Według związkowców z Solidarności, planowana restrukturyzacja zakładu to efekt możliwego poprowadzenia drogi ekspresowej S1 przez tereny górnicze kopalni, co skróciłoby jej żywotność. Choć ostateczne decyzje o lokalizacji drogi jeszcze nie zapadły, związki mają w tej sprawie pretensje także do władz miasta. Będą się domagać odwołania burmistrz Brzeszcz Teresy Jankowskiej oraz radnych. Kompania Węglowa tłumaczy natomiast, że powodem restrukturyzacji kopalni są jej złe wyniki, a nie plan budowy drogi.
Do połowy czerwca dyrekcja kopalni ma przedstawić władzom Kompanii program naprawczy, zakładający m.in. alokację części załogi do innych kopalń. Z nieoficjalnych informacji związkowców wynika, że może ona polegać m.in. na przeniesieniu nawet dwóch trzecich pracowników do sąsiednich zakładów i zamknięciu oddziałów przygotowawczych. Ich zdaniem oznaczałoby to likwidację kopalni w perspektywie kilku lat. Kompania zapewnia, że nie ma zamiaru likwidacji ani zwolnień pracowników.
Jak podało w środę biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności, w czwartkowej manifestacji oprócz górników z Brzeszcz i mieszkańców miasta uczestniczyć będą także górnicy z pozostałych kopalń Kompanii i innych spółek węglowych - w sumie kilka tysięcy osób. W południe wyruszą sprzed hali sportowej w Brzeszczach, skąd ulicami Kościuszki i Kościelną przejdą przed siedzibę urzędu gminy. Władzom miasta wręczą petycję z żądaniem dymisji pani burmistrz i Rady Miasta.
"Zarówno radni, jak i pani burmistrz, robili wszystko, żeby droga powstała na terenach wydobywczych naszej kopalni, nie słuchając przy tym głosu mieszkańców i pracowników największego zakładu pracy w mieście. Jeżeli władza działa wbrew interesom obywateli, obywatele mają prawo żądać jej odwołania" - powiedział szef zakładowej Solidarności Stanisław Kłysz.
W wydanym 1 czerwca oświadczeniu burmistrz Teresa Jankowska zaprzeczyła zarzutom związkowców. "Jako samorząd lokalny lepiej niż ktokolwiek rozumiemy trudną sytuację kopalni i strach o utratę miejsc pracy. Dotyka to naszych mieszkańców, dlatego też wspieramy z całego serca i wszelkich sił naszą kopalnię i robimy wszystko, co w naszej mocy, by jej pomóc. Nie dajmy się podzielić. Musimy działać razem" - napisała burmistrz.
Jej zdaniem w informacje o planach restrukturyzacji kopalni wkradło się wiele nieprawdy i nieporozumień. "Przedstawiając fałszywy obraz sytuacji i manipulując faktami próbuje się (...) przerzucić na nasz samorząd odpowiedzialność za sytuację branży węglowej w Polsce: malejące wydobycie, jego zbyt wysokie koszty, czy miliony ton niesprzedanego węgla na hałdach. To są prawdziwe przyczyny powstania programu działań antykryzysowych Kompanii Węglowej, obejmującego m.in. działania naprawcze w KWK Brzeszcze" - wskazała Jankowska.
W ocenie samorządowców, to nie plan budowy drogi S1 jest powodem obecnych problemów kopalni. "Teren pod drogę ekspresową S1 został zarezerwowany w planie zagospodarowania przestrzennego gminy Brzeszcze w roku 2005 Z pełną akceptacją instytucji związanych z branżą węglową" - czytamy w oświadczeniu.
Na środowe popołudnie zwołano nadzwyczajną sesję rady Miasta w Brzeszczach, podczas której radni mają przyjąć rezolucję wspierającą kopalnię Brzeszcze "w zakresie udzielenia pomocy przez rząd i Kompanię Węglową, mającej na celu utrzymanie dotychczasowych miejsc pracy w związku z przygotowywaną restrukturyzacją kopalni".
Już kilka tygodni temu o kopalni Brzeszcze było głośno w związku z protestami związkowców i okolicznych mieszkańców przeciwko przebiegowi ok. 40-kilometrowego odcinka drogi ekspresowej S1 z Bielska-Białej do Mysłowic przez tereny górnicze. List protestacyjny w tej sprawie trafił do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Związkowcy uważają, że taka lokalizacja drogi uniemożliwi wydobycie blisko 15 mln ton węgla i przyczyni się do likwidacji zakładu. Obecnie jego żywotność szacuje się na ok. 33 lata.
W związku z planowaną na czwartek manifestacją samorząd poprosił mieszkańców Brzeszcz "o rozważenie przełożenia wizyt w urzędzie na inny dzień" i przeprosił za utrudnienia.