19 sierpnia przeciwko smrodowi protestowali mieszkańcy sosnowieckiej dzielnicy Milowice. Adresatem złości był Zakład Odzysku i Unieszkodliwiania Odpadów Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Katowicach. Sama spółka zapewnia, że to nie ona smrodzi, bo cały czas unowocześnia zakład, a w sierpniu była zaś trzykrotnie kontrolowana przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Przekonuje, że w okolicy działa co najmniej kilkanaście firm, także takich, które przetwarzają i gromadzą odpady na wolnym powietrzu. To one mogą być źródłem uciążliwości.

W lipcu głośno zaś było o proteście mieszkańców Ełku. Co kilka tygodni, ktoś, gdzieś protestuje, bo smród zatruwa mu życie. A sąsiedztwo zakładu emitującego odór jest równie uciążliwe, jak emisja hałasu czy pyłu.  

- Niestety domaganie się wstrzymania emitowania odorów w oparciu o przepisy kodeksu cywilnego o dobrach osobistych albo w oparciu o prawo sąsiedzkie jest utrudnione, bo orzecznictwo sądów jest rozbieżne. Sąd Okręgowy w Gdańsku w wyroku z 11 lutego 2014 r., sygn. XVC 1710/12, zobowiązał do wstrzymania emitowania uciążliwych odorów, a w innym wyroku z 5 listopada 2014 r., sygn. XV C 1964/12, uznał, że emitowanie uciążliwych odorów nie narusza dóbr osobistych – wskazuje Jędrzej Klatka, radca prawny, ekspert Polskiej Izby Ekologii w zakresie Prawa ochrony środowiska. 

Sprawdź w LEX: Czy przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy regulują kwestie uciążliwego zapachu na stanowisku pracy? >

Uciążliwość coraz większa

Dane Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska dotyczące wniosków o interwencję w związku z uciążliwością odorową świadczą o tym, że problem narasta. Jeszcze w 2015 r. inspekcja zanotowała 982 skarg, w ostatnich latach ich liczba rośnie systematycznie:

  • w 2019 r.  było 2330 skarg;
  • w 2020 r. - 2467 skarg;
  • w 2022 r. – 3419 skarg;
  • w 2023 r. – 4027 skarg;

 

Skargi i wnioski dotyczyły uciążliwości zapachowej powodowanej przez m.in.: eksploatację oczyszczalni ścieków, wykorzystania komunalnych osadów ściekowych w rolnictwie, nieprawidłowego stosowania nawozów, nieprzestrzeganie zasad dobrej praktyki rolniczej przy nawożeniu gnojowicą, funkcjonowanie ferm zwierząt oraz składowanie lub unieszkodliwiania odpadów.

Sprawdź w LEX: Co może zrobić starosta w związku z wnioskiem o uciążliwość zapachową powodowaną przez sąsiada, który hoduje gołębie? >

Wnioski o interwencję GIOŚ przekazuje do wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska albo organów samorządowych (w zależności od źródła emisji odorowych). Te, po analizie wniosku, podejmują decyzję o celowości i zasadności przeprowadzenia kontroli oraz terminie jej realizacji.

- Uciążliwość zapachowa może być rozpatrywana w trybie przepisu art. 362 ust. 1 ustawy Prawo ochrony środowiska, który upoważnia organ ochrony środowiska do nałożenia na podmiot korzystający ze środowiska, którego działalność negatywnie oddziałuje na środowisko, obowiązku ograniczenia tego oddziaływania na środowisko i jego zagrożenia. Zatem w sytuacji stwierdzenia w toku kontroli uciążliwości zapachowej, wojewódzki inspektor ochrony środowiska powinien powyższe udokumentować, np. w protokole oględzin, a następnie wystąpić do właściwego miejscowo organu ochrony środowiska, przekazując mu do wykorzystania służbowego wszelkie ustalenia w powyższym zakresie – wskazuje Maciej Karczyński, rzecznik prasowy GIOŚ.

Eksperci przekonują, że wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska nie mają narzędzi umożliwiających wszczęcie ewentualnych postępowań, co czyni ich kontrole bezskuteczne. Nie ma bowiem norm określających metodykę pomiarów stężenia odorów oraz dopuszczalnego ich stężenia na terenach zabudowy mieszkaniowej. Maciej Karczyński przyznaje: - Z punku widzenia działalności Inspekcji Ochrony Środowiska uchwalenie ustawy w zakresie emisji odorów jest potrzebne w kontekście możliwości walki z uciążliwościami zapachowymi.

Zobacz w LEX: VII SA/Wa 996/18; Obowiązek ochrony powietrza, a brak norm, które odnoszą się do zapachów >

Niewiele można zrobić

- Obecna regulacja prawna jest bardzo uboga – potwierdza Jędrzej Klatka. Także w UE nie ma jednolitych przepisów prawnych dotyczących przeciwdziałania odorom. Ekspert wskazuje, że zgodnie z art. 222 ust. 1b Prawa ochrony środowiska ilości gazów lub pyłów dopuszczonych do wprowadzania do powietrza ustala się na poziomie niepowodującym przekroczeń wartości odniesienia substancji zapachowych w powietrzu. Niektóre konkluzje najlepszej dostępnej techniki odnoszą się do uciążliwości zapachowej związanej z funkcjonowaniem zakładów w niektórych branżach, na przykład chowu drobiu lub świń, garbowania skór lub produkcji papieru. Przywołuje też art. 16 pkt 2 ustawy o odpadach, który stanowi, że gospodarka odpadami nie może powodować uciążliwości przez hałas lub zapach.

- Walcząc z odorem, można także odwoływać się do normy PN-EN 13725:2007 Jakość powietrza – Oznaczanie stężenia zapachowego metodą olfaktometrii dynamicznej, jednak stosowanie norm jest dobrowolne, a próg wrażliwości na zapachy jest sprawą indywidualną – dodaje Jędrzej Klatka.

W projekcie rozporządzenia Ministra Środowiska opracowanym w 2016 roku wartością odniesienia substancji zapachowych miało być stężenie substancji zapachowych w powietrzu wyrażane w jednostkach zapachowych (odour unit) w metrze sześciennym (cod [ou/m3]).

- Pojęcie jednostki zapachowej zaczerpnięto z normy PN-EN 13725:2007, jednak ten projekt nigdy nie wszedł w życie. Sądy administracyjne w braku regulacji ustawowej nakazują uwzględniać uciążliwości odorowe jako potencjalne źródło konfliktów społecznych w raportach o oddziaływaniu przedsięwzięć na środowisko – wskazuje ekspert.

Jest też kodeks przeciwdziałania uciążliwości zapachowej, ale to dokument ogólny, bez norm, które wpływałyby na poprawę jakości życia mieszkańców określonego terenu.

Czytaj w LEX: Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego jako prawny środek ochrony przed uciążliwościami odorowymi - wybrane zagadnienia >

Jak ze zgniłym jajkiem

Tym, którzy obserwują losy ustawy odrowej, przybyło siwych włosów. Kolejne rządy ochoczo brały się za uchwalenie przepisów, a potem entuzjazm... się ulatniał. W poprzedniej kadencji Sejmu, pod numerem UD2, prowadzono proces legislacyjny projektu ustawy o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia z sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej. Finału nie ma.

- Od lat nasz związek lobbuje za tą ustawą, przygotowaliśmy wiele opinii i ekspertyz. Ale kolejne rządy boją się jej, a powinna powstać, bo rozwiązałaby wiele konfliktów – mówi Leszek Świętalski dyrektor biura Związku Gmin Wiejskich RP.

Także obecny rząd zapowiedział, że weźmie się za ustawę odorową.

- W Ministerstwie Klimatu i Środowiska prowadzone są prace eksperckie, a rozpoczęcie procesu legislacyjnego zaplanowane jest na rok 2025 – poinformował wiceminister Krzysztof Bolesta. Resort wskazuje, że „w celu określenia kierunków legislacji w tym zakresie”, wykonane zostały ekspertyzy:

  • „Lista substancji i związków chemicznych, które są przyczyną uciążliwości zapachowej” oraz
  • „Bezpieczne odległości od zabudowań dla przedsięwzięć, których funkcjonowanie wiąże się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej”.

 

Tyle że pierwszy dokument pochodzi z 2016 r., drugi z 2020 roku.

Już przeciwko samej zapowiedzi powrotu do prac nad ustawą zaprotestowali rolnicy. Uważają, że to kolejny cios w polskie rolnictwo pod przykrywką walki z nieprzyjemnymi zapachami.

- O ile zrozumiałym jest, że każdy z nas odczuwa inaczej zapachy unoszące się w jego otoczeniu, o tyle należy wziąć pod uwagę że wieś to nie jest sielska kraina, w której trawa jest cały rok zielona, śpiewają ptaki, a życie zwalnia i ogólnie jest sielsko-anielsko. Wieś to miejsce pracy rolników, którzy uprawiają zboża i hodują zwierzęta. Co generuje hałas i nieprzyjemne zapachy – przekonuje Karol Grabowski z Forum Młodych Farmerów.

- Nasze stanowisko jest jasne i zdecydowane. Ustawa odorowa jest bardzo szkodliwa dla rolnictwa, zwłaszcza tam, gdzie jest produkcja zwierzęca. Systematycznie nakładane są kolejne ograniczenia, a wszystko przy zmniejszonym o 50-60 proc. pogłowiu trzody chlewnej z powodu afrykańskiego pomoru wsi. Musi być klimat zrozumienia, bo rolnicy zawsze byli mieszkańcami terenów, gdzie prowadzą swoją działalność – mówi Romuald Tański, prezes Warmińsko Mazurskiej Izby Rolniczej.  

Czytaj w LEX: Krystek Jacek; Uciążliwość zapachowa przedsięwzięć >

Jak stopniować smród?

- Odór to pojęcie subiektywne, bo nie wszystkim wszystko śmierdzi. Najbardziej zapachy przeszkadzają nowym przybyszom na tereny wiejskie. Czasami celowo wybierają działki, które wiadomo, że są zlokalizowane w bliskiej odległości jakiejś uciążliwości, ale za to mają mniejszą cenę. A potem zaczyna się larum. Dlatego trzeba to unormować. I nie chodzi o to, aby komuś mocno ograniczyć działalność, ale aby stworzyć regulacje, że przy określonych miejscach może rzeczywiście śmierdzieć. Inaczej podejść do stanu zastanego, inaczej do inwestycji, które mają powstać – uważa Leszek Świątalski. Wskazuje przy tym, że odróżnić trzeba choćby uciążliwości związane z okresowymi zabiegami rolnymi (wywóz na pole obornika) od smrodu uciążliwego, który jest pochodną niestosowania określonych technologii i reguł.

- Potrzeba rozwiązań systemowych, które określą, jaka powinna być odległość na przykład farmy od zabudowań. To powinno być zapisane w dokumentach związanych z planowaniem przestrzennym. Obecnie fermy drobiarskie są niczym innym jak fabrykami, bo są bardzo często pozbawione własnego zaplecza areałów do produkcji pasz. Gminy przy tego rodzaju przedsięwzięciach mają związane ręce. Nie mówiąc o tym, że przedsięwzięcia są zwolnione z opodatkowania tak jak zakłady przemysłowe, pomimo że de facto takimi są – mówi Świętalski.

Także Joanna Maj, radca prawny, SWK Legal Sebzda-Załuska Wójcik Kamińska Radcowie Prawni, ekspert za zakresu nieruchomości, uważa, że ustawodawca nie powinien dłużej zwlekać z przyjęciem regulacji. Wiele instytucji i sami mieszkańcy mają często związane ręce, dlatego oczekiwania co do ustawy odorowej są duże.

- Dużym wyzwaniem będzie określenie jednoznacznych kryteriów uciążliwości zapachowej. Tutaj upatruję największych trudności, ponieważ jest to zdecydowanie subiektywna sprawa. Po pierwsze, przepisy powinny wskazać nam, jak ustalać źródła emisji substancji zapachowo-czynnych, a po drugie - sprecyzować, jakie działania zaradcze i kto powinien w takim przypadku wdrożyć – uważa ekspertka.

Jędrzej Klatka wskazuje, że ustawodawca może skorzystać z rozwiązań prawnych w krajach, gdzie takie przepisy obowiązują.

- W Australii, Brazylii, Danii, Francji, Holandii, Japonii, Niemczech, Szkocji, Szwajcarii, Nowej Zelandii oraz w 42 stanach USA. W tych państwach przepisy odnoszą się do różnych kryteriów uciążliwości zapachowych, takich jak: stężenie zapachu, stężenie substancji w powietrzu, czas trwania i częstotliwość uciążliwości, intensywność zapachu, wskaźnik zapachu, ilość emisji, liczba skarg – wskazuje Jędrzej Klatka.