Prawnicy nie chcą sędziego Czajki - napisała Gazeta Wyborcza. Czajka sam zrezygnował z togi sędziego. Teraz chciał ją zamienić na togę radcy prawnego, dzięki której mógłby występować jako pełnomocnik w większości spraw sądowych. Korporacja radców nie chce jednak wpisać go na swoją listę, bo jego przeszłość nie daje rękojmi "należytego wypełniania obowiązków".
Dariusz Czajka w latach 90. był przewodniczącym ważnego wydziału upadłościowego w warszawskim sądzie. To tam decydowano o losach potężnych państwowych przedsiębiorstw i prywatnych spółek. Wiele z nich zbankrutowało. Niektóre z upadłości budziły jednak wątpliwości. Kłopoty sędziego zaczęły się od Centrum Leasingu i Finansów, spółki leasingującej samochody i maszyny. Czajka w 2001 r. współorzekał o jego upadłości. Potem okazało się, że Kredyt Bank, jeden z wnioskodawców bankructwa, sprzedał na korzystnych warunkach żaglowiec Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji. Czajka zakładał tę uczelnię i był jej kanclerzem. Szkoła mieści się w budynkach na Pradze Północ po byłej fabryce Leda, która również zbankrutowała. Co ciekawe, o jej upadłości, a potem sprzedaży bez przetargu współdecydował sędzia Czajka. To nie koniec. Budynki kupiła za 600 tys. zł spółka, w której udziały miało Zrzeszenie Prawników Polskich, a szefem jego warszawskiego oddziału był... Czajka. W końcu spółka wynajęła budynki uczelni - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Sędzia Dariusz Czajka miał postępowanie dyscyplinarne. Zarzucono mu m.in. łączenie funkcji sędziowskiej z działalnością na uczelni i w spółce. W marcu ubiegłego roku Sąd Najwyższy uznał go za winnego, ale nie usunął go z zawodu, tylko relegował do pracy poza stolicą. Czajka sam zrezygnował z togi sędziego. Według gazety Wyborczej, teraz chciał ją zamienić na togę radcy prawnego, dzięki której mógłby występować jako pełnomocnik w większości spraw sądowych. Korporacja radców nie chce jednak wpisać go na swoją listę, bo jego przeszłość nie daje rękojmi "należytego wypełniania obowiązków". Czajka poskarżył się do wojewódzkiego sądu administracyjnego, ale przegrał 7 grudnia 2006 roku. Sąd orzekł, że były sędzia nie ma nieskazitelnego charakteru, który jest niezbędny do wykonywania zawodu prawnika. Według relacji Gazety Wyborczej, sędzia Dorota Wdowiak przypomniała, że jednym z jego przewinień były uchybienia przy upadłości CLIF-a. Spółka ta ostatecznie obroniła się przed bankructwem i chce teraz od sądu 171 mln zł odszkodowania! Wyrok z 7 grudnia nie jest prawomocny.
(Źródło: GW/KW)