Rozmowa z dr. Adamem Bodnarem z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Krzysztof Sobczak: Helsińska Fundacja Praw Człowieka opowiada się za usunięciem z Kodeksu karnego artykułu 212, który pozwala na ściganie na drodze karnej naruszenia dóbr osobistych. Czy rzeczywiście istnienie takiej możliwości jest poważnym zagrożeniem dla wolności słowa?
Adam Bodnar: Uważam, że jest, przynajmniej potencjalnie. Nawet jeśli liczba osób, przede wszystkim dotyczy to dziennikarzy, skazanych na tej podstawie na kary pozbawienia wolności nie jest zbyt wysoka, to samo istnienie takiego zagrożenia wpływa hamująco na wielu dziennikarzy piszących o konfliktowych sprawach.
Gdyby artykuł 212 został usunięty z kodeksu, alternatywą dla osób, które poczują się pomówione, miałaby procedura cywilna. Czy to realna droga dochodzenia sprawiedliwości w tej dziedzinie.
Oczywiście, tym bardziej, że ona obecnie istnieje i jest wykorzystywana zamiennie z procedura karną.
Tak, tylko procesy cywilne trwają bardzo długo.
To prawda i dlatego w swoim raporcie na temat stosowania w praktyce artykułu 212, w którym apelujemy o jego zniesienie, domagamy sie także o usprawnienia procedury cywilnej. Jeśli ona ma być drogą dochodzenia do sprawiedliwości, to procesy nie mogą trwać latami. W przypadku zarzutu o zniesławienie zwykle to oznacza, że ewentualna wygrana i nakaz opublikowania sprostowania i przeprosin ma miejsce wtedy, gdy nikt już nie pamięta, o co w sporze chodziło. To w istotny sposób obniża poziom satysfakcji z takiej wygranej. Ale trzeba jednak pamiętać, że wszystkie te słabości procesów cywilnych dotyczą nie tylko spraw „prasowych”. Trzeba mieć również świadomość, że te same słabości ma sądownictwo karne.
W tej sytuacji gdzie powinien pójść ktoś pomówiony? Do sądu karnego czy do cywilnego?
Ja jestem za cywilnym. Szczególnie, że orzecznictwo tych sądów w sprawach o pomówienie jest podobne.
Mimo, że wyrokują na podstawie różnych kodeksów, które przewidują odmienne sankcje?
Z badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że konsekwencje skierowania w takiej sytuacji aktu oskarżenia do sądu karnego lub prywatnego pozwu do sądu cywilnego, są podobne. Poza kilkunastoma w skali kraju karami pozbawienia wolności, we wszystkich przypadkach w zawieszeniu, są to z reguły sankcje finansowe. W przypadku pozwów cywilnych są to zadośćuczynienia, a w przypadku spraw karnych – grzywny. Co ciekawe, także wysokość tych zadośćuczynień i grzywien jest podobna.