Spory sądowe pomiędzy spadkobiercami przedwojennych właścicieli budynku a Republiką Serbii toczą się od kilku lat. W budynku od 1947 r. mieściła się ambasada Jugosławii, a potem Serbii. W 2002 r. budynek formalnie wrócił do spadkobierców, jednak do 2007 r. nadal znajdowała się w nim siedziba ambasady. Spadkobiercy wystąpili więc do sądu o zapłatę blisko 25 mln zł za bezumowne użytkowanie budynku. Z kolei Serbia wystąpiła z wnioskiem o uznanie nabycia spornej nieruchomości w drodze zasiedzenia.
Sprawa dotycząca zasiedzenia toczyła się przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście, który miał wydać orzeczenie już w końcu grudnia zeszłego roku. Z powodu choroby sędziego postanowienie zostało ogłoszone we wtorek.
W uzasadnieniu postanowienia sędzia Rafał Schmidt wskazał, że w orzecznictwie nie jest znany przypadek, aby państwo występowało o zasiedzenie nieruchomości będącej miejscem placówki dyplomatycznej. "W poprawnych stosunkach międzynarodowych nie powinny mieć miejsca sytuacje, żeby państwo wysyłające występowało o własność części terytorium państwa przyjmującego" - mówił. Dodał, że uznanie zasiedzenia byłoby sprzeczne z zasadami międzynarodowymi i mogłoby negatywnie wpłynąć na stosunki między państwami.
Ponadto - zdaniem sądu - Serbia nie wykazała, iż była bądź postrzegała siebie za samoistnego posiadacza budynku w okresie, w którym mieściła się w nim ambasada. Sędzia zaznaczył m.in., że - wbrew twierdzeniom pełnomocników Serbii - nie jest okolicznością niesporną, że w połowie lat 70. doszło do zmiany posiadania zależnego na samoistne.
Reprezentujący Serbię mec. Krzysztof Jamrozik zapowiedział złożenie odwołania do sądu okręgowego, jednak o szczegółach nie chciał mówić do czasu zapoznania się z pisemnym uzasadnieniem wtorkowego postanowienia. Wcześniej dowodził, że Serbia jest prawnym następcą Jugosławii, która miała siedzibę ambasady w spornym budynku od kilkudziesięciu lat i korzystała z wszelkich uprawnień właścicielskich.
Pełnomocnik spadkobierców mec. Lech Żyżylewski od początku sprawy dowodził, że wniosek o zasiedzenie pozbawiony był podstaw prawnych, zaś Serbia nie posiada zgody ministra spraw wewnętrznych na nabycie nieruchomości. "Ta sprawa została wytoczona tylko po to, aby zablokować proces o bezumowne użytkowanie budynku" - mówił w grudniu zeszłego roku.
Proces dotyczący bezumownego użytkowania budynku cały czas toczy się przed warszawskim sądem okręgowym. Obecnie sąd ten analizuje opinię biegłego, który szacunkowo określił wysokość kwoty należnej za bezumowne użytkowanie na 17 mln zł. Spadkobiercy uważają, że kwota ta powinna być o ok. 8 mln zł wyższa. Sąd okręgowy będzie kontynuował przesłuchanie biegłego w czwartek. Ponieważ Serbia wnosiła o uznanie zasiedzenia budynku od listopada 2006 r., to nawet ewentualny korzystny dla niej wyrok w tej sprawie nie zakończyłby procesu dotyczącego bezumownego użytkowania.
Inna sprawa toczy się natomiast przed sądami administracyjnymi. W październiku zeszłego roku - jak informowała "Rzeczpospolita" - Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że minister spraw wewnętrznych słusznie odmówił Serbii zgody na nabycie nieruchomości. WSA wskazał m.in., że wydanie takiej zgody godziłoby w porządek publiczny, gdyż budynek został po wojnie odebrany właścicielom z naruszeniem prawa. Od tego orzeczenia została złożona kasacja do Naczelnego Sądu Administracyjnego - termin rozprawy przed NSA nie jest jeszcze wyznaczony. Zdaniem pełnomocników Serbii w tej sprawie w ogóle nie jest potrzebna zgoda ministra. (PAP)
Sąd: Serbia nie jest właścicielem budynku po swej ambasadzie
Serbia nie zostanie na skutek zasiedzenia właścicielem budynku w Alejach Ujazdowskich, w którym znajdowała się jej ambasada - orzekł we wtorek nieprawomocnie stołeczny sąd rejonowy. Sprawa jest precedensowa. Pełnomocnik Serbii już zapowiedział odwołanie.