Na jesieni pod obrady Sejmu trafi projekt zmiany ustawy Prawo Budowlane, przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury. Zgodnie z tym co przygotowali ministerialni eksperci każdy budynek będzie musiał posiadać sporządzoną specjalnie dla niego tzw. charakterystykę energetyczną – mówi Grzegorz Baciński, analityk rynku nieruchomości Home Broker
Założenie jest następujące: ograniczyć zużycie energii w gospodarstwach domowych powyżej 50%. Mechanizm rynkowy jaki zostałby przy tej okazji stworzony, przyczyniłby się również do powstawania budynków energooszczędnych, a więc proekologicznych. W dalszej zaś kolejności certyfikat energetyczny przyczyniłby się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Według Bacińskiego, z jednej strony przygotowywane zmiany mogą mieć pozytywne skutki uświadamiając właścicielom jak bardzo energochłonne są budynki, w których mieszkają. Daje to nadzieję na modernizację nieruchomości a w dłuższej perspektywie czasowej zmniejszenie kosztów zużycia energii, czasem dość mocno odczuwalnych w domowych budżetach. Zmniejszą się wpływy firm energetycznych, ale zyska środowisko.
- Dla kupujących mieszkanie będzie to wiarygodna informacja, w jakim stanie jest budynek, z jakimi eksploatacyjnymi opłatami należy się liczyć. Kupujący będzie zatem miał możliwość wyboru lokalu lepszego z punktu widzenia energooszczędności albo argumentów do
negocjacji ceny w przypadku wysokiej energochłonności – mówi Grzegorz Baciński.
Minusem jest brak ostatecznej wersji projektu - ustawa ma być uchwalona przez Sejm jesienią br. a obowiązywać ma od 2009 r. Kolejny problem to brak przeszkolonych audytorów - ostateczne wymogi, jakie mają spełniać, będą zawarte w ustawie. Koszt przeprowadzenia audytu szacowany jest na około 1000 zł od lokalu.
- Podniosły się głosy, że przepis ten, jeśli wejdzie w życie, sparaliżuje w jakimś stopniu rynek nieruchomości w Polsce, czyniąc część obiektów będących w jego obrocie niesprzedawalnymi. Jednakże, choć każdy nabywca lub najemca budynku uzyska prawo żądania od jego właściciela okazania odpowiedniego certyfikatu energetycznego, to przypuszczać należy, iż jego brak nie zniechęci nabywcy do kupna danego obiektu czy lokalu. Wszak częściej to kupujący dąży do nabycia nieruchomości – mówi Grzegorz Baciński.
Założenie jest następujące: ograniczyć zużycie energii w gospodarstwach domowych powyżej 50%. Mechanizm rynkowy jaki zostałby przy tej okazji stworzony, przyczyniłby się również do powstawania budynków energooszczędnych, a więc proekologicznych. W dalszej zaś kolejności certyfikat energetyczny przyczyniłby się do poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Według Bacińskiego, z jednej strony przygotowywane zmiany mogą mieć pozytywne skutki uświadamiając właścicielom jak bardzo energochłonne są budynki, w których mieszkają. Daje to nadzieję na modernizację nieruchomości a w dłuższej perspektywie czasowej zmniejszenie kosztów zużycia energii, czasem dość mocno odczuwalnych w domowych budżetach. Zmniejszą się wpływy firm energetycznych, ale zyska środowisko.
- Dla kupujących mieszkanie będzie to wiarygodna informacja, w jakim stanie jest budynek, z jakimi eksploatacyjnymi opłatami należy się liczyć. Kupujący będzie zatem miał możliwość wyboru lokalu lepszego z punktu widzenia energooszczędności albo argumentów do
negocjacji ceny w przypadku wysokiej energochłonności – mówi Grzegorz Baciński.
Minusem jest brak ostatecznej wersji projektu - ustawa ma być uchwalona przez Sejm jesienią br. a obowiązywać ma od 2009 r. Kolejny problem to brak przeszkolonych audytorów - ostateczne wymogi, jakie mają spełniać, będą zawarte w ustawie. Koszt przeprowadzenia audytu szacowany jest na około 1000 zł od lokalu.
- Podniosły się głosy, że przepis ten, jeśli wejdzie w życie, sparaliżuje w jakimś stopniu rynek nieruchomości w Polsce, czyniąc część obiektów będących w jego obrocie niesprzedawalnymi. Jednakże, choć każdy nabywca lub najemca budynku uzyska prawo żądania od jego właściciela okazania odpowiedniego certyfikatu energetycznego, to przypuszczać należy, iż jego brak nie zniechęci nabywcy do kupna danego obiektu czy lokalu. Wszak częściej to kupujący dąży do nabycia nieruchomości – mówi Grzegorz Baciński.