Krzysztof Sobczak: Czy po zmianach wprowadzonych w procedurze karnej w 2015 i 2016 roku, w wyniku których zwiększył się zakres uprawnień sądu odwoławczego do merytorycznego orzekania, widać już jakiś trend w tej dziedzinie. 

Jan Klocek: Niewątpliwie sytuacja zmieniła się, ponieważ sąd odwoławczy przestał być tylko sądem prawa, stał się także sądem faktu, czyli ma również obowiązek uzupełniania materiału dowodowego i prowadzenia w określonym zakresie własnych ustaleń, jeżeli jest to niezbędne dla prawidłowego rozstrzygnięcia. Ustawodawca w przepisie artykułu 437 Kodeksu postępowania karnego ograniczył możliwość uchylania orzeczeń. Teraz można uchylić wyrok wyłącznie na skutek zaistnienia bezwzględnych przesłanek odwoławczych, czyli tych określonych w artykule 439, których wystąpienie zawsze powoduje uchylenie wyroku, niezależnie od granic i kierunku zarzutów stawianych w apelacji. Istnieje jeszcze   możliwość uchylenia orzeczenia, gdy wyrok uniewinnia oskarżonego lub umarza postępowanie, a także  kiedy rozstrzygnięcie w przekonaniu sądu odwoławczego nie jest trafne i jest konieczne na nowo przeprowadzenie przewodu sądowego w całości. Tylko w tych  sytuacjach sąd odwoławczy może uchylić wyrok sądu pierwszej instancji. Jeżeli natomiast sąd dochodzi do wniosku, że materiał dowodowy nie jest kompletny, to wtedy ma wręcz obowiązek,  w tym zakresie procedować i te braki uzupełnić.  Ograniczenie możliwości uchylenia orzeczenia zostało wzmocnione nową instytucją, jaką jest służące stronom prawo wniesienia skargi do Sądu Najwyższego na wyrok sądu odwoławczego uchylającego wyrok sądu pierwszej instancji i przekazującego sprawę do ponownego rozpoznania.  Okazuje się, że  strony wcale szeroko korzystają z tego prawa i to z pożądanym dla siebie skutkiem.

Czytaj: Prezes SO w Gorzowie: Merytoryczne orzekanie w apelacji usprawnia sądy>>


Czy te zmiany były potrzebne w kontekście wcześniejszej rzeczywistości? Czy można mówić o występującej wtedy swego rodzaju patologii w tej dziedzinie?

Na pewno sformułowanie "patologia" nie byłoby tu uzasadnione, bowiem jak się okazywało w znakomitej większości przypadków wyroki uchylane do ponownego rozpoznania zawierały tego rodzaju mankamenty, że te uchylenia  były uzasadnione. Ale zdarzały się sytuacje, kiedy uchylano rozstrzygnięcia, gdy można było podjąć działania sanacyjne, chociażby w postaci uzupełnienia materiału dowodowego i zakończyć sprawę rozstrzygnięciem sądu odwoławczego oraz uprawomocnić orzeczenie. Faktem też było, że rozstrzygnięcia uchylające sądów odwoławczych pozostawały poza jakąkolwiek kontrolą. Nie było możliwości zweryfikowania trafności rozstrzygnięcia uchylającego orzeczenie.

 

Cena promocyjna: 116.1 zł

|

Cena regularna: 129 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł



Instytucja skargi do Sądu Najwyższego rozwiązuje ten problem?

Skarga stwarza możliwość eliminowania takich przypadków. W sumie więc można uznać tę zmianę za pozytywną.

Wprowadzając ją ustawodawca wyraził oczekiwanie, że sądy odwoławcze będą w uzasadnionych sytuacjach wydawać orzeczenia merytoryczne, zamiast odsyłać ponownie do pierwszej instancji. To było racjonalne i uzasadnione oczekiwanie?

Na pewno takie oczekiwanie co do kontroli orzeczeń uchylających wyroki sądów pierwszej instancji jawiło się wśród stron postępowania, ale i sędziów orzekających w pierwszej instancji. A o tym, że zamiar ustawodawcy był racjonalny świadczą już statystyki. W naszym sądzie okręgowym, dość dużym, bo obejmującym 12 sądów rejonowych, odsetek uchylonych orzeczeń wyraźnie obniżył się. Przed wprowadzeniem tej zmiany od 10 do 12 procent wyroków było uchylanych, a teraz tych uchyleń jest 5 do 7 procent. Widać wyraźną zmianę. Uważam, że poziom orzecznictwa jest podobny, a więc na pewno jest to skutek zmian w prawie. 

Czytaj: Dariusz Świecki: Sądy odwoławcze teraz częściej orzekają merytorycznie >>


A która z tych sytuacji lepiej wpływa na poziom orzecznictwa - odsyłanie wadliwego wyroku do poprawki, czy poprawienie go przez sąd odwoławczy?

Niewątpliwie pozytywny wpływ na poziom orzecznictwa ma wprowadzenie skargi na uchylenie wyroku, bo dochodzi w ten sposób jeszcze jeden poziom kontroli konkretnych orzeczeń. Ale korzystne z tego punktu widzenia jest także to, że sąd odwoławczy sam „poprawi” orzeczenie. Realizuje się w ten sposób zasada bezpośredniości, bo sąd odwoławczy orzeka na podstawie tego, co znajduje się w aktach sprawy, a z dowodami bezpośrednio się nie styka. I właśnie zasada bezpośredniości pozytywnie wpływa na poprawność i  trafność orzeczeń. Sąd odwoławczy sam przeprowadza część dowodów i w ten sposób poszerza możliwość właściwego rozstrzygnięcia. 

 


Jednym z celów tej zmiany było też usprawnienie procedur, przyspieszenie postępowań. Czy ten cel został osiągnięty?

Na poziomie odwoławczym postępowania trochę się wydłużyły, bo te dodatkowe czynności wymagają pracy i czasu. 


Ale jeżeli na tym etapie sprawa zakończy się, to wtedy odpada to powtórne postępowanie przed sądem pierwszej instancji.

To prawda. Jeśli nawet sąd odwoławczy na merytoryczne rozpatrzenie i zakończenie sprawy potrzebuje więcej niż jedno posiedzenie, to i tak czasowo jest to krótsze niż ponowne rozpoznawanie sprawy w pierwszej instancji. W sumie całe postępowanie jest krótsze. Ekonomia procesowa niewątpliwie na tym korzysta i sprawność postępowania jest większa przy nowym modelu. 

Czytaj: Wiceprezes SA w Warszawie: Merytoryczne orzekanie w apelacji trochę pracochłonne, ale korzystne>>


Czy w sądach odwoławczych nie obserwowano w związku z tym pewnego oporu, że oto doszły nam nowe obowiązki i więcej pracy?

Zwykle każda zmiana  z początku wywołuje pewną ostrożność i dystans tych których dotyczy, zwłaszcza gdy zwiększa się ilość  pracy. Ale nie było to jakieś istotne zjawisko.  Z drugiej strony z zaistniałą zmianą mogą rodzić się obawy, że  sądy pierwszej instancji mogą stać się mniej skrupulatne,  skoro procedura nakłada na sąd odwoławczy obowiązek uzupełnienia przewodu sądowego. Oczywiście w tym względzie nie były prowadzone żadne badania, a moje wypowiedzi wynikają wyłącznie z  obserwacji i własnego doświadczenia. Być może ten problem stanie się przedmiotem jakichś solidniejszych analiz i badań, ot choćby w pracach magisterskich studentów prawa. Tylko w ostatnim czasie dwoje z nich zwróciło się do sądu o wskazanie spraw, w których uzupełnione dowody w postępowaniu przygotowawczym powodowały zmianę wyroku.