Sąd Najwyższy 22 października w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w składzie 7 sędziów – na skutek pytania prawnego wynikłego z rozpoznawania skargi nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego – podjął uchwałę, że osobie bliskiej poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego rozstroju zdrowia, nie przysługuje zadośćuczynienie pieniężne na podstawie art. 448 kodeksu cywilnego. Z ostrożnością wynikającą z konieczności zapoznania się z uzasadnieniem uchwały można jednak pokusić się już obecnie o wstępne oceny.
Czytaj: SN: Dwie izby sprzecznie oceniają prawo do zadośćuczynienia>>
Było inne orzecznictwo
Uchwała SN budzi wątpliwości z dwóch ważnych względów. Pierwszy z nich to kierunek podjętego rozstrzygnięcia. Dotychczas Sąd Najwyższy przychylał się do uznawania osób bliskich (zasadniczo – członków rodziny) poszkodowanego, np. wypadkiem drogowym, za legitymowane do uzyskania zadośćuczynienia. Najnowsza uchwała w istocie odbiera taką możliwość najbliższym osoby, która stała się np. niepełnosprawna na skutek czynu niedozwolonego. Bardzo często w takich okolicznościach najbliższa rodzina pozbawiona jest źródeł dochodu, których po takim zdarzeniu poszkodowany, na wskutek ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, nie już w stanie zapewnić. Brak odpowiedniego zadośćuczynienia ze strony w szczególności zakładu ubezpieczeń doprowadzić może całe rodziny na skraj ubóstwa.
Cena promocyjna: 59 zł
|Cena regularna: 59 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Celem skargi nadzwyczajnej, wprowadzonej do polskiego systemu prawnego ustawą z 8 grudnia 2017 r., miało być przywrócenie elementarnej sprawiedliwości, zgodnej z Konstytucją i normami społecznymi, której brakło niektórym prawomocnym orzeczeniom sądowym. Jak podkreślił prof. Aleksander Stępkowski, sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN, skarga nadzwyczajna jest nowym środkiem kontroli konstytucyjności – tym razem już nie kontroli konstytucyjności prawa, której zasadniczo dokonuje Trybunał Konstytucyjny, lecz środkiem kontroli zgodności z normami konstytucyjności zawartości samego orzeczenia sądowego.
Jednostronność perspektywy orzeczniczej
Tyle szczytne idee. W odniesieniu do omawianej uchwały Sądu Najwyższego można jednak zapytać, w jakim stopniu uwzględnia ona takie przepisy konstytucyjne jak: art. 18 (nakaz szczególnej ochrony i opieki nad rodziną, stanowiący zasadę ustrojową RP), art. 47 (prawo do ochrony życia rodzinnego), art. 71 (prawo rodziny do pomocy ze strony państwa, szczególnie dla rodzin w trudnej sytuacji materialnej i społecznej), czy też art. 76 (obowiązek władz publicznych ochrony praw konsumentów). W tym kontekście razić może przywołanie przez SN jedynie art. 2 (zasada demokratycznego państwa prawa) oraz art. 30 Konstytucji (godność człowieka). Trudno uniknąć też wrażenia o wręcz libertariańskim, antykomunitarystyczym, podejściu SN do rozpatrywanej sprawy. Ta jednostronność perspektywy orzeczniczej powiększonego składu nowej izby SN podważać zaś może realizację zakładanych przez ustawodawcę celów skargi nadzwyczajnej, a w praktyce podważyć budowane dopiero zaufanie społeczne do tej instytucji prawnej.
Radykalne odejście od orzecznictwa
Druga kwestia jest równie poważna, a może i nawet istotniejsza. Kierunek przyjętego rozstrzygnięcia, odchodzący bowiem radykalnie od dotychczasowego orzecznictwa SN, spowodował, że ujawnił się strukturalny problem prawny wiążący się z utworzeniem w Sądzie Najwyższym nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, której uchwała 7 sędziów (czyli więcej niż tylko wyrok) poszła w odmiennym kierunku niż orzecznictwo Izby Cywilnej tego Sądu. Nie byłaby to kwestia wymagająca szczególnej atencji jeśli dotyczyłaby rozbieżności orzecznictwa między Izbami: Cywilną, Karną bądź Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Takie rozbieżności zdarzały się i pewnie niejeden raz się jeszcze przydarzą. Zaniepokojenie budzi jednak obecnie to, że odmienne orzeczenie wydane zostało przez izbę SN, która jako jedyna upoważniona jest do rozpoznawania tego szczególnego środka – jakim jest skarga nadzwyczajna. Zaniepokojenie to uzasadnione jest strukturalnym problemem, który ustawodawca zaimplementował w Sądzie Najwyższym – jeśli bowiem od strony formalnej nie jest możliwa kontrola decyzji orzeczniczych innych izb SN, to Izba Kontroli Nadzwyczajnej może w praktyce taką kontrolę sprawować – właśnie przez przyjęcie, jak w omawianej sprawie, nowej wykładni, która podważa dotychczasową linię orzeczniczą SN przez niejako inne drzwi.
Potrzebna uchwała porządkująca
Czy jest zatem w tej sytuacji jakieś lekarstwo, które pomoże uleczyć powstałą sytuację, zapewnić stabilność wykładni i zapobiec dalszej erozji spójnego systemu prawa? Wydaje się, że tak. Zgodnie z art. 83 ustawy o SN, jeżeli w orzecznictwie Sądu Najwyższego ujawnią się rozbieżności w wykładni przepisów prawa będących podstawą orzekania, Pierwszy Prezes SN lub Prezes Sądu Najwyższego może, w celu zapewnienia jednolitości orzecznictwa, przedstawić wniosek o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego Sądowi Najwyższemu w składzie 7 sędziów lub innym odpowiednim składzie. Z takim wnioskiem mogą wystąpić też inne podmioty, np. RPO. W przypadku rozbieżnościami we wskazanym przypadku „odpowiednim składem” SN będzie pełny skład Sądu Najwyższego. Trzeba więc zauważyć, że do przywrócenia sprawiedliwości w takiej sytuacji potrzebny będzie dodatkowy – po rozpoznaniu skargi nadzwyczajnej – mechanizm prawny. Zestaw środków do uruchomienia staje się coraz bardziej skomplikowany, i coraz bardziej odległy od obywateli.
Istnieje zatem potencjalna możliwość i szansa, że Sąd Najwyższy poradzi sobie z nowym - zafundowanym mu przez ustawodawcę strukturalnym problemem. Szkoda tylko, że znowu aktualne staje się powiedzenie z poprzedniej epoki, że socjalizm (dziś – stanowione ustawy) rozwiązuje z powodzeniem problemy, które sam stworzył.
Autor: Mirosław Wróblewski, dyrektor Zespołu Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Europejskiego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich