Siemianowicka „oparzeniówka” leczy rocznie przeciętnie ok. 1,3 tys. zł pacjentów z całego kraju. Co roku średnio 370 pacjentów trafia tam w stanie zagrożenia życia, wśród nich ok. 150 spoza woj. śląskiego. Pacjenci ci to w znacznej części ofiary wypadków, katastrof górniczych, chemicznych, pożarów oraz osoby ciężko oparzone.

Do CLO przewożono m.in. górników poparzonych w wybuchach kopalnianych gazów w kopalniach Pokój (w 2007 r.), Wujek-Śląsk (w 2009 r.) czy Krupiński (w 2011 r.), a w ostatni piątek w kopalni Sośnica. Trafiły tam też dwie poparzone osoby w listopadowej awarii gazociągu w Jankowie Przygodzkim (Wielkopolskie).

Budowa nowego obiektu CLO stała się potrzebna wraz z wchodzeniem w życie nowych wymagań ministerialnych. Szpital potrzebował m.in. izby przyjęć, septycznego oddziału do leczenia piorunujących zakażeń (w tym zgorzeli gazowej), bloku operacyjnego, oddziału anestezjologii i intensywnej opieki medycznej.

Nowy budynek postawiono jako skrzydło zabytkowego gmachu szpitala, w którym pozostaną łóżka i oddziały. Inwestycję sfinansował głównie właściciel placówki, czyli samorząd woj. śląskiego. Najpierw województwo przekazało ponad 1,5 mln zł na projekt, a potem 38 mln zł na budowę (w postaci czteroletniej dotacji). CLO dołożyło 1,7 mln zł własnych środków.

„Nowoczesny, modernizujący się szpital, to dla nas wszystkich powód do dumy” - mówił we wtorek marszałek woj. śląskiego Mirosław Sekuła.

Dyrektor siemianowickiego Centrum Mariusz Nowak akcentował m.in., że nowa infrastruktura spełnia światowe standardy obsługi dużych, masowych wypadków. Docelowo cały oddział anestezjologii i intensywnej opieki w nowym budynku ma funkcjonować w strukturze krajowego systemu ratownictwa medycznego.

W przyszłości w ramach tego oddziału zaplanowano wyodrębnienie toksykologii. Będzie to wtedy specjalistyczny ośrodek leczenia zatruć gazami – m.in. częstych w regionie zatruć tlenkiem węgla (czadem) - oraz detoksykacji.

Kolejnym przedsięwzięciem CLO – związanym z tymi planami – ma być budowa lądowiska dla helikopterów nad ostatnią, techniczną kondygnacją nowego budynku. Lądowisko jest potrzebne, ponieważ warunkiem skuteczności leczenia w planowanym oddziale zatruć będzie jak najszybsze dostarczanie chorych do placówki i rozpoczynanie terapii tlenem hiperbarycznym.

Kierownictwo CLO przypomina, że tylko w woj. śląskim co roku dochodzi do blisko 500 przypadków zatrucia tlenkiem węgla. Ok. 70 osób umiera wskutek zbyt późnego podjęcia leczenia, a powikłania u wielu pozostałych obejmują np. zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym (skutkujące np. zaburzeniami pamięci czy demencją).

Geneza Centrum Leczenia Oparzeń sięga 1960 r., gdy wraz z rozwojem przemysłu ciężkiego w regionie rosła liczba pacjentów z ciężkimi urazami oparzeniowymi. W siemianowickim szpitalu nr 2 uruchomiono wówczas oddział urazowo-ortopedyczny. Obecne CLO kontynuuje jego tradycje.

Placówka specjalizuje się w kompleksowym leczeniu urazów oparzeniowych, ich następstw oraz ran przewlekłych. Zajmuje się m.in. rehabilitacją po oparzeniach oraz wykonuje zabiegi chirurgii rekonstrukcyjnej i estetycznej. Ważnym elementem pracy Centrum jest działalność naukowo-badawcza związana z nowymi metodami leczenia ran oparzeniowych, przewlekłych i trudno gojących się.

Siemianowicka "oparzeniówka" dysponuje m.in. pracownią hiperbarii tlenowej, wyposażoną w komorę hiperbaryczną 16-osobową oraz dwie komory jednoosobowe. Działają tam również nowoczesna pracownia hodowli komórek i tkanek oraz bank tkanek.