Warto przyjrzeć się bliżej kontrowersjom wokół ustawy, by zobaczyć, gdzie tak naprawdę leży problem związany z nowelizacją k.p.k. oraz na ile skuteczne okaże się odejście od obecnego modelu postępowania karnego.
Wychowani w inkwizycyjności
Obecne postępowanie karne zachowuje rozwiązania obce polskiej przedwojennej kulturze prawnej, narzucone przez szkołę radziecką w 1969 r. Postępowanie dowodowe przeprowadza się praktycznie dwukrotnie: na etapie postępowania przygotowawczego i powtórnie przed sądem. Co więcej, sędzia, prócz prowadzenia rozprawy i wydania rozstrzygnięcia, zajmuje się także ustaleniem okoliczności sprawy. W efekcie sąd nadrabia braki wynikające z nieprzygotowania oskarżyciela bądź nieprofesjonalnie działającego obrońcy.
Takie ukształtowanie procesu prowadzi nie tylko do długich, niekiedy trwających latami, postępowań, ale także do innych niepożądanych skutków. Ocena tej sytuacji z perspektywy oskarżonego rodzi co najmniej wątpliwości odnośnie bezstronności sędziego, który, prócz orzekania, zajmuje się także poszukiwaniem dowodów winy. Zastanawiające jest również to, że wielu sędziów godzi się pełnić taką podwójną lub potrójną rolę. Niewątpliwie, wciąż jeszcze obowiązująca procedura sprzyja bierności stron postępowania. Najczęściej jednak zarówno prokurator, jak i obrońca, nie są w żaden sposób zmuszani, by wykazać się inicjatywą. Ostatecznie to na sądzie spoczywa odpowiedzialność za realizację postulatu prawdy materialnej.
W takiej kulturze zostało wychowanie niestety już kilka pokoleń sędziów, prokuratorów i adwokatów, a przyzwyczajenie środowiska prawniczego do inkwizycyjnego kształtu procesu karnego powoduje, że niektórzy nie są w stanie wyobrazić sobie sprawowania obowiązków w innej, kontradyktoryjnej rzeczywistości. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że jest to pierwsza i najważniejsza przyczyna ataków na nowelizację, ogłaszania alarmów i wieszczenia niepowodzenia nowego k.p.k.
Nieznośny ciężar dowodzenia
Oto Prokurator Generalny Andrzej Seremet 23 kwietnia 2014 r., podczas otwarcia konferencji „Prokuratura a kontradyktoryjny model postępowania sądowego. Wyzwania i możliwe zagrożenia”, w swoim przemówieniu wskazuje, że „wprowadzenie modelu kontradyktoryjnego zmusi prokuratora pełniącego funkcję oskarżyciela na rozprawie głównej do takiej znajomości akt postępowania przygotowawczego, by mógł skutecznie przeprowadzić dowody dla poparcia tezy oskarżenia oraz wykazywać słabość dowodów przeprowadzanych przez obronę”. Zdumienie budzi fakt, że konieczność zaznajomienia prokuratora ze sprawą i bycia do niej przygotowanym traktowane jest to jako wada nowego modelu procesu. Wydaje się przecież, że idealna sytuacja procesowa to właśnie taka, kiedy strony znają materiał dowodowy i umiejętnie go wykorzystują, starając się przekonać bezstronny sąd do stawianych przez siebie tez.
Strach przed kontradyktoryjnością
Nadejdzie 1 lipca 2015 r. i nic nie powstrzyma wprowadzenia kontradyktoryjności. Rzesze krytyków miała na długo przed wpisaniem jej do kodeksu postępowania karnego - pisze w Jerzy M. Ferenz, starszy specjalista w Departamencie Prawa Karnego Ministerstwa Sprawiedliwości w miesięczniku Na wokandzie