Krzysztof Sobczak: Wrócił w ostatnich tygodniach temat związków partnerskich – do Sejmu trafił projekt ustawy w tej sprawie, a Prokurator Krajowy wycofał polecenia nakazujące włączanie się prokuratorów w spory administracyjne dotyczące rejestracji w polskich urzędach zagranicznych małżeństw osób tej samej płci i aktów urodzenia dzieci takich związków. Pan od lat twierdził, że taki obowiązek w Unii Europejskiej jest oczywisty. 

Andrzej Wróbel: Podtrzymuję tę opinię. Chociaż jest kilka kwestii. Pierwsza to uznawanie akt stanu cywilnego wystawionych za granicą w naszym porządku prawnym, czyli w tym przypadku uznawania związków jednopłciowych zinstytucjonalizowanych za granicą. Nie mam żadnych wątpliwości i nigdy nie miałem, że obowiązkiem państwa polskiego jest uznawanie takich dokumentów wystawionych w innych państwach Unii Europejskiej. Jeżeli dwie osoby tej samej płci zawarły związek w formie małżeństwa lub związku partnerskiego, to taki sam status powinny mieć w naszym porządku prawnym, zwłaszcza  jeżeli te osoby przemieściły się na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. 

Czytaj też: Będzie ustawa o związkach partnerskich - zapowiada ministra ds. równości Katarzyna Kotula >

W książce „Warto chronić państwo prawa” (Wolters Kluwer 2017 r.), która była zbiorem moich wywiadów z Panem, powiedział Pan: Polskie państwo nie może nie uznawać aktu legalnie sporządzonego w innym państwie Unii Europejskiej. Państwa członkowskie UE są zobowiązane uznawać związki partnerskie zawarte przez ich obywateli w innych państwach i przyznawać im taki status, jaki jest przyznawany tego typu związkom, albo związkom podobnym na terytorium Polski. A ponieważ w Polsce nie ma związków partnerskich w sensie prawnym, nie pozostaje nic innego, jak traktować te związki zawarte za granicą jako małżeństwa.

To można uznać za pewien paradoks, ale taki jest skutek braku w naszym kraju regulacji dotyczącej związków partnerskich. Jeśli zawarty za granicą związek partnerski nie może uzyskać takiego samego statusu w Polsce, to należy mu przyznać status, jaki ma małżeństwo w naszym porządku prawnym. Ja cały czas podtrzymuję ten pogląd, chociaż od czasu jego opublikowania w naszej książce wiele uczyniono, by do tego nie dopuścić. 

 

Krzysztof Sobczak, Andrzej Wróbel

Sprawdź  

Właśnie wtedy gdy o tym rozmawialiśmy, na początku 2016 roku w piśmie skierowanym do prokuratorów zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand  przypomniał, że niedopuszczalne jest przyjęcie przez Kierownika Urzędu Stanu Cywilnego oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński przez osoby tej samej płci. I nakazał prokuratorom włączanie się w te postępowania, a w razie potrzeby ich zaskarżanie do sądów administracyjnych. 

Niesłusznie, bo nie było podstaw ani do odmów przyjmowania takich zagranicznych dokumentów, ani do wywierania przez prokuraturę presji na urzędy, czy zaskarżanie ich decyzji korzystnych dla związków jednopłciowych.

Urzędy jednak przeważnie odmawiały, szczególnie gdy pojawiła się ta presja ze strony prokuratury. Również wojewódzkie sądy administracyjne stawały z reguły na stanowisku, że uznawanie takich dokumentów jest niedopuszczalne. Naczelny Sąd Administracyjny też przez długi czas miał problem z zajęciem jednoznacznego stanowiska. 

To prawda, za pewien przełom można dopiero uznać orzeczenie NSA z listopada 2023 roku, w której postanowił on skierować do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie prejudycjalne, czy przepisy traktatów, Karty Praw Podstawowych i dyrektywy 2004/38 UE z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie prawa obywateli UE i członków ich rodzin do swobodnego przemieszczenia, należy interpretować w ten sposób, że stoją na przeszkodzie, by państwa członkowskie mogły odmówić uznania i przeniesienia w drodze transkrypcji aktu małżeństwa, uzasadniając to nieuznawaniem związków jednopłciowych i utrudniając tym małżonkom przebywanie na ich terenie z tego powodu, że prawo krajowe nie przewiduje małżeństw osób tej samej płci.

Postawienie po wielu latach tego zagadnienia jako pytania do TSUE oznacza, że sędziowie NSA nie uznają tego prezentowanego przez Pana stanowiska o obowiązku uznawania akt stanu cywilnego wystawionych w państwach członkowskich UE?

No cóż, ten prezentowany przeze mnie pogląd nie przebił się szerzej ani do urzędów, ani do sądów. Bardziej upowszechniło się stanowisko, że nie należy takich dokumentów uznawać. Że status małżeństwa nie może być przyznany, ponieważ nasza konstytucja pod tym pojęciem rozumie związek kobiety i mężczyzny. Ale ja temu poglądowi przeciwstawiam argument, że jest ogólną zasadą prawa Unii Europejskiej, że jeżeli obywatel UE nabył pewne prawo na podstawie prawa UE, to przepisy prawa wewnętrznego państwa członkowskiego, włącznie z konstytucją, nie mogą stać na przeszkodzie korzystania z tego prawa, w naszym przypadku praw wynikających ze  związku partnerskiego lub związku małżeńskiego, i formalnym uznaniu ich w którymkolwiek z państw członkowskich.  De lege lata chodzi o status związku małżeńskiego w rozumieniu prawa polskiego. 

O jakich podstawach prawnych możemy mówić w tej dziedzinie?

Mówimy o trzech standardach w dziedzinie instytucjonalizacji związków jednopłciowych. Pierwszy to uznawanie związków zawartych za granicą, w państwach członkowskich Unii Europejskiej, łącznie z prawem do opieki nad dziećmi, które są w tych związkach. Prawo UE wprawdzie pozostawia tę kwestię państwu członkowskiemu, lecz państwo członkowskie musi w tym zakresie przestrzegać prawa Unii, w tym przepisów dotyczących swobody przemieszczania się, które stosuje się do związków jednopłciowych, dzieci w tych związkach i osób będących w związku partnerskim lub związku małżeńskim uznanym w jednym z państw członkowskich. Drugi standard, moim zdaniem wyższy i bardziej uniwersalny, to jest europejska konwencja o ochronie praw człowieka: w najnowszym orzecznictwie przepisy art. 7 i 8 Konwencji są interpretowane jako nakładające na Państwa Strony pozytywny obowiązek udostępnienia instytucji małżeństwa parom tej samej płci. W wyroku w sprawie Przybyszewska przeciwko Polsce Europejski Trybunał Praw Człowieka wyraźnie stwierdził, że Polska przekroczyła swój margines oceny i nie wywiązała się z ciążącego na niej pozytywnego obowiązku zapewnienia skarżącym szczególnych ram prawnych przewidujących uznanie i ochronę związków osób tej samej płci. Uchybienie to, spowodowało, że skarżący nie byli w stanie uregulować podstawowych aspektów swojego życia. Stanowiło ono naruszenie prawa skarżących do poszanowania ich życia prywatnego i rodzinnego. I wreszcie w zasadzie zapomniany i pomijany  standard konstytucyjny.  

Czy jest takie oczywiste, jak twierdzą przeciwnicy uznawania związków zawartych za granicą, a teraz przeciwnicy ustawy o związkach partnerskich, że nasza konstytucja nie pozwala na to?

Nasza konstytucja chroni małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, ale nie zakazuje zawierania związków o takim lub podobnym charakterze przez osoby tej samej płci. Moim zdaniem można na podstawie konstytucji zarówno uznawać takie związki zawarte w innych państwach Unii Europejskiej, jak i ustanowić prawo dla takich związków w naszym kraju. Można co najwyżej wywodzić, że w związku z tym zapisem o „ochronie” małżeństwa, dla związków osób tej samej płci mogłaby być ona mniejsza. Ja w każdym razie uważam, że nasz standard konstytucyjny daje pod tym względem duże możliwości. Może nawet większe niż standard unijny. 

Czy jeśli według Pana obowiązek uznawania małżeństw jednopłciowych i związków partnerskich na gruncie prawa Unii Europejskiej jest oczywisty, to jakiej odpowiedzi na pytanie NSA można się spodziewać ze strony Trybunału Sprawiedliwości UE?

Nie umiem na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Chociaż jest orzecznictwo, począwszy od wyroku z 2018 r. w sprawie Coman przeciwko Rumunii, z którego wynika, że państwo powinno uznawać takie związki partnerskie zawarte na terytorium Unii Europejskiej. Trybunał stwierdził, że to należy do kompetencji państw członkowskich, że mają one w tym zakresie pewien margines swobody, ale mają też obowiązek zapewnienia odpowiednich regulacji prawnych. Trudność w sprawie zainicjowanej pytaniem prawnym NSA polega na tym, że sąd polski pyta o instytucjonalizację związków osób tej samej płci w formie związku małżeńskiego. Nie jestem przekonany, ze standard unijny sięga tak daleko i głęboko w sferę pozostawiona uznaniu państwa członkowskiego, iż wykonanie prawa UE polegałoby wyłącznie na stworzeniu ram prawnych dla zawarcia związku małżeńskiego przez te osoby.

My w Polsce jesteśmy właśnie w środku debaty o tym, czy i jak to uregulować. No i wynik tej debaty nie jest pewny.

Nie rozumiem i nie akceptuję tego oporu przed uregulowaniem tej sprawy. Zacznę od konstytucji, gdzie źródłem wszystkich praw jest godność człowieka. Brak przepisów pozwalających na związki osób tej samej płci jest naruszeniem godności tych osób. To jest też kwestia wolności, bo te osoby mogą sobie układać życie tak jak chcą, podobnie jak osoby heteroseksualne. Prawo nie może ograniczać im prawa decydowania o swoim życiu. Wolność jest jedną z wartości szczególnie chronionych przez konstytucję. To nie jest tylko kwestia wolności w sensie negatywnym, że państwo będzie się powstrzymywać od ingerencji w wykonywanie wyborów życiowych, ale też obowiązek pozytywny umożliwienia realizacji tych wyborów, czyli na przykład zawarcia związku małżeńskiego czy partnerskiego. Moim zdaniem państwo polskie ma konstytucyjny obowiązek ustanowienia ram prawnych dla sformalizowanych związków par jednopłciowych. 

Mamy też takie zobowiązanie na gruncie standardów Rady Europy.

Tak, wynika to z wyroku z grudnia ubiegłego roku ETPCz w sprawie Przybyszewska przeciwko Polsce. Trybunał potwierdził w nim obowiązek Polski zapewnienia prawnych ram ochrony dla związków osób tej samej płci. Nie tyle uznawania związków zawartych za granicą, ale wprowadzenie prawa krajowego umożliwiającego ich zawieranie. 

To konkretne zobowiązanie dla polskiego państwa.

Tak, to jest zobowiązanie do wykonania tego wyroku. Jeśli chodzi o związki partnerskie, to wyrok Przybyszewska przeciwko Polsce zamknął dyskusję na ten temat. Państwo ma możliwość wyboru, ale nie dotyczy to wyboru: regulować czy nie, tylko ewentualnie jak to uregulować. Na przykład wprowadzić tylko związki partnerskie, czy też małżeństwa par jednopłciowych. Ale nie wolno  zwlekać. Wszystkie te argumentacje, że może jednak się uchylić od tego obowiązku, są niepoważne, nie do przyjęcia. Ja z przerażeniem i zażenowaniem słucham dyskusji na ten temat. Jak politycy mogą tak ranić uczucia własnych obywateli, naruszać to, co należy do istoty człowieczeństwa. Należymy już do grona tylko kilku państw w Europie, w których ta sprawa nie jest jeszcze uregulowana. Jest już pewien cywilizowany standard w tym zakresie, do którego Polska wciąż nie chce dołączyć.