Nowelizacja ustawy z 15 września 2000 r. o referendum lokalnym to jeden ze sztandarowych projektów, który od kilku lat chcą przeprowadzić posłowie z Kukiz’15. Projekt był wiele razy zmieniany. Wydaje się, że tym razem przejdzie procedurę legislacyjną, bo jak ujawnił na środowym posiedzeniu połączonych komisji sejmowych: Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej poseł Jarosław Sachajko z Kukiz’15, projekt został "uzgodniony z Prawem i Sprawiedliwością”.
- Ustawa w obecnym kształcenie jest martwa, ponieważ prawie 90 procent referendów jest nieważna z powodu braku frekwencji. Ponadto zainicjowanie referendum jest wyjątkowo trudnym wyzwaniem – przekonuje Jarosław Sachajko.
Ułatwienia dla inicjatorów referendum i mniejsze progi
Projekt zawiera sporo istotnych zmian w instytucji referendum lokalnego. Wprowadza regułę, że referenda miałyby się odbywać dwukrotnie w trakcie kadencji samorządowej (z wyjątkiem referendów za odwołaniem organów JST) w terminie ujednoliconym dla całego kraju. Termin ten ma wyznaczać marszałek Sejmu. Jak wyjaśniał poseł Sachajko, referendum lokalne, tak jak wybory, ma być świętem demokracji lokalnej. Jeśli lokalne społeczeństwo będzie chciało rozwiązać jakiś lokalny problem, będzie mogło zainicjować procedurę referendalną.
Projekt zmniejsza też próg frekwencji, od którego zależy ważność referendum. Dziś przy referendach dotyczących kwestii merytorycznych próg ważności wynosi 30 proc. uprawnionych do głosowania. Propozycja zakłada, aby było to 15 proc. W przypadku referendów za odwołaniem wójtów, burmistrzów, prezydentów do ważności miałyby wystarczyć 3/5 liczby głosów oddanych w tych wyborach na odwoływany organ. Obecnie jest to 3/5 wszystkich, którzy brali udział w danych wyborach. Jak wyjaśnia poseł Sachajko, obecne rozwiązanie powoduje, że zwolennicy wójta, którego chciano odwołać, nie szli do urn, aby nie zwiększać frekwencji potrzebnej do stwierdzenia ważności referendum.
Czytaj: Referendum lokalne – to od pytań zależy czy okaże się ważne>>
Inne rozwiązania projektu nowelizacji
- rozszerzenie zakresu spraw, które mogą być przedmiotem referendum o sprawy dotyczące społecznych, gospodarczych lub kulturowych więzi łączących wspólnotę samorządową;
- zmniejszenie o połowę liczby obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum (z 10 do 5 proc. w przypadku gmin i powiatów, z 5 do 2,5 proc. w przypadku województwa);
- wydłużenie do sześciu miesięcy (z 60 dni) terminu na zebranie podpisów pod wnioskiem o referendum;
- wydłużenie terminu na zaskarżenie do sądu administracyjnego uchwały organu stanowiącego JST odrzucającej wniosek mieszkańców o przeprowadzenie referendum;
- wydłużenie terminu na usunięcie braków formalnych we wniosku o referendum (z 14 do 30 dni);
- wydłużenie terminu na złożenie w sądzie administracyjnym skargi na decyzję komisarza wyborczego odrzucającą wniosek o przeprowadzenie referendum;
- możliwość fotografowania i nagrywania prac komisji wyborczej
- zwiększenie liczby mężów zaufania w komisji;
- inicjatywę uchwałodawczą w sprawie referendum ma podejmować rada gminy
Cena promocyjna: 7.9 zł
Cena regularna: 79 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Samorządowcy obawiają się sztucznego generowania konfliktów
Oprócz kilku zapisów (jak wydłużenie czasu na zbieranie podpisów pod wnioskiem referendalnym), projekt bardzo krytycznie oceniają organizacje samorządowe. Adrian Pokrywczyński, prawnik Związku Powiatów Polskich wskazywał, że projekt nie jest drobną korektą obowiązujących przepisów, ale zmianą ustrojową. A zmniejszenie progów do zainicjowania referendum i progu ważności referendum to dążenie do tego aby mniejszość zaczęła rządzić większością lub tę większość szantażować. Podnosi też, że projekt zakłada wykreślenie słowa „istotne” w kontekście tego, co może być przedmiotem referendum. A to stwarza niebezpieczeństwo, że przedmiotem referendum mogłyby być sprawy błahe.
Czytaj w LEX: Olejniczak-Szałowska Ewa, Przedmiot referendum lokalnego z perspektywy 30 lat doświadczeń >
- Podskórnie czujemy, że gdyby ta nowelizacja przeszła, byłaby wykorzystywana przez różnego rodzaju frakcje opozycyjne do blokowania pewnych działań. Każdą sprawę będzie można podciągnąć pod gospodarcze, społeczne lub kulturowe więzi wspólnoty. Dla nas te przepisy brzmią tak, jakby miały być skierowane przeciwko wójtom, burmistrzom i prezydentom miast – przekonuje Adrian Pokrywczyński.
- Ten projekt powinien nazywać się antyobywatelski projekt ustawy o referendum lokalnym, służący generowaniu konfliktów społecznych oraz destabilizacji administracji samorządowej – ocenia Krzysztof Wójtowicz z Unii Miasteczek Polskich, burmistrz Skały. Także on uważa, że niski próg ważności referendum spowoduje zalew inicjatyw referendalnych pod wszelakimi możliwymi pretekstami i kłopoty dla administracji samorządowej, która takie referendum będzie musiała obsłużyć. Jego zdaniem, w dobie informatyzacji, komunikacji przez media społecznościowe, nie jest problemem zebranie odpowiedniej liczby podpisów pod wnioskiem o referendum według obowiązującego progu.
- Społeczeństwa obywatelskiego nie buduje się na bazie konfliktów generowanych przez referendum. Obawiam się, że referenda będą inicjowane z przyczyn politycznych, a drugie referendum na 6 miesięcy przed upływem kadencji będzie miało już charakter kampanii wyborczej – uważa Krzysztof Wójtowicz.
Zobacz wzory dokumentów w LEX:
- Uchwała w sprawie referendum w sprawie odwołania wójta gminy >
- Uchwała w sprawie przeprowadzenia referendum gminnego z inicjatywy mieszkańców w sprawie budowy spalarni śmieci w gminie >
Według Marka Wójcika, pełnomocnika Związku Miast Polskich, projekt jest niepotrzebny i antykonstytucyjny. Jest propozycją zmiany ustroju samorządu lokalnego i modelu budowy demokracji lokalnej. Jest sprzeczny art. 170 Konstytucji i art. 3 Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego
- Nie może być tak, że niewielka grupa wyborców będzie mogła przewrócić wybór większej grupy wyborców, a tak wynika z zaproponowanych przepisów - argumentował podczas posiedzenia komisji Marek Wójcik. Zwrócił uwagę, że ostatnich latach ustawa o referendum lokalnym była nowelizowana aby wzmocnić pozycję obywateli.
Czytaj: Sztuka zadawania pytań referendalnych - wyzwanie dla inicjatora referendum>>
Niejasne okienka referendalne
Szczególne niejasności budzi przepis o terminach przeprowadzenia referendum. Samorządy zwracają uwagę, że jest sformułowany tak, jakby referenda musiały być obowiązkowo przeprowadzane w każdym samorządzie, dwukrotnie w każdej kadencji bez względu, czy ktoś o nie wnioskuje czy też nie. Nie wiadomo też, dlaczego termin miałaby wyznaczać marszałek Sejmu, który to jest organem w żaden sposób nie powiązanym z jednostkami samorządu terytorialnego.
Krajowa Izba Radców Prawnych i biuro legislacyjne Sejmu mają też wątpliwości o charakterze konstytucyjnym, że projektowany przepis ograniczy prawo do referendum, bo mowa w tylko o dwóch okienkach czasowych, kiedy takie referendum się przeprowadza.
Mimo tych zastrzeżeń, połączone sejmowe komisje: Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej przyjęły projekt do dalszych prac. Odrzuciły jednocześnie wniosek o zorganizowanie 9 marca wysłuchania publicznego projektu w Sejmie.
Autorzy nowelizacji chcieliby aby zmiany weszły w życie już 1 stycznia 2024 roku.