- Medycy nie zgadzają się ze sposobem zarządzania placówką oraz z polityką finansową, z żenująco niskimi wynagrodzeniami – powiedział przewodniczący małopolskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Piotr Watoła.
Jak dodał, o sytuacji w szpitalu w Proszowicach OZZL zamierza poinformować prokuraturę, Rzecznika Praw Pacjenta oraz Państwową Inspekcję Pracy.
Watoła zwrócił uwagę, że trzymiesięczny okres wypowiedzenia lekarzy może nie obowiązywać w przypadku, kiedy zdrowie i życie lekarzy oraz pacjentów jest zagrożone, a w przypadku placówki w Proszowicach - mówił - tak właśnie jest. Przewodniczący małopolskiego OZZL podkreślił, że w proszowickim szpitalu są lekarze, którzy pracują kilkadziesiąt godzin pod rząd.
Dyrekcja szpitala w Proszowicach podała, że wypowiedzenia złożyło 23 lekarzy, przy czym jedno z nich wiąże się z przejściem na emeryturę. Z kolei przewodniczący małopolskiego OZZL wyjaśnił, że przygotowanych wypowiedzeń jest znacznie więcej niż 23, jednak – z powodu krótszego niż trzy miesiące okresu wypowiedzenia - do szpitalnego działu kadr trafią później.
- Ostatecznie w szpitalu zostanie tylko kilku lekarzy – ocenił Watoła.
Z-ca dyrektora ds. lecznictwa Tadeusz Augustyn poinformował, że pracownicy szpitala i związki zawodowe spotkają się w czwartek 2 listopada 2017 roku po południu w szpitalu w Proszowicach, aby negocjować.
- W sytuacji, kiedy brakuje kadry lekarskiej, specjalistów – a taką mamy sytuację w Polsce, ubytek nawet pojedynczych lekarzy stanowi problem – zaznaczył zastępca dyrektora.
W jego ocenie czwartkowe spotkanie będzie tylko początkiem negocjacji.
- Myślę, że będzie to pierwsze robocze spotkanie, na którym ustalimy termin następnego, podczas którego rozmawialibyśmy już w obecności mediatora. Chcemy otrzymać od protestujących lekarzy listę żądań w punktach, by zobaczyć, co da się, i w jakim zakresie, spełnić – powiedział zastępca dyrektora, dodając, że liczy na porozumienie.
Piotr Watoła powiedział, że "warunkiem powrotu do pracy lekarzy jest odejście obecnej dyrektor szpitala Janiny Dobaj". Jak przypomniał, około dwa tygodnie temu podczas spotkania ze starostą lekarze szpitala powiedzieli, że "nie są w stanie dłużej pracować z panią dyrektor, która nadaje się tylko do oszczędzania".
Janina Dobaj powiedziała, że lekarz z II stopniem specjalizacji, pracujący na umowie o pracę, od 1 lipca 2017 rou otrzymuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 4,3 tys. zł brutto, a wraz z dodatkami i nadgodzinami kwota ta sięga co najmniej 6 tys. brutto.
Z kolei zastępca dyrektora dodał, że lekarze, którzy dwa lata temu miesięcznie pracowali ponad 500 godzin, teraz pracują o jedną trzecią godzin mniej.
- To pewnego rodzaju szantaż ze strony lekarzy, by uzyskać określone cele. Jakie cele? – Chcemy się tego dowiedzieć podczas najbliższych rozmów - uznał.(pap)
[-DOKUMENT_HTML-]