu Colin Roach.
Matka sześciorga dzieci z Jemenu opowiada, że w ostatnim czasie jest tak głodna, że musi wokół talii owijać szal, by czuć się bardziej syta. Aby wykarmić dzieci musiała w ostatnim czasie zacząć żebrać. Z kolei 28-letni Pakistańczyk mówi, że nawet praca na dwóch etatach - jako taksówkarz i w biurze - nie jest w stanie zapewnić wyżywienia jego rodzinie.
Profesor ekonomii z uniwersytetu na Hawajach, Michael Roberts, wybija jeszcze jeden aspekt: niskie zbiory zbóż w USA mogą doprowadzić do niepokojów społecznych w najuboższych krajach. "Dla ich mieszkańców znaczna podwyżka cen zbóż jest więcej niż dotkliwa - może rozsadzić ich budżety - wskazuje. - W latach 2008 i 2011, gdy ceny kukurydzy sięgnęły niemal dzisiejszych poziomów, na świecie doszło do wielu rozruchów, za którymi stał brak żywności". Przypomina, że wielu ekspertów twierdzi, iż katalizatorem rewolucji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, w tym Egipcie, Tunezji i Libii, były właśnie ceny zbóż.
Oxfam, który przewiduje wysokie i niestabilne ceny żywności jeszcze w średniej, a nawet dalszej perspektywie, twierdzi, że rządy muszą bardziej zaangażować się w walkę z głodem. Wśród możliwych środków zaradczych rzecznik organizacji wymienia: dofinansowanie mniejszych producentów, którzy decydują o wyżywieniu milionów ludzi w krajach rozwijających się; uregulowanie giełd towarowych; skończenie z polityką na rzecz biopaliw, która prowadzi do przeznaczenia części zbiorów na paliwo; a wreszcie walka z emisją gazów cieplarnianych, które prowadzą do ekstremalnych zjawisk pogodowych.
CNN przytacza przykład Nigerii jako kraju, który systemowo próbuje walczyć z nadmiernym uzależnieniem od importu pożywienia przez poszukiwanie alternatywnych upraw. 170-milionowa Nigeria wydaje rocznie równowartość 4 miliardów USD na pszenicę i astronomiczną kwotę 6,3 miliona dolarów na import ryżu - twierdzi doradca nigeryjskiego ministra rolnictwa Debisi Araba.
Rozwiązaniem może być produkcja bogatego w skrobię manioku. Nigeria planuje zastąpić 40 proc. pszennej mąki maniokiem i zwiększyć uprawy ryżu. W ten sposób kraj do 2015 roku ma być w stanie wyprodukować 2 miliony ton ryżu i po pierwsze stać się samowystarczalny, a po drugie zdolny do eksportu.
ksaj/ ro/