Rekrutując kandydatów, szkoły wyższe zapewniają o renomie, najwyższym poziomie nauczania i profesorskich autorytetach, które owszem są, lecz tylko na papierze. Czasem nawet studentom to nie przeszkadza, dopóki nie okazuje się, że z takim wykształceniem nie mają szans na rynku pracy.
– Zgłaszają się do nas studenci, których uczelnie wprowadziły w błąd – przyznaje Adam Szot, rzecznik praw studenta.
Ostatnio nagłośniona była sprawa szkoły wyższej w Nowym Sączu, która przyjmowała na studia bez matury.
– To nie pierwszy taki przypadek. Już kilka lat temu interweniowaliśmy w podobnej sprawie i informowaliśmy, aby się nie dać nabierać na takie studia. Zgłosiła się do nas właśnie osoba, która nie mogła po pierwszym zerowym roku kontynuować nauki. Uczelnia pobrała czesne, a niedoszły student został na lodzie – opowiada Adam Szot.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) wyłapało jeszcze pięć podobnych przypadków, np. na uczelniach w Warszawie, Rykach, Wrocławiu czy Lublinie.
– Niektóre uczelnie starają się budować swój prestiż na profesorskich autorytetach w danej dziedzinie. Sugerują, że studenci będą mieli z nimi zajęcia. Zdarza się jednak, że są to tylko goście, którzy może poprowadzą jeden wykład – wskazuje prof. Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA).
Podpowiada, że aby nie zostać wprowadzonym w błąd, warto sprawdzić, kto prowadził wykłady i ćwiczenia rok wcześniej i w jakim wymiarze.
Zdarza się również, że uczelnie oferują studia praktyczne, ale nie uczą koniecznych do wykonywania pracy umiejętności. Taki błąd wytknęła PKA Wydziałowi Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu, sprawdzając, jak przebiegało kształcenie osób przyjętych np. na studia w latach 2009–2011 i ofertę na rok kolejny. Chodziło o fizjoterapię.
Komisja ustaliła też, że program kształcenia na tym kierunku w sprawdzanym okresie jest niezgodny z prawem. Chodzi przede wszystkim o nieprzestrzeganie zasady, że 75 proc. zajęć praktycznych musi być prowadzone w formie ćwiczeń klinicznych.
Mimo że uczelnia zadeklarowała korektę, zdaniem PKA takie zapowiedzi są spóźnione, ponieważ i tak ostatni rocznik od początku do samego końca będzie znacząco odbiegał od uregulowań obowiązujących w tym zakresie.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna