Skarga została wniesiona do Trybunału przez dwie obywatelki Turcji, najbliższe krewne postrzelonego śmiertelnie mężczyzny, który czekał na autobus na przystanku znajdującym się w pobliżu demonstracji antyrządowej. Strzał padł z wojskowego dżipa, którego kierowca w ten sposób próbował przedrzeć się przez otaczający samochód tłum. Sprawca twierdził, że czuł zagrożenie ze strony uzbrojonego tłumu, lecz nagranie z miejsca zdarzenia pokazało, że nikt z demonstrantów nie posiadał broni. Mimo to sprawca został uniewinniony. Sąd krajowy uznał, iż sprawca działał w obronie koniecznej, z uzasadnionej obawy o życie swoje i dwóch innych żandarmów znajdujących się w samochodzie.
Trybunał nie przychylił się do tych argumentów i orzekł naruszenie art. 2 Konwencji o prawach podstawowych (prawo do życia). Krewny skarżących stał się zupełnie przypadkową ofiarą działań żandarmerii, nie było go w grupie rzekomo atakującej dżipa i w ogóle nie miał żadnych związków z demonstrantami. Całe zajście nie zostało dostatecznie wyjaśnione – wiadomo, iż sprawca wystrzelił w tłum (zamiast w powietrze), lecz nie wykazano ponad wszelką wątpliwość, by tłum ten był uzbrojony i by w rzeczywisty sposób zagroził życiu pasażerów samochodu. Zdaniem sądu krajowego sprawca co prawda przekroczył granice obrony koniecznej, ale znajdował się w takim stanie emocjonalnym, który przekroczenie to usprawiedliwiał. Trybunał jednak wskazał, że sprawcą był zawodowy wojskowy, który powinien wykazywać się odpowiednimi cechami fizycznymi i psychicznymi pozwalającymi na działanie pod presją. Zdarzenia te zaszły w miejscowości, w której często dochodziło do antyrządowych zamieszek, więc tym bardziej żandarm powinien być przygotowany na możliwość znalezienia się w niebezpiecznej sytuacji. Brak jakiegokolwiek pociągnięcia go do odpowiedzialności za śmierć przypadkowego przechodnia mogła zostać odczytana przez opinię publiczną jako swoista "carte blanche" na używanie broni palnej przez funkcjonariuszy służb specjalnych i milczącą zgodę na strzelanie do tłumu.
Trybunał uznał, iż powołanie się w omawianej sprawie na obronę konieczną było nieuprawnione. Art. 2 Konwencji dopuszcza jedynie odebranie życia w okolicznościach, które wynikają z "bezwzględnie koniecznego użycia siły". Środki, z których korzystają funkcjonariusze służb publicznych – takie jak możliwość skorzystania z broni palnej – i które mogą spowodować pozbawienie życia, zawsze muszą być podejmowane ściśle proporcjonalne do okoliczności. Policjant lub żołnierz zawodowy muszą spełniać wyższe standardy niż przeciętny obywatel. Chodzi tu zarówno o możliwości fizyczne, jak i odporność psychiczna na stres, co ma zagwarantować, że użycie siły i śmierć człowieka to rzeczywiście była ostateczność.
Tak wynika z wyroku Trybunału z 12 marca 2013 r. w sprawie nr 16281/10, Aydan przeciwko Turcji.
Strasburg: postrzelenie przechodnia w czasie demonstracji to nie obrona konieczna
Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 12 marca br. roku uznał, iż skoro nie wykazano, że siłowe rozproszenie demonstracji było konieczne, to żandarm, który przy tej okazji postrzelił śmiertelnie przechodnia, nie może powoływać się na działanie w obronie koniecznej.