Jak przypomina Gazeta Wyborcza, rozporządzenie, które od przyszłego roku zmienia sposób finansowania uczelni, zostanie podpisane w tym tygodniu. Dwie najważniejsze zmiany, które planowało Ministerstwo Nauki, to:
- Koniec z zasadą, że im więcej studentów, tym więcej pieniędzy. Najwięcej miały dostać te szkoły, w których na jednego pracownika naukowego przypada od 11 do 13 studentów i doktorantów.
- Więcej pieniędzy miało być skierowanych do uczelni z lepszymi pracownikami naukowymi i wyżej ocenianymi wydziałami.
Nowego algorytmu najbardziej wystraszyły się mniejsze uczelnie. A także te, które prowadzą studia wysoko specjalistyczne, np. z dużą liczbą doświadczeń w programach nauczania, na których jest znacznie mniej studentów. Po zakończeniu konsultacji resort Gowina ogłosił jednak, że na 140 uwag uwzględnia około jednej trzeciej.
Ministerstwo przyznało, że stosunek liczby studentów na jednego wykładowcę wynoszący od 11 do 13 „ukarałby” uczelnie i wydziały, które bardziej selekcjonują ich podczas rekrutacji. A to kłóciłoby się z główną ideą Gowina, czyli walką z masowością kształcenia.
Zmiana: w poprawionej wersji algorytmu mniej pieniędzy dostaną tylko te szkoły, w których liczba studentów na jednego pracownika naukowego przekracza 13.
Źródło: Gazeta Wyborcza / Autor: Sebastian Klauziński
Czytaj: Gowin: nowy algorytm nie spowoduje zwolnień na uczelniach>>