- Istnieje bardzo duże ryzyko, że część osób, które ustawiły się w kolejce pieniędzy nie dostaną. To oznacza wymierne koszty albo ryzyko, że utraci się pieniądze. Jeżeli podpisało się umowę to za usługę notarialną trzeba było zapłacić. Do tego sprzedającemu trzeba było wpłacić zadatek albo zaliczkę. Jeżeli jest to zadatek i nie stawimy się na umowę końcową, bo nie będziemy mieli kredytu hipotecznego, który nam sfinansuje zakup to możemy stracić - mówi newsrm.tv Bartosz Turek, analityk Open Finance.
Jeśli czyiś wniosek o dopłatę został zarejestrowany za późno – w momencie, w którym limit był już wyczerpany, taka osoba trafia na listę rezerwową. Może starczyć na takich beneficjentów pieniędzy tylko jeśli szczęśliwcy zarejestrowani wcześniej zrezygnują z zakupu albo nie dostaną kredytu. Będąc na liście rezerwowej trzeba więc być świadomym ryzyka, że z banku może przyjść informacja o tym, że pieniędzy zabrakło. W takim przypadku kwotę, która miała pochodzić z dopłaty trzeba będzie uzupełnić przeważnie z własnych środków. To zła informacja nie tylko dlatego, że oznacza konieczność poszukiwania w kieszeni brakujących tysięcy.
W takim wypadku pozostają dwa rozwiązania. Pierwsze – oczywiste - to poszukiwanie brakujących środków. Jest jednak też nadzieja, że sprzedający mieszkanie lub dom zgodzi się na wydłużenie czasu zarezerwowanego na formalności kredytowe. O ile takie rozwiązanie jest możliwe, to warto wydłużyć czas na zawarcie umowy notarialnej do stycznia czy lutego 2018 roku. Pamiętajmy, że sierpniowa transza na dopłaty do kredytów nie jest ostatnią. O pieniądze z „Mieszkania dla młodych" można będzie jeszcze się ubiegać na początku przyszłego roku i choć znowu trzeba spodziewać się dużego zainteresowania ze strony potencjalnych nabywców, to pieniędzy będzie do wzięcia około 6 razy więcej. Osoby, które będą miały przygotowane wszystkie dokumenty, będą więc mogły zająć kolejkę wcześniej i zdobyć brakujące na zakup pieniądze – radzi Open Finance.
Źródło: Newsrm.tv