Prawnik dr Dawid Sześciło z Zakładu Nauki Administracji Uniwersytetu Warszawskiego opowiada się jednoznacznie za prawną regulacją budżetu obywatelskiego, choć podkreśla, że powinna ona dotyczyć tylko jego podstawowych zasad. „Nie chodzi o to, by narzucić gminom jakąś jednolitą formułę budżetu czy procedurę, od której nie można będzie odstąpić ani na krok. Chodzi mi o to, by była to ramowa regulacja dająca dużą swobodę, pozwalająca dostosowywać budżet do lokalnych warunków, ale też nakreślająca ogólne ramy” - powiedział w rozmowie z PAP Sześciło.

Jego zdaniem w odpowiednich ustawach powinny znaleźć się zapisy, które zapewnią wszystkim mieszkańcom gminy prawo do: zgłaszania projektów do budżetu obywatelskiego, konsultacji i dyskusji nad budżetem oraz otwartego głosowania. Sześciło uważa też, że konieczne jest wprowadzenie zapisu, który ograniczyłby weryfikację zgłoszonych przez mieszkańców projektów wyłącznie do kryteriów formalnych, czyli zgodności z przepisami.

„Warto byłoby też zagwarantować w prawie, że budżet będzie miał określoną minimalną wysokość. Kwestią do dyskusji jest to, czy np. będzie to pół procenta budżetu gminy. Ważne jest, by nie była to kwota tylko symboliczna, bo w takim przypadku budżet ma tylko fasadowy charakter” – powiedział PAP Sześciło.

W jego opinii prawne umocowanie budżetu obywatelskiego dałoby m.in. gwarancję, że wybrane przez mieszkańców projekty zostaną zrealizowane. „Bo dziś budżet taki działa na zasadzie umowy społecznej. W świetle prawa jest on tylko formą konsultacji społecznych, a takie konsultacje z definicji są niewiążące dla burmistrza czy prezydenta. Jeśli burmistrz albo prezydent propozycji wybranych w budżecie nie uwzględni, mieszkańcy nie mają żadnych narzędzi prawnych, by takie decyzje zaskarżyć” – powiedział PAP Sześciło.

Zdaniem prawnika zestaw podstawowych zasad dotyczących budżetu obywatelskiego można by zapisać w którejś z trzech ustaw: o referendum lokalnym, o samorządzie (w miejscu, gdzie mówi się o konsultacjach społecznych) lub w ustawie o funduszu sołeckim. „W ramach tego funduszu sołectwa mogą zgłaszać pewne projekty do uwzględnienia w budżecie gminy. Fundusz ten spełnia wszelkie definicje budżetu obywatelskiego spotykanego dziś w miastach, ale jest on zarezerwowany dla obszarów wiejskich. Prostym zabiegiem byłoby rozciągnięcie, po drobnych modyfikacjach, tego sołeckiego na miasta” – powiedział PAP Sześciło.

Za przyjęciem pewnych regulacji prawnych budżetu obywatelskiego opowiedział się w rozmowie z PAP przewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej poseł Piotr Zgorzelski (PSL). Jego zdaniem zapisy ustawowe powinny być jednak tak skonstruowane, by nie ograniczać swobody samorządów. W jego opinii prawo mogłoby ustalać np. minimalną wysokość budżetu. „Mógłby to być np. 1 procent budżetu gminy” – powiedział PAP Zgorzelski. Dodał, że inne zasady dotyczące budżetu obywatelskiego, w tym np. zapis o konieczności podziału środków na dzielnice w dużych miastach, powinny być zawarte w wewnętrznych regulaminach gmin.

Z kolei Izabela Kloc (PiS), która zasiadała jako wiceprzewodnicząca w sejmowej komisji samorządu terytorialnego uważa, że wprowadzanie w ustawach zapisów dotyczących budżetu obywatelskiego jest niepotrzebne. „Samorządy już i tak mają zbyt wiele obwarowań i różnych przepisów, które nieraz hamują nawet ich działalność. W sprawie budżetu obywatelskiego dałabym im dowolność” – powiedziała w rozmowie z PAP.

Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, które to miasto jako pierwsze – w 2011 r. - wprowadziło budżet obywatelski, jest przeciwny wszelkim regulacjom zawartym w ustawach. „Zbyt dużo rzeczy w Polsce jest centralnie sterowanych. To społeczność lokalna powinna sama sobie wypracować pewne reguły zarządzania budżetem obywatelskim i potem sama ich przestrzegać. Odgórne regulacje byłyby zaprzeczeniem budżetu obywatelskiego” – powiedział PAP Karnowski dodając, że z jakości realizacji budżetu włodarze miasta zostaną rozliczeni przy okazji wyborów.

Tomasz Bąk, burmistrz Kęt, która to gmina przeznaczyła na budżet obywatelski największy procent swoich wydatków, także jest przeciwny ustawowym regulacjom. „Jeśli jakiś samorząd stworzy budżet, a potem zrobi z tego fikcję, nie zrealizuje, to następuje weryfikacja na wyborach. Byłbym samobójcą, gdybym stworzył coś, czego bym potem nie zrealizował” – powiedział PAP burmistrz. W jego opinii do zarządzania budżetem obywatelskim wystarczą regulaminy stworzone przez samorząd gminny.

Bąk chętnie zgodziłby się natomiast na regulację prawną, która – na kształt funduszu sołeckiego - wprowadzałaby możliwość ubiegania się przez samorządy prowadzące budżet obywatelski o częściowe dofinansowanie jego realizacji z budżetu państwa. „Każdy grosz się przyda” – powiedział PAP burmistrz. (PAP)