Przepisy, które wprowadziły możliwość stosowania mediacji w sporach gospodarczych, obowiązują od 10 grudnia 2005 r. Nadal jednak metoda ta mimo wielu zalet nie jest powszechnie stosowana. Jej praktyczne zastosowanie może oznaczać rewolucję w rozwiązywaniu sporów gospodarczych. O tym, dlaczego mediacje się jeszcze nie upowszechniły, rozmawiamy z Maciejem Tańskim, dyrektorem Centrum Mediacji Gospodarczej i sekretarzem Społęznej Rady ds. Alternatywnych Metod Rozwiązywania Konfliktów i Sporów przy Ministrze Sprawiedliwości.
Czy istnieje bariera mentalna wśród prawników w stosunku do mediacji?
Mam dwojakie spostrzeżenia dotyczące tej kwestii. Moje doświadczenia pokazują, że pełnomocnicy stron w mediacjach różnie postępują. Wiele razy obecność prawników-pełnomocników stron umożliwiła im zawarcie obustronnie korzystnej ugody. Pełnomocnicy mitygowali strony i podsuwali propozycje rozwiązań ugodowych. Czasem jednak współpraca z pełnomocnikami jest trudna, szczególnie wtedy, kiedy sami zainteresowani (strony sporu) są nieobecni. Każde poczynione wówczas ustalenie musi być zatwierdzane przez właścicieli czy zarządy, przez co mediacje się przeciągają.
Dużo lepiej to przebiega, kiedy podczas mediacji są obecni sami zainteresowani. Kiedy bowiem przedsiębiorca przełamie wewnętrzną barierę i przestaje myśleć o sobie tylko jak o pokrzywdzonym, wówczas zaczyna myśleć o szybkim zakończeniu sporu i zajęciu się swoim biznesem. Przedsiębiorcy cenią swój czas. Nie chcą się skupiać na czymś, co dotyczy przeszłości. Zależy im na szybkim rozwiązaniu, by mogli poświęcić swoją całą uwagę na działania dotyczące rozwijania prowadzonego biznesu.
Jaki jest stan wiedzy przedsiębiorców na temat mediacji?
Mało kto wie o możliwości mediowania. W Polsce nadal większość spraw prowadzonych przez mediatorów trafia tam ze skierowania sądu. Kiedy jednak sprawa trafia do sądu, często jest już dość późno, ponieważ jest to etap, na którym strony zaangażowały znaczne środki i czas. Konieczna jest więc edukacja, aby przedsiębiorca na wczesnym etapie sporu mógł zdecydować, czy oddać sprawę do sądu, czy próbować się szybciej dogadać dzięki pomocy osoby trzeciej - zawodowego mediatora. Szkoda, że mimo tego, iż ustawodawca zawarł uregulowania dotyczące mediacji w kodeksie postępowania cywilnego, organy państwa nie prowadzą działań upowszechniających tę metodę.
Dlaczego mimo tylu zalet mediacji jest ona tak rzadko stosowana przez prawników?
Wydaje się, że pierwszym powodem jest ciągle nieznajomość tej metody wśród radców prawnych i adwokatów. Skala zastosowania mediacji w sprawach cywilnych jest ciągle niewielka w porównaniu do drogi procesowej. Kolejną przyczyną jest ograniczona dostępność dobrych, kompetentnych mediatorów w całym kraju. Są takie okręgi sądowe, gdzie jest ich dosłownie garstka. Być może zniechęca też prawników fakt, że tylko nieliczne sprawy kierowane do mediacji przez sąd kończą się ugodą.
O mediacjach decydują sami zainteresowani, ale najczęściej po wcześniejszych konsultacjach ze swoimi prawnikami. Prawników może zniechęcać również fakt, że na rynek, na którym działają, wchodzi kolejna nowa grupa – mediatorzy. Może to budzić pewne wątpliwości, że ktoś, kto nie musi mieć wykształcenia prawniczego, zajmuje się sprawami będącymi dotąd w domenie radców prawnych i adwokatów. Takie obawy mieli prawnicy w Australii, USA i Kanadzie, kiedy tam wprowadzano mediacje. Ale wkrótce przekonali się, że nie tylko nie mają się czego obawiać, ale że mogą na wprowadzeniu mediacji skorzystać - na przykład przez rozszerzenie swojej praktyki i prezentując się klientom jako skuteczny "doradca do spraw rozwiązywania sporów".
Kolejnym powodem, dla którego prawnicy niezbyt gremialnie garną się do pełnienia funkcji mediatora, są niezwykle niskie stawki wynagrodzenia mediatorów, przewidziane rozporządzeniem ministra sprawiedliwości. To zniechęca wysokiej klasy profesjonalistów do przeszkolenia się i wykonywania zawodu mediatora. Ale wraz z rozwojem mediacji umownych, gdzie wynagrodzenia są kształtowane dowolnie, i to się zmieni.