Pierwsze „M” to zazwyczaj jedna z najtańszych ofert dostępnych na danym rynku. Siłą rzeczy wybór pada zazwyczaj na niewielki lokal w budynku z wielkiej płyty. Ich mocną stroną jest dobrze rozwinięta infrastruktura, czyli jeden z najważniejszych aspektów korzystnej lokalizacji. Odbywa się to kosztem standardu lokalu, który w tym budownictwie jest uznawany za niewysoki. Nawet jednak kupując pierwsze mieszkanie warto się zastanowić, czy w przyszłości będzie to lokal atrakcyjny na rynku. Gdyby bowiem sytuacja finansowa rodziny poprawiła się warto dysponować mieszaniem, które zyskało na wartości lub przynajmniej łatwo znaleźć na nie nabywcę. Wiele osób obawia się, że do tej charakterystyki nie przystają mieszkania w budynkach z wielkiej płyty. Trzeba jednak pamiętać, że stanowią one bardzo dużą część zasobów mieszkaniowych w Polsce, które obecnie i tak są niewystarczające. Zgodnie z rządowymi szacunkami w kraju brakuje bowiem 1,5 – 1,7 mln mieszkań. W ostatnich pięciu latach oddawanych było do użytkowania od 115 do 165 tys. lokali rocznie. Gdyby więc produkcja nowych zasobów mieszkaniowych utrzymała się na podobnym poziomie, to zaspokojenie podstawowych potrzeb mieszkaniowych Polaków nastąpiłoby za 10 lat i to przy założeniu braku degradacji obecnej tkanki mieszkaniowej. Te statystyki pokazują, że wielka płyta jeszcze wiele lat będzie popularna i szybko nie zniknie z miejskich krajobrazów.
Tanie i nowe to wielka niewiadoma
Gdyby jednak nabywca chciał postawić na lokale od deweloperów, to chcąc jak najmniej wydać natrafi na trzy problemy. Po pierwsze najtańsze mieszkania są budowane na obrzeżach miast, a co za tym idzie lokalizacja jest mało korzystna. Po drugie obecnie dostępne w sprzedaży mieszkania są zazwyczaj dopiero w budowie, a więc na odebranie kluczy można czekać nawet dwa lata. Ostatnim mankamentem jest standard deweloperski wymagający jeszcze wykończenia. Jest to dodatkowy koszt rzędu minimum kilkuset złotych w przeliczeniu na metr kwadratowy. Zakup od dewelopera nowego mieszkania na obrzeżach może mieć jednak pewne plusy. Po pierwsze wraz z rozwojem miasta obrzeża zyskują coraz lepsze połączenie z centrum miasta, przez co lokalizacja jest coraz bardziej atrakcyjna. Ponadto chcąc sprzedać tego typu lokal w perspektywie nawet 10 lat będzie się dysponowało relatywnie nowym mieszkaniem o przyzwoitym standardzie. Z każdym rokiem taka definicja coraz mniej przystaje do kilkudziesięcioletnich budynków z wielkiej płyty. Koniecznie przed zakupem pierwszego lokum trzeba więc sprawdzić jaką ofertę najtańszych mieszkań posiadają deweloperzy.
Niekorzystne usytuowanie
Podaż w tym segmencie jest przeważnie ograniczona. Tanie lokale są bowiem łakomym kąskiem i szybko znikają. Może się jednak zdarzyć, że tanie mieszkania są dostępne w ofercie dewelopera. Czemu? Po pierwsze mogą one być niekorzystnie usytuowane w budynku - na przykład na parterze, najwyższym piętrze lub od strony ruchliwej ulicy. W efekcie trudno znaleźć na nie nabywców. Drugim powodem może być ograniczenie puli sprzedawanych w danym momencie lokali. – Większość deweloperów dozuje sprzedaż swoich inwestycji w taki sposób, że dopiero po osiągnięciu założonego poziomu sprzedaży w jednym etapie lub klatce, wprowadza do sprzedaży kolejny – tłumaczy Rafał Liponoga, dyrektor zarządzający w Home Broker.
Im większy rynek, tym ciekawsza alternatywa
Przeważnie jednak najciekawszą ofertę tanich mieszkań można odnaleźć w miastach, gdzie istnieje duża konkurencja między deweloperami. Tam też jest szansa, że wciąż na rynku będą dostępne tanie mieszkania. Przykładem może być Warszawa gdzie w wolskiej inwestycji Villa Arte spółki Bouygues Immobilier można jeszcze kupić kawalerkę o powierzchni 26 m kw. na piątym piętrze budynku o planowanym terminie oddania do użytkowania w IV kwartale 2012 roku. Lokal w stanie deweloperskim kosztuje 208 tys. zł. Alternatywą wśród mieszkań używanych są zazwyczaj kamienice. W tym segmencie za 220 tys. zł można kupić kawalerkę do remontu o powierzchni 28 m kw. Lokal znajduje się na pierwszym piętrze kamienicy z 1936 roku. Za identyczną cenę znaleźć można ofertę sprzedaży 14 lat młodszego mieszkania jednopokojowego wykończonego w wysokim standardzie. Lokal znajduje się na parterze budynku z 1950 roku i ma niecałe 17 m kw.
Warto też wspomnieć o krakowskiej dzielnicy Swoszowice. Na jej terenie firma ART DEVELOPMENT w II kwartale 2011 roku planuje oddać do użytkowania inwestycję Krakowskie Przedmieście. W niej to właśnie za 161 tys. zł można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 32 m kw. Lokal znajduje się na trzecim - ostatnim piętrze. Alternatywą byłyby droższe mieszkania używane. Na przykład za 260 tys. zł można kupić kawalerkę o powierzchni blisko 40 m kw. na parterze budynku z 2003 roku. Lokal jest więc większy, ale ma mniej pokoi, choć jego atutem jest dobry standard wykończenia.
W Katowicach mała aktywność deweloperów
Na drugim biegunie znajdują się Katowice. W mieście tym deweloperzy są mało aktywni, a co za tym idzie ich oferta jest dość skąpa. Potwierdzają to statystyki GUS odnośnie mieszkań oddawanych do użytkowania. W ostatnich 5 latach w Katowicach było to średnio niecałe 400 lokali, podczas gdy w Warszawie prawie 13 tys. sztuk rocznie. Trudno więc będzie w stolicy województwa śląskiego znaleźć w ofercie deweloperów małe i tanie mieszkanie. Jedną z najtańszych ofert byłby bowiem lokal dwupokojowy w inwestycji Miłe Zacisze dewelopera INWEST PA. Tam właśnie za 251 tys. zł można kupić mieszkanie o powierzchni 47 m kw. oddane już do użytkowania. Trudno więc nie ulec wrażeniu że jest to mało przystępna cenowo oferta jak na rynek katowicki, gdzie najtańsze mieszkania dwupokojowe można kupić już za niecałe 100 tys. zł, a za 245 tys. zł można w budynku z 1995 roku kupić lokal o powierzchni 65 m kw. z trzema pokojami w dobrym stanie.
Tanie i nowe to wielka niewiadoma
Gdyby jednak nabywca chciał postawić na lokale od deweloperów, to chcąc jak najmniej wydać natrafi na trzy problemy. Po pierwsze najtańsze mieszkania są budowane na obrzeżach miast, a co za tym idzie lokalizacja jest mało korzystna. Po drugie obecnie dostępne w sprzedaży mieszkania są zazwyczaj dopiero w budowie, a więc na odebranie kluczy można czekać nawet dwa lata. Ostatnim mankamentem jest standard deweloperski wymagający jeszcze wykończenia. Jest to dodatkowy koszt rzędu minimum kilkuset złotych w przeliczeniu na metr kwadratowy. Zakup od dewelopera nowego mieszkania na obrzeżach może mieć jednak pewne plusy. Po pierwsze wraz z rozwojem miasta obrzeża zyskują coraz lepsze połączenie z centrum miasta, przez co lokalizacja jest coraz bardziej atrakcyjna. Ponadto chcąc sprzedać tego typu lokal w perspektywie nawet 10 lat będzie się dysponowało relatywnie nowym mieszkaniem o przyzwoitym standardzie. Z każdym rokiem taka definicja coraz mniej przystaje do kilkudziesięcioletnich budynków z wielkiej płyty. Koniecznie przed zakupem pierwszego lokum trzeba więc sprawdzić jaką ofertę najtańszych mieszkań posiadają deweloperzy.
Niekorzystne usytuowanie
Podaż w tym segmencie jest przeważnie ograniczona. Tanie lokale są bowiem łakomym kąskiem i szybko znikają. Może się jednak zdarzyć, że tanie mieszkania są dostępne w ofercie dewelopera. Czemu? Po pierwsze mogą one być niekorzystnie usytuowane w budynku - na przykład na parterze, najwyższym piętrze lub od strony ruchliwej ulicy. W efekcie trudno znaleźć na nie nabywców. Drugim powodem może być ograniczenie puli sprzedawanych w danym momencie lokali. – Większość deweloperów dozuje sprzedaż swoich inwestycji w taki sposób, że dopiero po osiągnięciu założonego poziomu sprzedaży w jednym etapie lub klatce, wprowadza do sprzedaży kolejny – tłumaczy Rafał Liponoga, dyrektor zarządzający w Home Broker.
Im większy rynek, tym ciekawsza alternatywa
Przeważnie jednak najciekawszą ofertę tanich mieszkań można odnaleźć w miastach, gdzie istnieje duża konkurencja między deweloperami. Tam też jest szansa, że wciąż na rynku będą dostępne tanie mieszkania. Przykładem może być Warszawa gdzie w wolskiej inwestycji Villa Arte spółki Bouygues Immobilier można jeszcze kupić kawalerkę o powierzchni 26 m kw. na piątym piętrze budynku o planowanym terminie oddania do użytkowania w IV kwartale 2012 roku. Lokal w stanie deweloperskim kosztuje 208 tys. zł. Alternatywą wśród mieszkań używanych są zazwyczaj kamienice. W tym segmencie za 220 tys. zł można kupić kawalerkę do remontu o powierzchni 28 m kw. Lokal znajduje się na pierwszym piętrze kamienicy z 1936 roku. Za identyczną cenę znaleźć można ofertę sprzedaży 14 lat młodszego mieszkania jednopokojowego wykończonego w wysokim standardzie. Lokal znajduje się na parterze budynku z 1950 roku i ma niecałe 17 m kw.
Warto też wspomnieć o krakowskiej dzielnicy Swoszowice. Na jej terenie firma ART DEVELOPMENT w II kwartale 2011 roku planuje oddać do użytkowania inwestycję Krakowskie Przedmieście. W niej to właśnie za 161 tys. zł można kupić dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 32 m kw. Lokal znajduje się na trzecim - ostatnim piętrze. Alternatywą byłyby droższe mieszkania używane. Na przykład za 260 tys. zł można kupić kawalerkę o powierzchni blisko 40 m kw. na parterze budynku z 2003 roku. Lokal jest więc większy, ale ma mniej pokoi, choć jego atutem jest dobry standard wykończenia.
W Katowicach mała aktywność deweloperów
Na drugim biegunie znajdują się Katowice. W mieście tym deweloperzy są mało aktywni, a co za tym idzie ich oferta jest dość skąpa. Potwierdzają to statystyki GUS odnośnie mieszkań oddawanych do użytkowania. W ostatnich 5 latach w Katowicach było to średnio niecałe 400 lokali, podczas gdy w Warszawie prawie 13 tys. sztuk rocznie. Trudno więc będzie w stolicy województwa śląskiego znaleźć w ofercie deweloperów małe i tanie mieszkanie. Jedną z najtańszych ofert byłby bowiem lokal dwupokojowy w inwestycji Miłe Zacisze dewelopera INWEST PA. Tam właśnie za 251 tys. zł można kupić mieszkanie o powierzchni 47 m kw. oddane już do użytkowania. Trudno więc nie ulec wrażeniu że jest to mało przystępna cenowo oferta jak na rynek katowicki, gdzie najtańsze mieszkania dwupokojowe można kupić już za niecałe 100 tys. zł, a za 245 tys. zł można w budynku z 1995 roku kupić lokal o powierzchni 65 m kw. z trzema pokojami w dobrym stanie.