Z inicjatywy Bronisława Komorowskiego w jego kancelarii obyła się we wtorek debata nad raportem przygotowanym przez prof. Jerzego Hausnera - "Konkurencyjna Polska: Jak awansować w światowej lidze gospodarczej".
Ekonomiści i przedstawiciele pracodawców krytykowali zmieniające się często prawo, a także brak refom. Jako przykład podawali brak likwidacji karty nauczyciela czy wycofanie przez parlament reformy małych sądów rejonowych przygotowanej przez byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.
Przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich i partner PwC Ryszard Petru podkreślał, że w Polsce brakuje współpracy między uczelniami i biznesem. Jego zdaniem nie ma także przemyślanej strategii imigracyjnej, a jakość usług publicznych jest problemem.
Jak podkreślał, najważniejszym wyzwaniem na kolejną dekadę jest konkurencyjności naszej gospodarki. Dodał, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że wygasa pęd nadany naszej ekonomii po reformach 1989 r. Jak mówił, w pewnym momencie będziemy za drodzy, by konkurować z Chinami, a jednocześnie zbyt mało innowacyjni, by konkurować z Niemcami.
Natomiast główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka ocenił, że Polsce grozi pułapka kraju średniego dochodu, która wiąże się z bardzo słabym wzrostem gospodarczym. Wskazywał, że od 20 lat w Polsce mówi się o reformach, ale nie są one realizowane. Ubolewał z powodu niskiej jakości prawa i wymiaru sprawiedliwości.
Także ekspert Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych CASE Rafał Antczak zwrócił uwagę na problem pułapki kraju średniego dochodu. Według niego Polska już jest w tej pułapce. Jeśli nic nie zrobimy, nasz wzrost nie będzie dochodził jak w poprzednich latach do 4 proc. PKB, czy nawet 8 proc., tylko będzie wynosił 2 proc., a maksymalnie 3 proc.
W jego ocenie problemem w naszym kraju jest sektor publiczny - to, że państwo jest źródłem ryzyka dla przedsiębiorców. Wskazywał, że przedsiębiorstwa w Polsce mają rekordowy poziom depozytów, ale nie inwestują z powodu ryzyka.
Z kolei główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak zwracał uwagę, że możemy obserwować na przykładzie strefy euro, czym się kończy utrata konkurencyjności gospodarki.
Jak mówił, problemem, przed którym stoimy jest to, w jaki sposób i czym zastąpić stary model rozwoju naszego kraju. Podkreślał, że oczywiste jest, że nie możemy już liczyć na wykorzystywanie taniej siły roboczej ani kopiowanie na licencjach niezaawansowanych rozwiązań technologicznych.
Zdaniem praktyka gospodarczego, prezesa WSK "PZL-Rzeszów", szefa Stowarzyszenia Dolina Lotnicza Marka Dareckiego Polsce brakuje strategii, celu, jaki chcemy osiągnąć, a także przywództwa z wizją. Jako jedną z większych przeszkód w rozwoju wskazywał niedostosowaną do potrzeb rynku pracy edukację.
Na konferencji u prezydenta byli także przedstawiciele rządu. Wicepremier Janusz Piechociński przekonywał, że konkurencyjność Polski nie jest tylko wyzwaniem dla władz, ale też dla społeczeństwa. A minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślał, że zgadza się z rekomendacją raportu Hausnera, że potrzeba nam nie tyle wyrywkowych zmian, co całościowej reformy kodeksu pracy. Przekonywał jednak, że to zadanie nie na jedną kadencję, bo polityka w tym zakresie powinna być długofalowa.
Autor raportu prof. Jerzy Hausner ripostował, że przecież PO i PSL rządzą już drugą kadencję, a poza tym w "szufladzie" gotowy jest opracowany w 2005 r. projekt kodeksu pracy, który należałoby tylko lekko dostosować do obecnej sytuacji.
Wskazując na główne tezy raportu podkreślał, że Polska konkuruje teraz niskim kosztami pracy, ale przez to zaliczamy się do kategorii krajów "montowni". "Jesteśmy bardzo efektywni w dokręcaniu śrub" - mówił obrazowo. Jego zdaniem, jeśli chcemy wyjść z pułapki średniego dochodu to musimy się przesunąć do grupy państw, które są bardziej zaawansowane technologicznie.