— Gdyby wykonawcy byli w pełni świadomi wymagań GDDKiA oraz tego, jak w praktyce wygląda zarządzanie kontraktami, o czym zamawiający winien uprzedzić w trakcie postępowania przetargowego, po prostu nie złożyliby ofert — stwierdził Finn Lyden, dyrektor SIAC Construction na forum Związku Pracodawców Branży Usług Inżynierskich.
Zarzucił GDDKiA m.in. błędy projektowe, które negatywnie wpłynęły na realizację kontraktu. Najmocniej jednak zabolało Irlandczyków żądanie wypłaty gwarancji, które uznali za niezgodne z kontraktem. Ich zdaniem, GDDKiA mogła zażądać jej tylko w momencie nieusunięcia wad w trakcie trwania gwarancji na zbudowaną drogę, a faktycznie poprosiła o wypłatę, kiedy Irlandczycy zażądali 675 mln zł dopłaty do, ich zdaniem, wadliwego kontraktu.
— Nigdzie w dokumentacji przetargu na budowę autostrady A4 GDDKiA nie napisała: „będziemy ignorować postanowienia umowy i wykorzystamy egzekucję gwarancji wykonania umowy jako źródło łatwej gotówki” — sarkastycznie stwierdza Finn Lyden.
Natomiast GDDKiA twierdzi, że firmy nie bankrutują z powodu polskich kontraktów drogowych, ale dlatego, że miały źle skonstruowane portfele zamówień i problemy ze zleceniami także w innych sektorach budowlanych czy na innych rynkach europejskich.
— Nie róbmy nieudaczników z prezesów firm budowlanych, którzy w ciągu ostatnich 6 lat wybudowali ponad 2,5 tys. km dróg w średnich cenach europejskich, czyli o około 40 proc. niższych niż przed 2008 r. Większość profesjonalnych wykonawców budujących dla GDDKiA potrafi zarabiać na autostradowych kontraktach — przekonuje Lech Witecki, szef GDDKiA.
Źródło: Puls Biznesu