Sędzia Tomasz Kałużny, prezes Sądu Rejonowego w Białymstoku uważa za słuszny wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 15 stycznia 2009 r. w zakresie ryzyka nadużywania delegacji sędziów dla realizacji zadań administracji rządowej.
W pełni podzielam wnioski raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który wskazuje przerwanie przez delegowanego sędziego aktywności orzeczniczej. Jako prezes sądu wskazuję, w związku z delegacją sędziów do ministerstwa sprawiedliwości pojawiły się ogromne perturbacje organizacyjne związane przede wszystkim z zaprzestaniem orzekania w sprawach prowadzonych przez sędziego ze szkoda dla tych czynności i ryzykiem przewlekłości postępowania. Ponadto występują perturbacje związane z koniecznością zmiany sędziego referenta w sprawach prowadzonych przez sędziego delegowanego, odpowiednio w procedurze karnej wymagające powtórzenia czynności procesowych. Finalnie – inni sędziowie mają większe obciążenie pracą, którym przydzielane są sprawy sędziego delegowanego.
Zaprzestanie wykonywania czynności orzeczniczych w dłuższym okresie delegacji do MS praktycznie uniemożliwiają powrót sędziego do orzekania w macierzystym sądzie. Powodów jest wiele, ale decydującym jest aspekt merytoryczny, abstrahując od aspektów organizacyjnych. Sędziowie są przygotowywani do orzekania i ich miejsce jest na sali sądowej. Owszem, zdarzają się przypadki wyjątkowe, np. znajomość kilku języków obcych, których wykształcenie pozwoli na realizację zadań specjalistycznych związanych z kontaktami międzynarodowymi. Zasadniczo jednak przygotowanie językowe posiadają lingwiści i trudno uznać za logiczne kierowanie sędziów do realizacji zadań administracyjnych, które mogą wykonywać osoby na stanowiskach urzędniczych.
Nie mogę zgodzić się z argumentacją o braku kadr administracyjnych do wykonywania czynności w ramach zadań realizowanych w ministerstwie sprawiedliwości. Otwarty nabór kadr z grona absolwentów uczelni prawniczych gwarantują pełną profesjonalizację kadr, mogących wykonywać zadania ministerstwa.
Jednakże nie ma nadmiernego zainteresowania sędziów delegowaniem do ministerstwa. Przykładowo z sadu, którym kieruję z 85 sędziów tylko jedna osoba jest delegowana. Procedury konkursowe są optymalne , z uwagi na transparentność i możliwość wyboru najlepszych osób. Ale jeśli nie ma konkurencji, to trudno wybierać, gdy zgłasza się jeden kandydat.
Tomasz Kałużny: miejsce sędziego jest na sali rozpraw, a nie w administracji
W związku z delegacją sędziów do ministerstwa sprawiedliwości pojawiły się w sądzie ogromne perturbacje organizacyjne związane przede wszystkim z zaprzestaniem orzekania w sprawach prowadzonych przez sędziego, ze szkodą dla tych czynności i ryzykiem przewlekłości postępowania.