- Mamy pierwszy sukces w procesie Konfederacja kontra Facebook – napisał na Twitterze radca prawny Michał Wawer, skarbnik partii. - Sąd udzielił nam zabezpieczenia, zakazując Facebookowi ograniczania wyświetleń strony Konfederacji przez cały czas procesu. Jest to pierwsza wygrana bitwa – dodał na konferencji prasowej.
Jest to też pierwsza taka wygrana w Polsce, bardzo ważna dla wszystkich użytkowników mediów społecznościowych. Dotyczy nie tylko partii, ale wszystkich, których zablokował ten lub inny gigant internetu nie wyjaśniając dlaczego. Takich użytkowników jest dużo, niektórzy też już toczą walkę w sądzie - np. Społeczna Inicjatywa Narkopolityki. SIN to grupa aktywistów, która od lat prowadzi w Polsce edukację narkotykową, przestrzegając przed szkodliwym działaniem substancji psychoaktywnych. SIN nie dostał tak dobrego zabezpieczenia jak Konfederacja. Problem w tym, że trudno będzie je wyegzekwować, bo Konfederacja pozwała irlandzką i amerykańską spółkę Meta, których głównym udziałowcem jest Mark Zuckerberg, założyciel FB. Pozew partii jest ważny jeszcze z innego powodu. Jak mówi radca prawny Maciej Gawroński, partner w kancelarii Gawroński & Partners, reprezentującej Konfederację, zmierza do zakazania prywatnej cenzury wobec partii politycznych, posłów, senatorów, prezydenta i kandydatów na te funkcje. Adwokat dr Paweł Litwiński, wspólnik w kancelarii Barta Litwiński, zwraca uwagę, że postępowanie jest też precedensowe, bo w Polsce nie mamy jeszcze wyroku w takiej sprawie, a ponadto pozwane są zagraniczne spółki Meta Platforms, a nie zależna do nich spółka córka Facebook Poland.
Masz bana i co mi zrobisz
Facebook, zgodnie z regulaminem, ma prawo usunąć lub zablokować konta, które m.in. naruszają prawa innej osoby, w tym jej prawa własności intelektualnej, np. przez naruszenie prawa autorskiego. FB może też dać bana za treści niezgodne z prawem, wprowadzające w błąd, dyskryminujące lub oszukańcze.
Czytaj też: Właściwość sądu w sprawach własności intelektualnej >>>
Na tej podstawie na początku stycznia br. Facebook usunął profil Konfederacji. Uznał, że zawierał on treści bezpośrednio atakujące inne osoby na podstawie tzw. cech chronionych, takich jak narodowość czy orientacja seksualna oraz fałszywe twierdzenia o tym, że maski nie ograniczają rozprzestrzeniania się choroby, że śmiertelność COVID-19 jest taka sama lub niższa niż grypy, a także że szczepionki na COVID-19 nie zapewniają żadnej odporności i są nieefektywne. Nie uzasadnił jednak szczegółowo swojej decyzji.
Partia poszła do sądu, bo jak twierdzi, w przeciwieństwie do FB nie złamała regulaminu. Sprawy w sądach trwają latami, więc partia wniosła też o zabezpieczenie, czyli udzielenie tymczasowej ochrony prawnej do czasy wydania wyroku. W postanowieniu Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał przywrócenie dostępu do strony Konfederacji na Facebooku w stanie z 5 stycznia br. i profilu, który zawiera treści od 5 stycznia br. do chwili jego zablokowania, przywrócenia „tych samych algorytmów wyświetlania stron, jakie są stosowane domyślnie dla większości użytkowników", zakazał ograniczania wyświetleń strony, a także wskazał, że FB nie ma prawa do ograniczania wyświetleń strony, ani ingerencji w treści.
Sprawdź też: Wyrok TSUE w sprawie Schrems przeciwko Facebook. Co dalej z transferami danych osobowych do Stanów Zjednoczonych? >>>
Damian Nartowski, radca prawny, partner w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski, nie ma wątpliwości, że to bardzo interesujące, nowatorskie i nowoczesne postanowienie. – Postanowienie o zabezpieczeniu ingeruje bardzo głęboko w relację łączącą strony oraz realizuje to, czego domaga się strona powodowa. Warto pamiętać, że możliwe jest zabezpieczenie roszczenia niepieniężnego, które miałoby zmierzać do zaspokojenia tego roszczenia. Sąd, oceniając jego rozstrzygnięcie z pogranicza prawa i technologii, pokazał, że nie jest oderwany od rzeczywistości. Swoim rozstrzygnięciem udowodnił, że da się i zawsze warto próbować - dodaje.
Cena promocyjna: 41.3 zł
|Cena regularna: 59 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 44.25 zł
Nieodwracalna nieobecność w mediach
Zgodnie z art. 730(1) par. 1 kpc, aby dostać zabezpieczenie trzeba uprawdopodobnić roszczenie oraz wykazać, że jego brak uniemożliwi lub poważnie utrudni wykonanie zapadłego w przyszłości wyroku. Art. 731 mówi, że zabezpieczenie nie może zmierzać do zaspokojenia roszczenia, zabezpieczenie jest konieczne dla odwrócenia grożącej szkody lub innych niekorzystnych dla uprawnionego skutków.
Czytaj w LEX: Warunki zabezpieczenia roszczenia - KOMENTARZ PRAKTYCZNY >>>
– Konfederacja musiała przekonać sąd, że jej roszczenie jest uprawdopodobnione, czyli, że może ono okazać się – po przeprowadzeniu procesu – trafne. Sąd nie przesądził, że publikowane treści nie naruszają regulaminu, bo to będzie badane w trakcie postępowania, ale uznał na obecnym, wczesnym etapie tego postępowania, że formułowane żądania mogą odnieść skutek. Ponadto, partia musiała uprawdopodobnić, że posiada interes prawny w udzieleniu tymczasowej ochrony, że zabezpieczenie jest konieczne dla odwrócenia grożącej jej szkody lub innych niekorzystnych skutków. Zniknięcie na tak długo profilu partii, to istotne ograniczenie jej działalności, co pozwala przypuszczać jakie argumenty przekonały sąd – tłumaczy Nartowski.
Rok temu nie udało się to stowarzyszeniu Społeczna Inicjatywa Narkopolityki (SIN).
Czytaj też: Czy social media są dla każdej firmy? >>>
Pierwsze zabezpieczenie mniej skuteczne
FB i Instagram zablokowały im profile ponad trzy lata temu. SIN w maju 2019 roku złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych - sprawa wciąż się toczy, ale też wniósł wniosek o zabezpieczenie. Dokładnie trzy lata temu, w czerwcu 2019 roku, sąd jednak nie przywrócił w pełni profilu organizacji. – Sąd nakazał przechowywanie danych z zablokowanych stron, w tym komentarzy, a także zabronił blokowania nowych kont – tłumaczy Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. To oznacza, że stare wpisy, komentarze, lajki nie są widoczne. SIN jedynie mógł na nowo zacząć prowadzić działania w mediach społecznościowych i na nowo pracować na zasięgi i rozpoznawalność. Konfederacja ma dostać wszystko to, co straciła 5 stycznia br. – Facebook ma zdjąć bana, mają wrócić wszyscy użytkownicy, wszystkie komentarze i lajki, a stare i nowe posty nie mogą być blokowane – tłumaczy radca prawny Maciej Gawroński, partner w kancelarii Gawroński & Partners, reprezentującej Konfederację.
Czytaj też: 10 rzeczy, których firma nie powinna robić na Facebooku >>>
Jan Komosa, prawnik w firmie DAPR Data Protection, tłumaczy, że ważne jest to, że jeśli postanowienie stanie się prawomocne, to posty Konfederacji powinny mieć normalne zasięgi jak każdy inny podobny post, choć to będzie zależało od dobrej woli Meta. - Jeśli Meta zachowa się jak spółka szanująca prawa i organy w kraju, w którym świadczy usługi, to powinna wykonać postanowienie. W przypadku braku dobrej woli, mogą być problemy w jego egzekwowaniu. Może też zastosować niewidzialną blokadę czyli, że posty będą widoczne dla użytkowników i będą zasięgi tylko te zasięgi będą sztucznie ograniczane tj. zamiast standardowych x użytkowników, posty będą się wyświetlać na tablicy tylko 1/2x użytkowników – dodaje. Mecenas Gawroński zaznacza jednak, że najważniejsze jest, aby profil wrócił na FB.
Meta może uznać, że jako zagraniczna spółka nie musi wykonywać postanowienia lub to opóźniać. O tym, że spory z FB są trudne przekonał się SiS.
Facebook odmówił przyjęcia pozwu tłumacząc wówczas sądowi że nie ma pracowników rozumiejących język polski, a pozew i wszystkie pisma muszą być przetłumaczone na język angielski. Na początku tego roku w sprawie między FB a Krzysztofem Czabańskim, członkiem Rady Mediów Narodowych, Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że polski użytkownik w sporze z Facebookiem nie musi tłumaczyć pozwu na język angielski. Mimo to postanowienie o zabezpieczeniu w sprawie Konfederacji zostało przetłumaczone. Co, jeśli FB go nie uzna?
Jak wymusić na Facebooku respektowanie polskich wyroków
Maciej Gawroński wskazuje, że sąd może wymierzyć grzywnę nie wyższą niż piętnaście tysięcy złotych, chyba że dwukrotne wymierzenie grzywny okazało się nieskuteczne. – Zgodnie z kpc ogólna suma grzywien w tej samej sprawie nie może przewyższać miliona złotych – dodaje. Egzekucja takiej grzywny od zagranicznego podmiotu jest trudna. Prawnicy widzą jednak jeszcze inne rozwiązanie.
- Można, niezależnie od próby przymuszenia do wykonania postanowienia o zabezpieczeniu, rozważyć też oddzielny pozew o odszkodowanie, czy zadośćuczynienie, bo niewykonanie postanowienia może oznaczać realne straty dla partii, nie do wyegzekwowania w ramach procedury przymuszającej – tłumaczy mec. Nartowski.
Adwokat dr Paweł Litwiński, wspólnik w kancelarii Barta Litwiński dodaje, że o ile szkoda może być trudna do wykazania, to naruszenie dobrego imienia już nie, co otwiera drogę do zadośćuczynienia - Odszkodowanie jest ściśle powiązane ze szkodą, którą trzeba by ponieść w wyniku blokady i której wysokość i związek przyczynowy z blokadą trzeba wykazać. Teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce trudne. Co innego zadośćuczynienie – tu widzę szersze pole do działania. Zablokowanie profilu oznacza, że ktoś narusza jakieś zasady obowiązujące na FB. A skoro narusza, to z pewnością wpływa to na jego postrzeganie u klientów, czy szerzej, na rynku. Jeżeli się okaże, że jednak nie narusza, to z pewnością można tu mówić o naruszeniu czci, czy dobrego imienia, a więc i o zadośćuczynieniu - wyjaśnia mec. Litwiński.
Maciej Gawroński przyznaje, że ma już opracowaną taktykę, a jej elementem jest pozew o zadośćuczynienie. Mec. Litwiński uważa jednak, że Meta powinna wykonać postanowienie. - Jeśli go nie wykona, to oznacza, że nie respektuje orzeczeń polskich sądów - podkreśla Litwiński.
Walka o wolność słowa
Mec. Gawroński zwraca jednak uwagę, że w tej sprawie gra idzie o coś więcej. – W pozwie nie chodzi o przywrócenie profilu, ale o wykazanie, że dochodzi do jednostronnego interpretowania regulaminu według nieistniejących reguł, a równocześnie dyskryminacji z powodów politycznych i światopoglądowych, naruszenia konstytucyjnej zasady pluralizmu, wolności słowa, ingerencji w demokrację i suwerenność RP – tłumaczy Gawroński. Są to powody, dla których zdecydowaliśmy się poprowadzić tę sprawę - dodaje. Są to też powody, dla których, pomimo że w naszej „Książeczce o pisaniu pism” doradzamy, że lepsze pisma krótsze niż dłuższe, sam wniosek o zabezpieczenie bez załączników liczył 83 strony, a z załącznikami 363. Przyznane zabezpieczenie może zaś wskazywać, że sąd rozumie wagę sprawy.
W złożonym w czerwcu pozwie Konfederacja poza przywróceniem profilu, domaga się też ustalenia, że FB w ogóle nie ma prawa ingerowania w treści, publikowane przez partię, jej posłów, senatorów, prezydenta i kandydatów na te urzędy, ograniczania wyświetleń tych profili. Chce też, by sąd uznał, że dostęp do ich profili można zablokować tylko, gdy publikowane treści są niezgodne z prawem. - W procesie przeciwko Facebookowi walczymy o normalne funkcjonowanie całej polskiej sceny politycznej - tłumaczy mec. Wawer. - Domagamy się od sądu wiążącego ustalenia, że Facebookowi nie wolno usuwać wpisów żadnej partii, posłów czy kandydatów, jeżeli wpisy nie naruszają polskiego prawa - tłumaczy. Jeśli sąd przyzna rację Konfederacji nie będzie dochodzić do sytuacji, o jakiej opowiada jedna z pracownic innej partii. - Mój pracodawca, poseł, kazał mi nagrać swoją wypowiedź w jednej z telewizji i umieścić fragment na jego profilu. Profil został zablokowany za naruszenie praw autorskich - opowiada pracownica, która chce pozostać anonimowa.
O tym, że działania właścicieli mediów społecznościowych budzą wątpliwości przekonana jest Unia Europejska, która przyjęła akt o usługach cyfrowych (DSA –Digital Services Act). Zgodnie z dyrektywą użytkownicy, których wpisy zostaną usunięte lub konta zablokowane, mają dostawać szczegółowe wyjaśnienie przyczyn takich restrykcji wraz z informacją o tym, jakie postanowienie regulaminu naruszyli - tłumaczy Wojciech Klicki. Tyle, że żądania Konfederacji idą o wiele dalej.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.