Jednoznaczny zakaz prowadzenia agitacji wyborczej na terenie urzędów administracji rządowej i administracji samorządu terytorialnego zawarto w art. 108 par 1 pkt 1 Kodeksu Wyborczego. Zakaz prowadzenia agitacji wyborczej na łamach wydawanych przez nie materiałów informacyjnych (np. broszury, gazetki informacyjne), także na ich stronach internetowych, nie został natomiast bezpośrednio wymieniony w Kodeksie wyborczym.
Tymczasem w okresie kampanii wyborczej wielu włodarzy gmin, miasteczek i miast nagle zrobiło się aktywnych medialnie. W mniej lub bardziej zawoalowanej formie, podsumowując swoje rządy lub informując o bieżących działaniach, przemycają treści agitacyjne. Choćby wyrażając nadzieję, że „działania te będą mogli kontynuować w najbliższej przyszłości”, „przy dalszej przychylności dotychczasowych radnych”, deklarując, że „nadal chcą kontynuować powierzoną im przez wyborców pięć lat temu misję”, „nie ustawać w staraniach”, „mając świadomość, że nadal ciężko pracując jest wiele do zrobienia w naszej małej Ojczyźnie”.
- Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego - wyjaśnia Zofia Lutkiewicz z Fundacji Odpowiedzialna Polityka. To jest definicja urzędowa, ale jak zaznacza jest też tzw. szara strefa, którą wykorzystują urzędujący kandydaci, czyli informowanie o przeszłości i teraźniejszości z odwołaniem do przyszłości.
Zakaz agitacji obejmuje strony urzędu
Państwowa Komisja Wyborcza w wyjaśnieniach z 4 marca 2024 r. w sprawach związanych z prowadzeniem i finansowaniem kampanii wyborczej wskazuje, że zakaz prowadzenia agitacji wyborczej na terenie urzędów administracji obejmuje też wydawane przez urzędy media: broszury, gazetki informacyjne, strony internetowe. W materiałach takich nie mogą znajdować się elementy agitacji wyborczej, muszą one być wolne od wszelkich oznaczeń i treści sugerujących prowadzenie takiej agitacji.
PKW podnosi, że regulacje Kodeksu wyborczego tworzą nieprzypadkowy, komplementarny wobec siebie system przepisów – także w zakresie finansowania kampanii wyborczej – w których określono zasady prowadzenia tej kampanii. W przepisach tych wskazano miejsca, w których nie może być prowadzona agitacja wyborcza, określono kto może ją prowadzić, ale także sformułowano zasady finansowania kampanii i agitacji wyborczej. Ustanowiono między innymi obowiązek ponoszenia wydatków związanych z zarządzonymi wyborami wyłącznie przez komitety wyborcze i tylko z ich źródeł własnych (art. 106 par. 1 w zw. z art. 126 Kodeksu wyborczego). Przepisy ustanawiają też zakaz: przyjmowania przez komitety wyborcze korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym, z wyjątkiem
- nieodpłatnego rozpowszechniania plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne;
- pomocy w pracach biurowych udzielanej przez osoby fizyczne;
- wykorzystania przedmiotów i urządzeń, w tym pojazdów mechanicznych, udostępnianych nieodpłatnie przez osoby fizyczne,
- nieodpłatnego udostępniania miejsc do ekspozycji materiałów wyborczych przez osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej w zakresie reklamy (art. 132 par. 5 Kodeksu wyborczego), - użyczenia lokali i sprzętu biurowego przez podmioty tworzące komitet (art. 133 Kodeksu wyborczego).
PKW przestrzega, że naruszenia tych regulacji prawnych jest penalizowane, przede wszystkim w przepisach karnych Kodeksu wyborczego, w związku z czym do oceny konkretnych przypadków dotyczących podejrzenia prowadzenia tego typu niedozwolonych działań właściwe są przede wszystkim organy ścigania i sądy. Zgodnie z art 494 Kodeksu Wyborczego prowadzenie agitacji wyborcze w miejscach niedozwolonych zagrożone jest karą grzywny.
Organy wyborcze kwestie te mogą analizować w procesie kontroli sprawozdań finansowych komitetów wyborczych przeprowadzanej w trybie określonym przepisami Kodeksu wyborczego i w ramach tego postępowania dokonać oceny zgodności finansowania kampanii wyborczej przez komitety wyborcze uczestniczące w danych wyborach
Oddzielić agitację od urzędowania
PKW wskazuje też, że ministrowie oraz samorządowcy nie mogą wykorzystywać swoich funkcji podczas kampanii na rzecz komitetów wyborczych. Zdaniem PKW osoby publiczne powinny oddzielać taką agitację od wykonywania obowiązków związanych z pełnioną funkcją. Komisja przypomina, że niestosowanie się do tej zasady oznaczałoby angażowanie środków publicznych podmiotów, których przedstawiciele włączają się w promowanie komitetu wyborczego czy kandydatów w wyborach, co naruszałoby zasady finansowania komitetów wyborczych określone w Kodeksie wyborczym.
- Skutkiem takich działań mogłoby być zatem odrzucenie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego oraz odpowiedzialność karna. Działania takie mogłyby także stanowić naruszenie regulacji innych aktów prawnych, takich jak np. ustawa z 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych, rodzące odpowiedzialność chociażby na podstawie ustawy z 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych– ostrzegła PKW.
Komisja wskazała również, że w imię zasady równych szans oraz w imię dobrze pojętej kultury politycznej wszystkie podmioty angażujące się w życie polityczne powinny dbać o przejrzystość swoich działań i ich zgodność z zasadami etyki. W ostatnich latach doświadczenia wielu państw wykazały, że naruszanie tych zasad sprzyja manipulowaniu opiniami wyborców, wprowadza ich w błąd i może prowadzić do niekontrolowanego wpływu różnych sił na przebieg wyborów.
Zasoby publiczne chętnie nadużywane
Na znaczne nadużycia ze strony komitetów wyborczych, urzędników państwowych i samorządów w wykorzystaniu zasobów publicznych w kampanii wyborczej zwraca uwagę Fundacja Odpowiedzialna Polityka. Ubiegłoroczna kampania do parlamentu pokazała, że samorządowcy mają problem z oddzieleniem tego co urzędowe, od tego co wyborcze. Z raportu Fundacji wynika, że w czasie blisko 60 proc. obserwowanych wydarzeń kandydaci z różnych ugrupowań prowadzili bardziej lub mniej intensywną działalność kampanijną, która nie spotkała się z negatywną reakcją osób organizujących spotkania - urzędów samorządowych lub organizacji społecznych. Wykorzystano do tego np. imprezy lokalne, spotkania promujące, “potańcówki”. Ponad 70 proc. tych wydarzeń miała miejsce w przestrzeni lub na terenie instytucji publicznych, organizowanych przez władze lokalne.
- Żadne z obserwowanych wydarzeń nie było związane z prowadzoną kampanią wyborczą, a finansowanie pochodziło w całości ze środków publicznych (samorządowych lub centralnych) – piszą autorzy raportu. Odnotowują też, że w przypadku 35 proc. wydarzeń organizowanych przez administrację lokalną przedstawiciel miejscowej władzy samorządowej w swoich wypowiedziach wspierał kandydata/kandydatów w trakcie trwania wydarzenia. W ponad połowie wydarzeń kandydat brał czynny udział, np. przemawiając do zgromadzonych osób.
Te zasoby samorządów nagminnie wykorzystywali kandydaci, którzy pełnili funkcje w urzędach samorządowych. Na przykład, plakaty finansowane z budżetu miasta i stanowiące oficjalną część kampanii informacyjnej miasta, zawierały hasło wyborcze kandydata oraz prezentowały jego sylwetkę. A moment rozpoczęcia tych akcji wskazywał na silny związek z kampanią wyborczą. Przeczytaj także: W kampanię wyborczą zaangażowane są samorządy, urzędnicy i państwowe spółki
- Problem widać szczególnie w internecie, gdzie treści na profilu w mediach społecznościowych urzędującego wójta, burmistrza czy prezydenta stają się łudząco podobne do treści urzędowych, wytwarzanych przez pracowników urzędów. Wielokrotnie dochodzi też do sytuacji, że dana informacja, która powinna pojawić się stronie urzędu najpierw pojawia się na stronie włodarza – kandydata – mówi Katarzyna Batko-Tołuć, wiceprezeska Sieci Obywatelskiej Watchdog.