Sprawa miała tragiczny przebieg. Tomasz N. został w marcu 2006 roku powołany do wojska, jako w pełni sprawny 18- letni młody człowiek. Po dwóch tygodniach, w czasie apelu zemdlał i został zwolniony z zajęć. Po interwencji pielęgniarki, która podała mu lek przeciwgorączkowy odzyskał siły i poszedł na kolację. Jednak następnego dnia nie mógł już wstać z łóżka. Stwierdzono na ciele liczne wybroczyny. Zawieziony tego samego dnia do szpitala na trzy tygodnie zapadł w śpiączkę, a połowa jego ciała pokryła się ciemnymi plamami. Lekarze rozpoznali u Tomasza N. wstrząs septyczny i zakażenie bakteryjne wywołujące zapalenie opon mózgowych. Zakażenie było tak rozległe, że chłopakowi amputowano obie nogi.
Pozew przeciwko jednostce wojskowej
Teraz Tomasz N. ma 25 lat i porusza się na protezach, na udach i rękach pozostały ciemne ślady. Komisja lekarska stwierdziła stuprocentowy uszczerbek na zdrowiu. Były żołnierz wystąpił wiec do sądu przeciwko jednostce wojskowej o zapłatę zadośćuczynienia i odszkodowania oraz miesięczną rentę. Powołał się przy tym na art.417 (2) kc , który mówi, że „jeżeli przez zgodne z prawem wykonywanie władzy publicznej została wyrządzona szkoda na osobie, poszkodowany może żądać całkowitego lub częściowego jej naprawienia oraz zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę, gdy okoliczności, a zwłaszcza niezdolność poszkodowanego do pracy lub jego ciężkie położenie materialne, wskazują, że wymagają tego względy słuszności.”
Sąd I instancji przychylił się do żądań powoda i zasądził na jego rzecz 500 tys. zł zadośćuczynienia, 70 tys. za koszty leczenia, 6,5 tys. odszkodowania i rentę miesięczną liczoną od dnia wypadku do wydania wyroku – w sumie 49 tys.500 zł. Od maja 2011 roku Tomasz N. miał otrzymywać rentę - 1 500 zł miesięcznie.
SA zasądza milion
Sąd Apelacyjny podwyższył o 500 tys. zł sumę zadośćuczynienia, czyli jednorazowo skarb państwa miał wypłacić Tomaszowi N. milion złotych oraz rentę i zwrot kosztów leczenia – jak w wyroku I instancji. Przyznano, że powód utracił wszystkie przyjemności życia. Sąd przyjął więc, że należy zastosować art. 417 (2) kc – odpowiedzialność władzy publicznej na zasadzie słuszności ( a nie zawinienia). Zasadnicza służba wojskowa została potraktowana jako wykonywanie władzy publicznej. Powodowi nie zapewniono odpowiedniego bezpieczeństwa, jak stanowi regulamin sił zbrojnych – stwierdził sąd. Wykazano, że ognisko zakażenia znajdowało się na terenie jednostki, a świadczą o tym kolejne zachorowania żołnierzy. Od wyroku kasację złożył skarb państwa, uważając, że Sąd Apelacyjny wyszedł poza żądania powoda. Zdaniem Igora Mitka z Prokuratorii Generalnej SP sumy zasadzone są zbyt wygórowane.
SN: uchylenie wyroku
W orzeczeniu z 7 marca 2013 r. Sąd Najwyższy uznał kasację za zasadną i uchylił zaskarżony wyrok. Sędzia sprawozdawca Monika Koba podkreślił, że wprawdzie sąd nie wyszedł poza żądanie powoda, który domagał się kapitalizacji odsetek, jednak błędem było orzekanie o faktach, których nie ustalono. Tymi faktami było przyznanie, że pielęgniarka udzielająca pierwszej pomocy w jednostce jest winna zakażeniu i chorobie Tomasza N. Sprawcą szkody było zakażenie, a nie zachowanie pielęgniarki – podkreślił SN.
Sąd także powołał błędną podstawę prawną obowiązku dbania o bezpieczeństwo żołnierzy w jednostce. Sąd Apelacyjny musi teraz jeszcze raz rozważyć wysokość zadośćuczynienia biorąc pod uwagę stopę życiową społeczeństwa, rozmiar szkody i słuszną kompensację za straty moralne.
Sygnatura akt II CSK 364/12, orzeczenie z 7 marca 2013 r.
SN: milion zł za zakażenie w wojsku
Przy zaprzeczeniu ojcostwa sąd musi brać pod uwagę hierarchię wartości dobro dziecka i interes ojca, a także zasady współżycia społecznego stwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z 7 marca br.