Studia nieodpłatne nie są za darmo, koszt ich prowadzenia ponoszą podatnicy - przypomniał socjolog szkolnictwa wyższego dr Dominik Antonowicz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, były doradca minister nauki Barbary Kudryckiej.
"Dotychczas podatnicy płacili raczej za liczbę indeksów niż głów, dlatego że jedna głowa mogła mieć dwa i więcej indeksów, niezależnie od tego, czy na to zasługiwała czy nie. Teraz sytuacja się zmienia o tyle, że więcej ludzi fizycznie, czyli głów studentów, będzie mogła studiować nieodpłatnie, a liczba indeksów będzie pewnie mniejsza" - mówił dr Antonowicz.
Efekt będzie dwojaki: na dodatkowe studia nieodpłatne będą mogły liczyć tylko osoby, które mają najlepsze wyniki w nauce. W ten sposób więcej osób uzyska możliwość studiowania na koszt podatnika na jednym kierunku (bo miejsce nie będzie zajęte przez studiujących na wielu kierunkach). Jak argumentował dr Antonowicz, z punktu widzenia podatników wydatek będzie więc podobny, ale ma szansę być efektywniejszy, bo pieniądze zostaną zainwestowane w dodatkowe kształcenie tylko tych, którzy mają największy potencjał.
Zdaniem dr. Antonowicza dla studentów zmienia to niewiele, bo refundacja dodatkowego kierunku ma objąć ok. 10 proc. studentów, a przed wejściem w życie odpłatności za naukę na więcej niż jednym kierunku podejmował jeszcze mniejszy odsetek studentów.
Według samych studentów obraz nie jest tak optymistyczny. Jak wyjaśnił przewodniczący Parlamentu Studentów RP Piotr Mueller parlament godzi się co prawda z samą odpłatnością za drugi kierunek, jako z czymś nieuniknionym, ale ma poważne zastrzeżenia do sformułowania przepisów. Jak mówił, powinny one zostać napisane od nowa - w bardziej przejrzysty sposób, w planowanej przez rząd nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym.
Jak wyjaśnił, jeżeli maturzysta rozpocznie równolegle dwa kierunki studiów, to najpierw musi wskazać, który jest jego pierwszy (bezpłatny), a który drugi (płatny). Po roku na tym drugim musi być wśród 10 proc. najlepszych, żeby nie płacić za przestudiowany rok. Tymczasem może się okazać, że to na swoim "pierwszym" kierunku student będzie wśród najlepszych, ale będzie już za późno na zmianę decyzji i za dotychczasowe studia na "drugim" i tak będzie musiał zapłacić.
Kolejnym problemem jest to, że zwolnienie z opłaty za drugi kierunek przysługuje osobom spełniającym kryteria przyznawania stypendium rektora. Te kryteria, jak przypominał szef PSRP, na każdej uczelni mogą być inne. A i w obrębie uczelni mogą się zmieniać nawet co roku. "Powinny istnieć jednolite kryteria zwolnienia z odpłatności" - mówił Mueller.
Podobny argument pojawił się we wniosku posłów PiS, którzy zaskarżyli przepis o odpłatności za drugi kierunek do Trybunału Konstytucyjnego.
MNiSW, jak ocenił Mueller, nie informuje szczegółowo o praktycznym zastosowaniu nowych przepisów. Według niego, dlatego że nie chce podkreślać wprowadzenia odpłatności za coś, co wcześniej było bezpłatne, ze względów wizerunkowych. Tymczasem studenci nie rozumieją tych przepisów. Nawet studenci, którzy nie muszą płacić za drugi kierunek, bo pierwszy zaczęli przed wejściem w życie tych przepisów, nie wiedzą o tym i szukają pomocy w Parlamencie Studentów i u działającego przy nim Rzecznika Praw Studentów.
Problemem jest, jak mówił, zwłaszcza brak świadomości tego, że jeśli po pierwszym roku student nie znajdzie się w grupie 10 proc. najlepszych, to za ten miniony rok będzie musiał zapłacić.
Przed ryzykiem podjęcia drugich studiów bez wiedzy czy będą płatne czy nie, nie chronią ponadlimitowe punkty ECTS, które każdy student ma zagwarantowane przepisami. Chodzi o to, że punktów, przysługujących każdemu na bezpłatne studia jest nieco więcej (o 30 pkt) niż potrzeba na ukończenie jednych studiów. Te 30 punktów odpowiada mniej więcej jednemu semestrowi zajęć.
"Ale tych punktów student nie może wykorzystać na drugim kierunku. Chyba, że zrezygnuje z pierwszego kierunku, to znaczy idzie na pierwszy kierunek, studiuje jeden semestr, później rezygnuje i idzie na następny. 30 pkt wtedy zużywa i 180 punktów mu zostaje i jeśli podejmie drugi kierunek, to wystarczy mu akurat i nie będzie musiał nic dopłacać" - tłumaczył przewodniczący PSRP, dodając, że po ukończeniu pierwszego kierunku, możliwości wykorzystania nadwyżki już nie ma.
W odpowiedzi na pytanie o zgłaszane zastrzeżenia, dotyczące sformułowania reguł odpłatności za drugi kierunek, MNiSW przypomniało, że niedawno zakończyły się konsultacje społeczne projektu nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Według resortu część zgłoszonych w ich trakcie uwag ma zostać uwzględnionych.
Urszula Rybicka