Marek Masalski był pracownikiem jednostki ratunkowej Strażnica Sp. z o.o. w Kędzierzynie-Koźlu (ochrona przeciwpożarowa zakładów chemicznych). W 2006 r. wystąpił z powództwem do Sądu Pracy przeciwko pracodawcy o zapłatę wynagrodzenia z tytułu zaległych godzin nadliczbowych. Sąd zasądził na jego rzecz tytułem wynagrodzenia kwotę ponad 20 tys. zł (wyrok Sądu Okręgowego w Opolu z 20 grudnia 2007 r.).
Problem pojawił się na etapie egzekucji wyroku. Egzekucja komornicza kwot należnych Markowi Masalskiemu okazała się bezskuteczna z powodu braku posiadania majątku przez spółkę, postawioną w stan likwidacji. Wiele wskazywało na to, że spółka Strażnica Sp. z o.o. została celowo zlikwidowana dla uniknięcia zaspokojenia licznych roszczeń pracowniczych, tym bardziej że na jej miejscu utworzona została nowa spółka - Jednostka Ratownicza Blachownia. Nowo powstała jednostka działa na tym samym terenie, z tym samym sprzętem, ochrania tych samych klientów co spółka zlikwidowana.
W podobnej sytuacji znajduje się kilkunastu innych byłych pracowników Strażnicy Sp. z o.o., którzy mają zasądzone wynagrodzenie za nadgodziny, ale nie mogą go skutecznie wyegzekwować.
Marek Masalski 29 stycznia 2009 r. pozwał o zapłatę członków zarządu zlikwidowanej spółki, Janusza K. i Mariana W., na podstawie art. 299 Kodeksu Spółek Handlowych, który przewiduje solidarną odpowiedzialność członków zarządu za zobowiązania spółki, w sytuacji kiedy egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna. Głównym zagadnieniem do rozstrzygnięcia Sądu jest pytanie, czy Janusz K. i Marian W. we właściwym czasie zgłosili wniosek o ogłoszenie upadłości spółki, co zwalniałoby ich z odpowiedzialności.