Aktywiści organizacji Greenpeace, którzy latem 2007 r. wzięli udział w malowaniu na chłodni kominowej elektrowni w Bełchatowie napisu "Stop CO2", zapłacą przedsiębiorstwu 19 tys. zł odszkodowania.
Jak powiedział rzecznik elektrowni Jacek Michel, obie strony doszły do porozumienia i zawarły ugodę. Dodał, że elektrownia domagała się większych pieniędzy, bo straty spowodowane akcją oszacowano na ponad 40 tys. zł. W lipcu 2007 r. kilkunastu działaczy organizacji Greenpeace, domagających się zmiany polityki energetycznej rządu, przedostało się przez ogrodzenie na teren Elektrowni Bełchatów. Kilku osobom udało się wejść na jedną z ponad 100-metrowych chłodni kominowych. Tam założyli stanowiska alpinistyczne i wisząc na linach, przez kilka godzin malowali farbą na kominie napis "Stop CO2". Policjanci prowadzili z ekologami negocjacje, ale nie przyniosły one rezultatów. Późnym popołudniem działacze Greenpeace zawiesili na kominie transparent z nazwą swojej organizacji i zakończyli protest. Tłumacząc swoją akcję, mówili, że domagają się zmiany polityki energetycznej po to, "by takie elektrownie, jak ta w Bełchatowie, już więcej nie działały, i po to, aby przestawić się na odnawialne źródła energii, dzięki którym będziemy chronić nasz klimat". Część aktywistów usłyszało zarzut naruszenia miru domowego, inni - dodatkowo zarzuty zniszczenia mienia, za co groziło do pięciu lat więzienia. Prokuratura od początku jednak popierała zawarcie ugody. Po jej zawarciu sprawa została umorzona. Wśród działaczy objętych zarzutami byli - oprócz Polaków - obywatele m.in. Słowacji, Węgier, Austrii i Niemiec.
PAP, 5 marca 2009 r.
Jak powiedział rzecznik elektrowni Jacek Michel, obie strony doszły do porozumienia i zawarły ugodę. Dodał, że elektrownia domagała się większych pieniędzy, bo straty spowodowane akcją oszacowano na ponad 40 tys. zł. W lipcu 2007 r. kilkunastu działaczy organizacji Greenpeace, domagających się zmiany polityki energetycznej rządu, przedostało się przez ogrodzenie na teren Elektrowni Bełchatów. Kilku osobom udało się wejść na jedną z ponad 100-metrowych chłodni kominowych. Tam założyli stanowiska alpinistyczne i wisząc na linach, przez kilka godzin malowali farbą na kominie napis "Stop CO2". Policjanci prowadzili z ekologami negocjacje, ale nie przyniosły one rezultatów. Późnym popołudniem działacze Greenpeace zawiesili na kominie transparent z nazwą swojej organizacji i zakończyli protest. Tłumacząc swoją akcję, mówili, że domagają się zmiany polityki energetycznej po to, "by takie elektrownie, jak ta w Bełchatowie, już więcej nie działały, i po to, aby przestawić się na odnawialne źródła energii, dzięki którym będziemy chronić nasz klimat". Część aktywistów usłyszało zarzut naruszenia miru domowego, inni - dodatkowo zarzuty zniszczenia mienia, za co groziło do pięciu lat więzienia. Prokuratura od początku jednak popierała zawarcie ugody. Po jej zawarciu sprawa została umorzona. Wśród działaczy objętych zarzutami byli - oprócz Polaków - obywatele m.in. Słowacji, Węgier, Austrii i Niemiec.
PAP, 5 marca 2009 r.