Bezpośrednią przyczyną akcji, którą w poniedziałek podjął Sano była tragedia, która dotknęła jego kraj. Tajfun Haiyan, który uderzył w środkową część Filipin 8 listopada zabił wg. oficjalnych szacunków ponad 2 tys. osób. W wyniku kataklizmu ucierpiało blisko 2,1 mln rodzin, czyli ponad 9,5 mln osób w 41 prowincjach.
"Jesteśmy z Naderevem Sano i domagamy się działań ze strony ONZ i delegatów ds. zmian klimatycznych" - napisano w petycji dostępnej w intrenecie. Jej sygnatariusze chcą podjęcia kroków w celu wyeliminowania dopłat do nieekologicznych źródeł energii, rozwoju programów na rzecz ochrony klimatu i ochrony najbardziej zagrożonych ze względu na zmiany klimatyczne narodów.
Wskazują, że to co się stało na Filipinach to nie tylko straszna katastrofa, ale też wyraźny dowód, że zmiany klimatu naprawdę zachodzą. "Nie możemy tylko współczuć Filipińczykom, musimy również podjąć działania" - przekonują pomysłodawcy zbierania podpisów.
Akcja "Dziękujemy Naderevowi Sano za przywództwo w walce ze zmianami klimatycznymi" jest drugą najpopularniejszą na amerykańskiej stronie petitions.moveon.org
Do głodującego Filipińczyka dołączają też przedstawiciele organizacji pozarządowych którzy deklarują, że w czasie obrad szczytu będą się powstrzymywać od posiłków.
W ramach solidarności z Filipinami i jako wyraz oczekiwania konkretnych działań głodówkę podjęła m.in. grupa młodych ludzi, m.in. zagranicznych studentów i działaczy społecznych, reprezentujących różne organizacje pozarządowe, obecne na COP w roli obserwatorów. Kolejne osoby ogłaszają też podjęcie akcji na Twitterze.
Sano ogłaszając swoją głodówkę w poniedziałek wzywał do ustanowienia mechanizmu pomocowego dla krajów cierpiących wskutek zmian klimatu. Chodzi o mechanizm "strat i szkód", który miałaby pomagać biedniejszym, niskoemisyjnym (chodzi o emisje CO2 - PAP) krajom, w pokrywaniu kosztów związanych ze szkodami będącymi skutkiem globalnego ocieplenia. W czwartek Filipińczyk poinformował, że przeszedł badania medyczne i czuje się dobrze.