Występując w środę w imieniu tzw. Grupy 77+Chiny przedstawiciele Brazylii, Indii, Chin i RPA podkreślali, że ich kraje robią już bardzo dużo w kwestii zmian klimatycznych, wyznaczają swoje własne ambitne cele klimatyczne, a w ich ocenie kraje rozwinięte nie czynią porównywalnych wysiłków.
Wysiłek musi być wspólny, ale cele zróżnicowane – mówił przedstawiciel Chin Xie Zhenhua. Podkreślał, że co prawda jego kraj emituje najwięcej CO2, ale dużo też robi, by emisję ograniczyć. Zredukowaliśmy ją o 2,8 mln ton, na niespotykanie wielką skalę rozwijamy źródła odnawialne (OZE), przekroczyliśmy zobowiązanie dotyczące zwiększenia powierzchni lasów, nasze technologie, w tym i niskowęglowe dostarczamy najbiedniejszym krajom – wyliczał Xie.
Finansowanie walki ze zmianami klimatu spoczywa na państwach rozwiniętych, bo to one mają fundusze; Chiny pod względem PKB na mieszkańca są dopiero na 87. miejscu – mówił. Możemy działać na większą skalę, jak tylko dostaniemy technologie, ale na razie takiego wsparcia nie dostaliśmy – dodał Xie.
Widzimy brak ograniczania wpływu na klimat w państwach rozwiniętych, podobnie w kwestii finansów żadne deklaracje nie zostały spełnione – mówiła minister środowiska Indii Jayanthi Natarajan. Zanim postanowimy coś więcej, dotychczasowe zobowiązania powinny zostać spełnione – dodała. Minister podkreśliła również, że Indie nigdy nie przekroczyły emisji któregokolwiek z krajów rozwiniętych.
Cały czas słyszymy o kwocie 100 mld dolarów, ale te pieniądze się dotąd nie zmaterializowały; nie widzimy, żeby trafiały do potrzebujących – podkreślał przedstawiciel Brazylii Jose Marcondes de Carvalho. W jego ocenie, z punktu widzenia krajów rozwijających się nie widać adekwatnych działań państw bogatych.
Również przedstawiciel Chin ocenił, że na razie brak sygnałów wypełniania obietnic finansowych przez państwa rozwinięte. „Wszystkie kraje musza spełniać swoje zobowiązania. To kwestia zaufania” – oświadczył Xie.
Natomiast Marcondes de Carvalho mówił również, że dzisiejsza sytuacja klimatyczna to efekt zakumulowania emisji z długiego okresu. „Podobnie jak i Chiny nie negujemy tego, że jesteśmy dziś dużymi emitentami, ale to co się dziś dzieje, dzieje się z powodu historycznych emisji krajów dziś rozwiniętych” – argumentował przedstawiciel Brazylii, mówiąc o potrzebie działania krajów najbogatszych.
Z kolei przedstawiciel RPA Alf Wills zauważył, że RPA ma cel redukcji emisji na lata 2020-2025, który może jeszcze podnieść i dlatego – w jego ocenie – również kraje rozwinięte mogą zwiększyć jeszcze swoje zobowiązania klimatyczne.
Wills zauważył też, że mechanizm „loss and damage” - wyrównywania strat z powodu zmian klimatu nie powinien ograniczać się do naprawy np. zniszczeń po huraganach. Jak mówił, z powodu zmian klimatycznych w RPA przemieszcza się strefa uprawy kukurydzy. Okazuje się, że cała powiązana z tą produkcją infrastruktura znajduje się w złym miejscu, musimy ją odbudować i to jest właśnie pole do działania dla tego mechanizmu” – wskazał. Uzgodnienie mechanizmu „loss and damage” jest obecnie jednym z najważniejszych przedmiotów negocjacji na warszawskim szczycie.
„Z naszej perspektywy finansowanie takich rzeczy jest najważniejsze, ale to nie tylko pieniądze, to również ubezpieczenia, to szeroka gama działań, których technologia i pieniądze są tylko częścią” – stwierdził przedstawiciel Południowej Afryki.