Zgodnie z przepisami zamawiający musi sprawdzić czy wykonawca faktycznie zatrudnia pracowników na umowie o pracę, jak oświadczył w ofercie. A ciągłe sprawdzanie etatów to dodatkowe koszty. Z kolei, jeśli w wyniku kontroli NIK, okaże się, że pieniądze trafiły do wykonawcy niespełniającego swoich deklaracji, to urzędnik naraża się na odpowiedzialność z ustawy o finansach publicznych.
Umowa może zawierać mechanizmy kontrolne dot. zatrudniania na etat >>>
Jak czytamy w "Rz", obowiązek stałego kontrolowania potwierdza UZP.
– Inaczej postępowania mogliby wygrywać wykonawcy składający fikcyjne deklaracje, przy jednoczesnym zaniżaniu kosztów realizacji umowy i założeniu z góry nieprzestrzegania stawianych przez zamawiającego wymagań, albo też liczący na to, że zamawiający nie zapewni odpowiedniej kontroli i nadzoru nad wykonywaniem zawartej umowy – stwierdza Anita Wichniak-Olczak z UZP.
Lewiatan: logika przy wymogu zatrudniania na etat to podstawa >>>
W sytuacji, gdyby wykonawca nie wywiązywał się ze swoich obietnic, zamawiający powinien przewidzieć sankcje w umowie o zamówienie, np. kary umowne. Ale urzędnicy nie są zadowoleni ze stanowiska UZP, bo ich zdaniem brakuje im podstaw prawnych do prowadzenia kontroli u wykonawców.
Źródło: www.rp.pl