Nowelizacja przepisów miała zapewnić lepszą ochronę rynkowi podwykonawców. Chodziło zwłaszcza o płatności bezpośrednie ze strony administracji udzielającej zamówienia. Stało się jednak inaczej. Nowela zmieniła bowiem też przepis dopuszczający ograniczanie podwykonawstwa. Wcześniej pozwalał on wymagać wykonania zamówienia bez udziału podwykonawców, gdy było to uzasadnione „specyfiką zamówienia”. Obowiązujący od trzech miesięcy art. 36a ust. 2 pkt 2 ustawy – Prawo zamówień publicznych w przypadku dostaw związanych z rozmieszczeniem i instalacją zezwala na to praktycznie bez ograniczeń.
- Efekt tego od pewnego czasu jest widoczny w specyfikacjach. Zamawiający zaczęli nagminnie zastrzegać, że montaż dostarczanego sprzętu ma wykonać osobiście wykonawca. I nie ma znaczenia, czy taki wymóg jest uzasadniony specyfiką zamówienia, czy też nie. Tymczasem może on przecież mocno zachwiać konkurencją na danym rynku – mówi Artur Wawryło, ekspert z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
- Przepis, który pozwala na ograniczanie podwykonawstwa, sam w sobie nie jest zły. Są sytuacje, w których instalacja sprzętu jest równie istotna, jak proces jego produkcji. Zamawiający powinien mieć wówczas wpływ na to, kto będzie pracował na jego obiekcie – uważa Arkadiusz Szyszkowski, doktorant Instytutu Nauk Prawnych PAN.
- Powinno to jednak znajdować uzasadnienie w specyfice zamówienia. Jeśli instalacja sprzętu sprowadza się do podłączenia go do właściwego gniazdka, to wymaganie, by robił to osobiście wykonawca, pozbawione jest sensu – zaznacza.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna