Oprócz ministra Michała Boniego oraz GIODO Wojciecha Wiewiórowskiego w spotkaniu wezmą też udział studenci, którzy zainicjowali zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum ws. ACTA, a także prawnicy, eksperci do spraw mediów i nowoczesnych technologii oraz przedsiębiorcy z branży internetowej.
W debacie, która odbędzie się w historycznej Sali BHP należącej niegdyś do gdańskiej stoczni, będzie też mogło wziąć udział ok. 200 chętnych, którzy zarejestrują się za pośrednictwem strony http://actadialog.pl.
Na pomysł przeprowadzenia w Gdańsku publicznej debaty wpadł jeden z trójmiejskich przedsiębiorców - Radomir Szumełda. Jego inicjatywę podchwycił samorząd oraz instytucja kulturalna Gdańsk 2016, które to wspólnie podjęły się zorganizowania spotkania.
Na prośbę Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Ireny Lipowicz oraz wiceprzewodniczącego Komisji Parlamentu Europejskiego ds. Handlu Międzynarodowego Pawła Zalewskiego, wnioski i uwagi z gdańskiej debaty zostaną wysłane do Warszawy i Brukseli. "Mają być one wzięte pod uwagę w ramach formalnych konsultacji prowadzonych przez obie instytucje" - powiedział Czarnecki.
ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), czyli porozumienie przeciw obrotowi podróbkami, to umowa handlowa mająca na celu wzmocnienie ochrony własności intelektualnej głównie w stosunkach handlowych między państwami na całym świecie. Pojęcie własności intelektualnej dotyczy także internetu, gdzie masowo publikowane są nielegalne treści.
Do ACTA przystąpiła już UE. By Unia była związana umową po jej stronie brakuje wyłącznie ostatecznej zgody Parlamentu Europejskiego. Głosowanie w tej sprawie ma nastąpić w pierwszej połowie roku. Rada UE, czyli kraje członkowskie, wyraziła już zgodę w grudniu ubiegłego roku, za polskiej prezydencji.
Polska, wraz z 21 państwami UE - z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii - podpisała dokument 26 stycznia. W ramach ratyfikacji mają być w Polsce przeprowadzone szerokie konsultacje społeczne.
Treść umowy i brak konsultacji nad jej projektem wywołały protesty internautów i ataki na strony internetowe urzędów państwowych. Przeciwnicy ACTA wskazują m.in. na artykuł 27 ustęp 4, który - według nich - umożliwia wydanie na żądanie np. organizacji zarządzającej prawami autorskimi, w trybie administracyjnym, a nie sądowym, danych osoby, co do której zachodzi tylko domniemanie naruszenia praw autorskich. Krytykowane jest też to, że w świetle dokumentu posiadaczem prawa jest nie tylko twórca, ale również organizacja zarządzająca prawami.
Organizacje zarządzające prawami autorskimi natomiast, wskazując na przykłady kradzieży własności intelektualnej w internecie, zdecydowanie opowiadają się za przyjęciem ACTA. Argumentują, że umowa zapewni przede wszystkim silniejszą ochronę interesów majątkowych polskich twórców i wydawców poza granicami Unii Europejskiej. (PAP)