Szef kancelarii premiera został upoważniony przez rząd do przygotowania planu cięć zatrudnienia w administracji publicznej. Prawo.pl dotarło do projektu uchwały, która według naszych informacji podjęta została 26 sierpnia, a planowana rekonstrukcja rządu ma być elementem redukcji. Oprócz niej zapowiadana jest likwidacja istniejących w urzędach wakatów i wysyłanie na emerytury tych, którzy osiągnęli wiek emerytalny.

- Działania rządu to próba ograniczenia zatrudnienia w administracji pod hasłem rekonstrukcji Rady Ministrów, ale same zmiany na wyższych stanowiskach mogą nie przynieść oczekiwanych efektów w stanie zatrudnienia w ministerstwach, poza politycznym efektem reorganizacyjnym – uważa prof. Hubert Izdebski, prawnik, ekspert w dziedzinie samorządu i administracji.

 

Cena promocyjna: 159 zł

|

Cena regularna: 159 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 119.25 zł


Mamy projekt uchwały

Projekt uchwały Rady Ministrów w sprawie wypracowania rozwiązań mających na celu przeciwdziałanie negatywnym skutkom gospodarczym  wywołanym przez COVID-19 zobowiązuje Szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do uzgodnienia z właściwymi członkami Rady Ministrów „rozwiązań związanych ze zmniejszeniem zatrudnienia” w określonych ustawie COVID-owej podmiotach. Szef kancelarii premiera będzie mógł wystąpić do rządu z wnioskiem, po uzyskaniu opinii Szefa Służby Cywilnej, o wydanie rozporządzenia określającego rodzaj stosowanych rozwiązań w zakresie ograniczenia kosztów wynagrodzeń osobowych.

Reorganizacja pod planowane zwolnienia

- Reorganizacja rządu ma być przygotowana także pod zwolnienia – słyszymy w źródłach zbliżonych do KPRM. Wówczas zmniejsza się liczba nie tylko ministerstw - obecnie jest ich 21, a po rekonstrukcji ma być 14-15, ale też dyrektorów departamentów. To zdają się potwierdzać pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje dotyczące np. ewentualnej likwidacji ministerstw: funduszy i polityki regionalnej - co już podobno jest przesądzone, gospodarki morskiej i infrastruktury. Ministerstwo Klimatu ma ponownie wrócić do resortu środowiska. Nie wiadomo, gdzie trafi sport.

Zlikwidowane miało być też Ministerstwo Cyfryzacji, ale z naszych informacji wynika, że uratował je projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, który ma zostać szybko uchwalony i obowiązywać już od grudnia.
Tyle, że nieprzemyślana likwidacja ministerstw również nie zawsze przyniesie spodziewane oszczędności. Obecnie trwają już rozmowy kierownictwa rządu z poszczególnymi resortami. Konsultacji z szefem Służby Cywilnej, którego opinia jest wymagana, i  z dyrektorami generalnymi w poszczególnych ministerstwach, jeszcze jednak nie było.

Nieoficjalnie mówiło się, że resort funduszy trafi do resortu rozwoju, kancelarii premiera, a teraz ma być częścią finansów. Tymczasem wchłonięcie resortu funduszy przez finanse może utrudnić i opóźnić dystrybucję funduszy unijnych. - MFiRR ma instytucje zarządzające, certyfikacje itp., które podlegają audytowi, który musi być niezależny. Za ten zaś odpowiada MF – zauważa Krzysztof Brysiewicz, radca prawny, partner w kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, specjalizujący się w funduszach unijnych.

Prof. Hubert Izdebski uważa, że reorganizacja resortów sama w sobie umożliwia zwolnienia w odpowiednich urzędach, ale zwraca również uwagę na to, że tzw. tarczą 2.0 wprowadzono możliwość przeprowadzenia zwolnień w całej administracji rządowej, a także w ZUS, KRUS czy NFZ, jeżeli tak postanowi  Rada Ministrów „na ogólnikowej podstawie” i na zasadach określonych w znowelizowanej „specustawie” COVID-19.

- Mimo że w urzędach administracji rządowej mamy do czynienia ze służbą cywilną w dwóch segmentach -  pracownicy służby cywilnej o zasadniczo zwykłym statusie pracowniczym oraz urzędnicy mianowani, których zatrudnienie jest pod szczególną ochroną i którzy mają zapewnioną, względną wprawdzie, stabilizację stosunku służbowego – Rada Ministrów uzyskała ustawowe upoważnienie do takiego zarządzenia zwolnień, które zrównuje urzędników służby cywilnej ze „zwykłymi” pracownikami tej służby - wyjaśnia.

Likwidacja resortu to nie likwidacja działu administracji

Jerzy Siekiera, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej mówi, że zapowiedź likwidacji niektórych ministerstw zbiegła się w czasie z działaniami rządu w celu ograniczenia kosztów osobowych w administracji rządowej. - Może to budzić obawy członków korpusu służby cywilnej, że likwidacja ministerstw stanie się przyczyną zwolnień – podkreśla.

Jak dodaje Jerzy Siekiera, likwidacja urzędu obsługującego ministra nie oznacza likwidacji działu administracji rządowej, więc większość pracowników likwidowanych ministerstw zostanie zatrudniona w nowych ministerstwach, obsługujących większą liczbę działów.

Prof. Izdebski przypomina, że zgodnie z dawno ustalonymi założeniami, administracja rządowa opiera się na działach. Dział to zespół załatwianych spraw, które można zidentyfikować na podstawie ustaw z zakresu prawa materialnego. Organizacyjnie dział administracji to minimum departament, ale może to być ministerstwo albo np.  grupa departamentów. - Na szczeblu centralnym dział powinien być podstawą organizacji szczebla co najmniej  departamentalnego i nie powinno się w nim dokonywać zmian innych niż wynikających z potrzeb odpowiedniego zarządzania danym działem - tłumaczy. 

Jak podkreśla, obecnie zasady te nie do końca są zbieżne z organizacją ministerstw i podział na departamenty nie do końca zgadza się z określonymi w ustawie działami. - Są próby dostosowywania ustawy o działach do pomysłów na zmiany w organizacji resortów, a powinno być odwrotnie – minister dostaje konkretny dział i w jego ministerstwie musi być co najmniej jeden departament dotyczący merytorycznie tego działu – wyjaśnia.

Zobacz też: Nabory w administracji - fasadowe, polityczne i dla znajomych>>
 

Bez zwolnień grupowych w administracji w stolicy w sierpniu

Jak dowiedział się serwis Prawo.pl w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie, w sierpniu jednostki administracji publicznej w Warszawie i na Mazowszu nie zgłosiły redukcji zatrudnienia w ramach zwolnień grupowych. O tym, czy zrobią to we wrześniu, dowiemy się dopiero po 6 października, bo wtedy będą dostępne dane za wrzesień.

Prawdopodobnie dlatego związkowcy w różnych służbach nic jeszcze konkretnego nie wiedzą. - Na razie nie mieliśmy żadnego zapytania w sprawie naszego stanowiska co do ewentualnych zwolnień pracowników. Jesteśmy zaniepokojeni pojawiającymi się propozycjami, ale póki co żaden z naszych oddziałów w kraju, a mamy ich dziewięć, nie sygnalizował nam planów dotyczących zwolnień – mówi Piotr Jankowski, prezes Zarządu Głównego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Administracji Publicznej.

Pomysły na ograniczenie wydatków na administrację

Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju mówiła, że najpierw powinien ukształtować się rząd, a dopiero później należy dostosować do tego kadry administracyjne.

Zdaniem Piotra Jankowskiego, wprost nierealne jest założenie redukcji etatów w wysokości 20 proc., bo – jak twierdzi – tak duże cięcia sparaliżowałyby pracę każdego urzędu. – Już dziś np. w urzędach wojewódzkich ludzie siedzą w pracy po godzinach pracy – podkreśla prezes OZZPAP. Według niego, można mówić co najwyżej o redukcji rzędu 5 proc. I to nie w każdym urzędzie.

I o takim zróżnicowaniu skali redukcji mówi się np. w służbach podległych ministrowi finansów. Jak powiedział nam anonimowo przedstawiciel jednego ze związków zawodowych działających w administracji skarbowej, skala cięć miałaby wyglądać różnie w trzech zasadniczych grupach: wśród członków korpusu Służby Cywilnej nie będących urzędnikami służby cywilnej, wśród urzędników Służby Cywilnej i w służbach celno-skarbowych.

- Pracowników w wieku emerytalnym jest sporo w każdym ministerstwie. Przeważnie na kierowniczych stanowiskach dyrektorów departamentów, ich zastępców a także kierowników wydziałów. Nie wyobrażam sobie jednak, aby można ich było wszystkich od razu zwolnić, chociażby z uwagi na ich kompetencje i doświadczenie, którego nie mają młodsi. Nie jest łatwo awansować na stanowisko dyrektora departamentu czy jego zastępcy ze stanowiska specjalisty, a nawet głównego specjalisty – podkreśla Piotr Jankowski.

Sceptyczny jest też do zapowiadanych zwolnień osób posiadających zabezpieczenie finansowe, czyli w wieku umożliwiającym przejście na emeryturę. – U nas w związku nie ma ani jednego takiego pracownika – podkreśla Jankowski. I dodaje: Ci ludzie sami już odeszli, bo nie byli w stanie patrzeć na to, co się dzieje w administracji. Niestety zostali najsłabsi. Najlepsi wyciągani są z urzędów do pracy np. w kancelariach.

Jednym z rozważanych elementów redukcji ma być cięcie wakatów. Ile w ten sposób rządowi uda się zaoszczędzić, na razie nie wiadomo. Jak nieoficjalnie udało się nam ustalić, w samym tylko Ministerstwie Finansów, na koniec grudnia 2019 r. na 2600 etatów, zatrudnionych było 2100 osób.  

Zwolnienia mogą być też „niżej”

Z raportu Forum Obywatelskiego Rozwoju z 2018 roku "Partia w państwie. Bezprecedensowa wymiana kadr w administracji rządowej i jej legislacyjne podstawy" wynika, że ustawy "kadrowe" doprowadziły do zwolnienia co najmniej 11 tys. 368 stanowisk pracy, w tym ok. 6 tys. 773 osób ze stanowisk kierowniczych. Autor opracowania Janusz Paczocha uważa, że „pod pretekstem reorganizacji wielu instytucji” umożliwiono „bezprecedensowe zmiany kadrowe w administracji rządowej i instytucjach podległych”.

Do zmian kadrowych i zwolnień może dojść także np. w urzędach wojewódzkich. - Może być wydane polecenie, żeby zmniejszyć zatrudnienie, zupełnie niezależnie od ruchów ministerialnych – mówi prof. Izdebski. I dodaje, że tak naprawdę to przede wszystkim w urzędach wojewódzkich, ale też w ZUS czy NFZ, może być realna redukcja etatów, na której można zaoszczędzić, choć kosztem sprawności załatwiania spraw.

Kilka lat temu określono odgórnie, że w każdym urzędzie o 10 proc. zostanie zmniejszone  zatrudnienie w administracji, a Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że tego rodzaju „mechaniczne działania” są sprzeczne z Konstytucją, w tym nie służą sprawności działania administracji.

- Tym razem, mimo że chodzić może nawet o większą skalę zwolnień, nie tylko w samej administracji rządowej, ale i w tak ważnych dla obsługi obywateli instytucjach jak ZUS czy NFZ, nie przyjęto mechanicznego sposobu. Przyjęto jednak tryb, zgodnie z którym ruchy mogą być dokonywane odmiennie w każdym ministerstwie, na mocy porozumienia szefa KPRM z ministrami, co tym bardziej w połączeniu z zupełnie niezależną od COVID-19 rekonstrukcją rządu może powodować, że nie będą przenoszone całe segmenty merytoryczne – zaznacza prof. Izdebski.