Od początku kryzysu gospodarczego związanego z pandemią koronawirusa samorządy lokalne i regionalne – w ramach swoich kompetencji – na równi z rządem walczą o minimalizację jego skutków i utrzymanie miejsc pracy.  Zastosowały „samorządowe tarcze antykryzysowe”, które niejako uzupełniają rozwiązania wprowadzane przez rząd, np. stosując ulgi w podatkach i opłatach lokalnych, dofinansowując podmioty ochrony zdrowia (np. zakup respiratorów, ambulansów do pobierania wymazów) czy oświaty (zakup komputerów).

Jednocześnie odnotowują drastyczny spadek dochodów z podatków PIT, który w kwietniu wyniósł 40 procent w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, czy 31-procentowy spadek dochodu z CIT. Oprócz tego epidemia spowodowała olbrzymi spadek wpływów za niektóre usługi lokalne, np. miejski transport publiczny. Już w ubiegłym roku samorządowcy alarmowali, że ich sytuacja gwałtownie się pogarsza, m.in. przez wzrastające wciąż koszty oświaty czy rosnące ceny usług.

Nałożenie się skutków poprzednich decyzji rządu z kryzysem spowodowanym koronawirusem, który demoluje samorządowe finanse powoduje zahamowanie inwestycji w wielu JST. Z kolei bez inwestycji nie będzie odmrożenia gospodarki i tak koło się zamyka.

 

Potrzebne działania osłonowe rządu

Przedstawiciele miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich oraz Związku Miast Polskich kilkakrotnie spotkali się z wicepremier Jadwigą Emilewicz, której przekazali swoje uwagi dotyczące samorządowych finansów. Oczekują działań osłonowych, by móc dalej inwestować i podkreślają, że są in gremio jednym z największych i najważniejszych inwestorów. - Bez inwestycji Polska zaś przestanie się rozwijać, nie wykorzysta przyznanych nam środków unijnych, nie będzie także wpływów z podatku VAT w budżecie centralnym – przekonywał prezydent Sopotu, Jacek Karnowski podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez UMP po spotkaniu z wicepremier.

- Dlatego też apelowaliśmy do premier Jadwigi Emilewicz o przygotowanie prawdziwej tarczy antykryzysowej dla samorządów, o zwiększenie naszych realnych dochodów, czy to w formie subwencji ogólnej czy innej, bo sama możliwość większego zadłużania się już nie wystarczy – dodał prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski.

Część propozycji samorządowych została zawarta w tarczy antykryzysowej 4.0, np. możliwość rozluźnienia reguły zrównoważenia budżetu z art. 242 ustawy o finansach publicznych w roku bieżącym czy wyraźnego zwiększenia zdolności kredytowej, zarówno w odniesieniu do ubytków dochodowych w tym roku, jak i na stałe (wskaźnik w art. 243). Rząd obiecał też szybciej przekazywać raty subwencji ogólnej, by zapewnić samorządom płynność finansową.

Kolejna tura rozmów odbędzie się w sierpniu, kiedy będą już znane dokładniejsze dane dotyczące sytuacji „pocovidowej” tak samorządów, jak i budżetu państwa.

Obecne rozwiązania są jednak niewystarczające, dlatego prezydenci zaapelowali do rządu o:

  • wsparcie samorządów poprzez wzrost subwencji ogólnej, w celu zrekompensowania spadków dochodów związanych z pandemią,
  • zawieszenie wpłat „janosikowego” do końca roku 2021,
  • czasowe zawieszenie funkcjonowania reguł wydatkowych z art. 242 i 243 ustawy o finansach publicznych do roku 2023 r.,
  • zwolnienie wszystkich jednostek organizacyjnych oraz samorządowych osób prawnych z opłacenia składek na obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne i rentowe oraz wypadkowe, dobrowolne ubezpieczenie chorobowe, ubezpieczenie zdrowotne, Fundusz Pracy za okres od 1 marca do 31 maja 2020 r.;
  • wprowadzenie rekompensaty wszędzie tam, gdzie koszty gospodarowania odpadami są wyższe niż maksymalny, ustawowy poziom opłat.

Podczas czerwcowego spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego samorządowcy domagali się też, by rząd konsultował z nimi projekty dotyczące przeciwdziałaniu skutkom epidemii. Niejednokrotnie zapewniali już, że są w stanie szybko zaopiniować pilne projekty. Prezydent Karnowski przypomniał, że dopiero tzw. tarcza 4.0 trafiła do opiniowania przez Komisję Wspólną, poprzednie projekty rząd przyjmował, nie pytając samorządowców o zdanie.

Miasta przekazały swoje postulaty, teraz czas na gminy wiejskie i miejsko-wiejskie

Podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Jacek Brygman, wójt Cekcyna domagał się spotkania przedstawicieli gmin wiejskich z wicepremier Emilewicz. Jak zaznaczył, nie zostali oni zaproszeni na spotkanie z samorządowcami z miast, a mają swoje przemyślenia i propozycje związane z przeciwdziałaniem skutkom kryzysu. Obecny na KWRiST wiceminister rozwoju, Robert Nowicki zaprosił więc przedstawicieli Związku Gmin Wiejskich RP na spotkanie 8 czerwca br. Podczas spotkania omówili pomysły wójtów na wyjście z kryzysu gospodarczego.

Milion złotych plus

Najważniejsze są dwa postulaty - pierwszy dotyczy wprowadzenia specjalnego bonu inwestycyjnego w wysokości 1 mln zł dla każdej gminy wiejskiej i miejsko-wiejskiej. To rozwiązanie pozwoliłoby im realizować inwestycje lub zdobyć środki na wkład własny w przypadku inwestycji unijnych, pomogłoby też przeprowadzić niezbędne remonty czy ratować lokalne firmy, a co za tym idzie – miejsca pracy i podatki. Przyjęcie bonu przez rząd byłoby ukłonem w stronę najsłabszych samorządów, które miały stosunkowo niewielkie nadwyżki budżetowe i które w poczuciu odpowiedzialności za finanse publiczne, wyhamowały już prawie wszystkie inwestycje.

- Ubiegłoroczne zmiany w podatku PIT (przyjęcie zerowej stawki dla osób poniżej 26 roku życia – dod. red.) czy podwyższenie pensji minimalnej uniemożliwiają nam już całkowicie myślenie o jakimkolwiek nadrabianiu zapóźnień cywilizacyjnych, które niektórzy nazywają rozwojem – wyjaśniał Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich. I zaznaczył, że bon gminny stanowiłby zaledwie 1 procent kwoty, którą premier Mateusz Morawiecki obiecał na rozruszanie gospodarki w ramach walki z koronawirusem.

Zaletą bonu jest jego prostota, brak dodatkowych kryteriów czy uznaniowości przy jego przydzielaniu. Bon otrzymywałaby po prostu każda gmina wiejska czy miejsko-wiejska, a w nich mieszka ponad połowa Polaków. - Nasz pomysł chyba się podobał wiceministrowi Nowickiemu, chociaż pamiętamy, że on nie jest ostateczną instancją, która zdecyduje w tej sprawie. Teraz wszystko w rękach rządu – dodał Iwaniuk.

Zobacz też: Krzysztof Iwaniuk: Państwo można jeszcze bardziej decentralizować

Niech rząd płaci pensje pracowników oświaty

Drugim postulatem jest zmiana finansowania oświaty. Gminy wiejskie są już pod ścianą i nie mają z czego dokładać do stale rosnących kosztów oświaty, w tym finansowania cyklicznych, a za każdym razem niedoszacowanych podwyżek wynagrodzeń nauczycieli. Wójtowie chcą praktycznego stosowania zasady, że ten, kto ustala zasady, (w tym wynagrodzenia nauczycieli), płaci za nie. I ma to dotyczyć nie tylko nauczycieli w szkołach, ale również w przedszkolach; co więcej, postulat wójtów dotyczy wynagrodzeń wszystkich pracowników oświaty, a więc również tych administracyjnych.

Zmiany w funduszach: sołeckim i dróg samorządowych

Nie wszystkie postulaty gmin wiejskich dotyczą zresztą spraw stricte finansowych. Niektóre to propozycje zmian w ustawach czy rozporządzeniach, które mogą ułatwić gminom działanie czy pozwolą zaoszczędzić pieniądze. Wójtowie chcą np. ze względu na trudności z organizacją spotkań, przywrócenia ustawowego terminu na zawieszenie lub utworzenie funduszu sołeckiego na 2021 r. - co najmniej do końca października 2020 r. Chcą też zmiany obliczania kwoty bazowej (od której ustala się wysokość funduszu sołeckiego) od dochodów własnych, tj. po odjęciu dotacji, subwencji oświatowej i środków z budżetu Unii Europejskiej.

– Przy dużych dotacjach na opiekę społeczną, np. program 500+, bardzo mocno rosną co roku kwoty funduszu sołeckiego – argumentował Jacek Brygman. Wójtowie chcą też zniesienia obowiązku podejmowania corocznie uchwał o niewyrażeniu zgody na wyodrębnienie funduszu na kolejny rok.

W związku z ograniczeniami związanymi z pandemią, gminy już notują duże opóźnienia związane z gromadzeniem niezbędnej dokumentacji na budowę dróg w ramach Funduszu Dróg Samorządowych, głównie dotyczące uzgodnień z resortem cyfryzacji kwestii budowy kanałów technologicznych, z regionalnymi dyrekcjami ochrony środowiska czy z Wodami Polskimi. Żeby zdążyć przygotować wnioski gminy chcą więc, by rząd przesunął termin ich składania na 2021 rok o 2-3 miesiące, czyli z sierpnia na październik lub listopad br.

Czytaj: Samorządy mocno odczują skutki walki z pandemią

Teraz kolej na rząd

- Spotkanie było owocne. Co prawda wiceminister nic nam nie obiecał, ale uważnie wysłuchał naszych propozycji i chyba mu się spodobały. Ma je przedstawić Radzie Ministrów. Może jakieś rozwiązania zostaną przyjęte w ramach kolejnej wersji tarczy antykryzysowej – komentuje Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. – Zostaliśmy z nadzieją, że rząd uzna, że obszary wiejskie też są ważne i o nas nie zapomni. Zwłaszcza że większość z nas jest już w bardzo trudnej sytuacji.

Unia Miasteczek walczy o płace minimalne

Również Unia Miasteczek Polskich ma swoje postulaty do rządu. W imieniu organizacji burmistrz Kowala, Eugeniusz Gołembiewski zaproponował podczas spotkania Komisji Wspólnej, by zwolnić samorządy, zwłaszcza te niewielkie i słabsze finansowo z płacenia dodatku stażowego do płacy minimalnej. Nowe przepisy spowodowały bowiem, że burmistrzowie mają duży dylemat, czy zatrudniać nowych pracowników, czy może raczej zwalniać. Ze względu na mocno ograniczone możliwości finansowe nie mogą bowiem płacić wysokich pensji. A dodatek stażowy w wysokości 520 zł w przypadku osoby pracującej 20 lat lub dłużej skutkuje zwiększonym wydatkiem 10 tysięcy zł w skali roku na 1 etat.

- To że będziemy się mogli bardziej zadłużać to dobrze, ale byłoby lepiej, gdybyśmy mogli też ograniczać nasze wydatki – zauważył. Zdaniem burmistrza warto też, by rząd przy kolejnej wersji tarczy antykryzysowej pochylił się nad tym problemem.