Czy niedopuszczalne jest, aby sędzia pełnił pewne obowiązki administracyjne w łonie władzy wykonawczej? Czy to powinno przybierać formę delegacji?
Zdaniem prof. Jacka Widło procedura wyłaniania sędziów do pełnienia funkcji administracyjnych we władzy wykonawczej (ministerstwie sprawiedliwości) powinna istnieć. Być może jest to swoiste niedopatrzenie, czy pewien relikt, który należałoby naprawić. Ale czy grono 160 osób sędziów usprawnia zarządzanie sektorem wymiaru sprawiedliwości? Sędzia zasadniczo nie powinien uczestniczyć w sprawowaniu władzy wykonawczej – twierdzi Jacek Widło. – Wynika to z Monteskiuszowskiego trójpodziału władz zawartego w konstytucji. Gwarancje konstytucyjne dla sędziów mają służyć kontroli poszczególnych władz. Jednakże sędzia nie pełni wyłącznie funkcji orzeczniczych. W jego uprawnieniach znajdują się elementy administracyjne, takie jak przewodniczący wydziału, prezesa sądu czy przewodniczenie rozprawie – zwraca uwagę prof. Jacek Widło. – Konflikt między władzą sądownicza a wykonawcza jawi się częściej w samym pionie sądowniczym, gdy sędzia rozstrzyga sprawy swoich kolegów i sprawuje nadzór nad sprawnością postępowań, niż gdy bierze udział w projektowaniu zmian legislacyjnych w ministerstwie. To raczej prezes sądu powinien wyłączyć się z orzekania, gdyż zajmuje się nadzorem administracyjnym nad swoimi koleżankami i kolegami.
Art. 77 ustawy o ustroju sądów powszechnych daje pewne kryteria, aby w drodze konkursu doprowadzić do obsadzenia stanowisk w ministerstwie. Jeśli wybór sędziów do pełnienia funkcji w ministerstwie sprawiedliwości będzie oparty o jasne reguły, to nie jest niczym złym, gdyż jest to kadra bardzo dobrze wykształcona i kompetentna – dodaje prof. Widło.