Sejm przyjął ustawę ratyfikującą Traktat Lizboński. Za głosowało 384 posłów, przeciw było 56, a 12 wstrzymało się od głosu. Ustawę podpisał już Marszałek Sejmu i przekazał ją Marszałkowi Senatu. Traktat Lizboński, na którego ratyfikację zgodził się Sejm, ma zreformować działanie unijnych instytucji. Dokument zastąpi europejską konstytucję, odrzuconą 3 lata temu w referendach przez Francuzów i Holendrów. Traktat ma przede wszystkim regulować sposób podejmowania decyzji we Wspólnocie. Traktat powołuje stanowisko prezydenta Unii i Wysokiego Przedstawiciela do spraw zagranicznych. Zrezygnowano natomiast z unijnych symboli takich jak flaga czy hymn.
Przeciwko Traktatowi głosowała część posłów Prawa i Sprawiedliwości w tym: Tadeusz Cymański, Antoni Macierewicz, Andrzej Dera, Zbigniew Girzyński, Nelly Arnold - Rokita i Anna Sobecka. Przed głosowaniem Klub Prawa i Sprawiedliwości wycofał poprawkę do rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej. Prezydent wycofał zaś własny projekt ustawy o ratyfikacji Traktatu z Lizbony. Prezydencki projekt miał zabezpieczyć wynegocjowane przez poprzednią ekipę ustalenia Traktatu Lizbońskiego. W wyniku porozumienia między Lechem Kaczyńskim i premierem Donaldem Tuskiem te zapisy znalazły się w sejmowej uchwale, którą również dzisiaj przyjęli posłowie.
Podczas nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu za ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego opowiedzieli się prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk. Prezydent powiedział, że kompromis osiągnięty w sprawie Traktatu Lizbońskiego jest korzystny i umacnia pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej. Lech Kaczyński zgodził się z opiniami, że wynegocjowany Traktat nie jest idealnym rozwiązaniem dla Polski. Stanowi jednak, w jego opinii, rodzaj uczciwego kompromisu, który powinien zadowolić większość grup społecznych.
Premier Donald Tusk apelował do posłów o ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. Szef rządu oświadczył, że mocą swojego urzędu gwarantuje, iż to, co ma być zapisane w ustawie o współpracy rządu z parlamentem w sprawach członkostwa Polski w UE, będzie dochowane. Prezes Rady Ministrów podkreślił także, że dochowanie umów dotyczy nie tylko spraw zawartych w uchwałach, czy w ustawach, ale także tych zawartych w deklaracjach publicznych.
Szef rządu podziękował wszystkim tym, którzy przystąpili do pracy nad ratyfikacją Traktatu. Podkreślił, że rozmowy między politykami w tej sprawie były długie i burzliwe. Jego zdaniem, mimo wielu trudności, udało się jednak dojść do mądrego finału. Donald Tusk zaznaczył, że wspólnie z prezydentem podjął zobowiązanie publiczne, wobec Polaków i wobec państwa, w którym gwarantują dotrzymanie umowy politycznej, korzystnej dla wszystkich Polaków. – Wspólne zwycięstwo jest wtedy możliwe, kiedy podejmuje się wysiłek na rzecz innych, nie tylko własnej racji – podkreślił szef rządu. W ocenie premiera normalną i zdrową sytuacją w demokratycznym państwie jest to, iż do porozumienia dochodzą ludzie prezentujący początkowo odmienne punkty widzenia. – Nie jest niczym zdrożnym w normalnych demokracjach, że kiedy zabieramy się za trudne dzieła, mamy różne poglądy. Wielką sprawą świadczącą o dojrzałości demokracji jest zdolność do osiągnięcia porozumienia – powiedział.
Prezes Rady Ministrów nawiązał także do słów papieża Jana Pawła II dotyczących integracji Polski z Unią Europejską, w których papież mówił o tym, że Polska zawsze była częścią Europy i nie może się wyłączać z tej wspólnoty. – Te słowa, to dobre motto do tego, byśmy dzisiaj w atmosferze dobrej woli i patriotycznego, etycznego napięcia, mogli rozstrzygnąć kwestię ratyfikacji Traktatu – zaznaczył premier.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński chwalił po głosowaniu sejmowe wystąpienie premiera Tuska. Dodał, że PiS uzyskało bardzo daleko idącą zmianę stanowiska Platformy Obywatelskiej. Dodatkowo Kaczyński przyznał, że w jego partii nie obowiązywała dyscyplina podczas głosowania, ponieważ w jego ugrupowaniu są również ludzie podchodzący z dystansem do Unii Europejskiej.
Zadowolenie z wyniku dzisiejszego głosowania wyraziła równiez Komisja Europejska, która jednak wstrzymuje się z oficjalną deklaracją do posiedzenia Senatu. Według IAR zamieszanie wokół ratyfikacji traktatu w Polsce nie budziło wielkich obaw w Brukseli. Ale Komisja i tak odetchnęła z ulgą, że dokument został przyjęty przez parlament i udało się uniknąć referendum. W nieoficjalnych rozmowach unijni urzędnicy przyznawali, że gdyby Polska zdecydowała się na zorganizowanie powszechnego głosowania, wtedy także inne kraje, na przykład Czechy, mogłyby pójść w jej ślady
Traktat Lizboński, na którego ratyfikację zgodził się Sejm, ma zreformować działanie unijnych instytucji. Dokument zastąpi europejską konstytucję, odrzuconą 3 lata temu w referendach przez Francuzów i Holendrów.
Traktat ma przede wszystkim regulować sposób podejmowania decyzji we Wspólnocie. Zgodnie z zapisami traktatu do 2014 roku będzie obowiązywać korzystny system nicejski, dający Polsce siłą głosu porównywalną z dużymi krajami Unii, takimi jak Niemcy czy Wielka Brytania. Przez kolejne 3 lata możliwe będzie odwołanie do systemu nicejskiego na specjalne życzenie jednego z krajów członkowskiego. Od 2017 roku Polska traci na sile głosu, bo sposób podejmowania decyzji w Unii będzie oparty o zasadę podwójnej większości. Tę stratę ma zrekompensować Warszawie zapis umożliwiający przyblokowanie niekorzystnych decyzji, tak zwany mechanizm z Joaniny, który został zapisany w osobnej deklaracji. Poza tym, w Traktacie zachowano większość postanowień eurokonstytucji. Ograniczona została zasada jednomyślności. Prawo weta będzie obowiązywać tylko w najważniejszych sprawach - w polityce zagranicznej, obronnej, podatkowej czy przy podejmowaniu decyzji o rozszerzeniu Wspólnoty. Traktat powołuje stanowisko prezydenta Unii i Wysokiego Przedstawiciela do spraw zagranicznych. Zrezygnowano natomiast z unijnych symboli takich jak flaga czy hymn.
(Źródło: KW/KPRM/IAR/PAP)