W interpretacji organów skarbowych są zagadnienia, które mnie dziwią. Na przykład te, które powodują poważne straty dla budżetu. Otóż w przypadku nieruchomości sprzedawanych w działalności gospodarczej, co do zasady podatek jest 19 proc. lub według skali. Natomiast, jeśli sprzedaje przedsiębiorca lokal mieszkalny, w którym było biuro lub gabinet stomatologiczny, to wówczas sprzedaż może być opodatkowana według zasad, jakby sprzedawał majątek prywatny, czyli 10 proc. od przychodów albo zwolnienie z podatków. Jest to rozwiązanie bardzo atrakcyjne, gdyż po pięciu latach od sprzedaż podatku w ogóle się nie płaci. Natomiast organy traktują te przepisy bardzo szeroko. Np., jeśli podatnik prowadzi działalność w zakresie najmu lokali i ma pięć czy sześć lokali na wynajem, to organy uważają, że sprzedaż takich lokali też będzie zwolniona z podatku. A więc ktoś, kto prowadzi biznes polegający na obrocie nieruchomościami najpierw wynajmuje, a następnie sprzedaje lokale, może nie zapłacić podatku, mimo, że jest przedsiębiorcą. Tymczasem spółki z o.o. w tej branży taki podatek płacą. Zatem jest to nierówność podatników.
Warto zauważyć, że podstawowa zasada, kiedy należy zapłacić podatek przy sprzedaży nieruchomości jest nadal nieustalona. Są wydawane interpretacje, że w momencie zawarcia aktu notarialnego. Ale są też i takie, które mówią, że podatek płaci się w chwili wydania lokalu, czyli udostępnienia klientowi klucz. A rozbieżność w czasie wynosi kilka miesięcy, a nawet kilka lat. To nie sprzyja pewności obrotu.