Powstanie rodzinnego domu dziecka w Sokolnikach to wspólna inicjatywy Fundacji "Happy Kids", władz powiatu wieruszowskiego, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie oraz sponsorów. Fundacja pozyskała do starostwa część przychodni, w której wyremontowała na potrzeby domu ok. 190 m kw. powierzchni po dawnych mieszkaniach robotniczych. Adaptacja budynku wraz z jego wyposażeniem kosztowała ok. 350 tys. zł - powiedział PAP prezes Fundacji Aleksander Kartasiński.
Dom prowadzić będzie małżeństwo z Siedlec, bowiem nie udało się pozyskać rodziców zastępczych z lokalnej społeczności.
"My dofinansowujemy te domy, bo środki przekazywane przez powiaty nie wystarczają na pełne utrzymanie takiej placówki. Z drugiej strony bardzo ważne jest ciągłe wsparcie. Fundacja zatrudnia psychologów i pedagogów - w sytuacjach kryzysowych zawsze jesteśmy w stanie udzielić wsparcia - urzędy pracują tylko do godz. 16" - dodał.
W domu znajdzie opiekę ośmioro dzieci w wieku od 4 do 17 lat; będą to dwa rodzeństwa, których rodzicom odebrano lub ograniczono prawa rodzicielskie. Dzieci - po załatwieniu wszystkich formalności - znajdą się w domu najprawdopodobniej z początkiem września.
Fundacja, jako element wsparcia rodziny, chce eksperymentalnie wprowadzić funkcję zastępczej babci lub dziadka, czyli seniora, który ma jeszcze na tyle wigoru i aktywności, by wspomagać rodzinę, która będzie wychowywała dzieci.
"Taki senior zamieszka z tą rodziną i jako wolontariusz będzie wspierał np. dzieci w odrabianiu lekcji czy pomoże w ich pilnowaniu na spacerze. Takiego modelu nie ma w Polsce. Jest to eksperyment, który - mamy nadzieję - będzie dobrym przykładem, jak można wspomóc inne rodziny zastępcze, które w chwilach kryzysu czasami chcą rezygnować z tej funkcji" - dodał Kartasiński.
W domach Fundacji przebywa 7-8 dzieci, które po ukończeniu 18. roku życia - jeśli dalej się uczą - mają wsparcie Fundacji. "Jeśli dziecko chce się wyprowadzić, ale dalej się uczy, fundujemy stypendium naukowe i udzielamy wsparcie w kosztach utrzymania, np. mieszkania" - zaznaczył jej szef.
Najdroższy rodzinny dom dziecka w Łodzi kosztował 900 tys. zł, koszty adaptacji innych budynków przekazanych przez samorządy wahały się od 340 do niemal 400 tys. zł. Trudnym zadaniem jest nie tylko otwarcie takiego domu, ale także jego późniejsze utrzymanie. Zdaniem szefa "Happy Kids" pieniądze otrzymywane od samorządów pokrywają ok. 55-60 proc. kosztów utrzymania - pozostała kwota pochodzi z Fundacji.
Według Kartasińskiego koszty utrzymania dzieci w takich rodzinnych placówkach są o połowę niższe niż w dużych domach dziecka i wahają się od 1900 do 2550 zł netto miesięcznie. Dla porównania w dużych domach dziecka - według niego - jest to co najmniej 4,5 tys. zł. "Otwarcie rodzinnego domu dziecka to nie tylko szansa dla dzieci, które mają możliwość wychowania się w rodzinnej atmosferze, ale również są to bezpośrednie oszczędności dla samorządów" - przekonuje.
W domach Fundacji dyrektor, czyli jeden z rodziców zastępczych, otrzymuje 2 tys. zł wynagrodzenia, współmałżonek, jako wychowawca czy osoba pełniąca funkcje administracyjno-usługowe, zarabia niespełna 1,5 tys. zł.
Jest to 9. rodzinny dom dziecka Fundacji "Happy Kids". Dotąd cztery takie domy powstały w Łodzi, a kolejne w Lubczynie, Zgierzu, Ozorkowie i Czarnocinie. W powiecie zgierskim Fundacja otrzymała zaś plac pod budowę domu - pierwszego, który powstanie od fundamentów. Jego budowa ma się rozpocząć jeszcze w tym roku. W sumie pod opieką Fundacji jest prawie 80 dzieci. Utworzyła ona też centrum wsparcia rodzin.
Uroczyste otwarcie domu zbiegło się z piknikiem kończącym letnią akcję "Przystanek Happy Bus" organizowaną od kilku lat z myślą o dzieciach z małych miejscowości, które nie mogły wyjechać na wakacje. W tym roku "wesoły autobus" z salą zabaw i kawiarenką internetową odwiedził 12 niewielkich miejscowości na terenach wiejskich w Łódzkiem, a także w woj. dolnośląskim i w Wielkopolsce.
Tradycyjnie dziećmi opiekowali się wolontariusze, wśród których byli zagraniczni studenci z organizacji AIESEC, m.in. z Pakistanu, Chin, Egiptu, Indonezji czy Wielkiej Brytanii, a także wychowankowie rodzinnych domów dziecka. Motywem przewodnim akcji była w tym roku ekologia i utylizacja elektrośmieci. Patronat honorowy nad nią sprawowali Rzecznik Praw Dziecka, wojewoda i marszałek województwa łódzkiego. (PAP)