Kanclerz Niemiec Angela Merkel forsuje zmianę unijnych traktatów w celu budowy unii fiskalnej, a jako "rozwiązanie drugie w kolejności" podaje zawarcie całkiem nowego traktatu między państwami euro, otwartego także dla krajów spoza strefy, jak Polska.
Dr Nestoruk wskazał, że procedura zmiany traktatu w zgodzie z art. 48 Traktatu z Lizbony wymaga zwołania konwentu międzyrządowego i na razie żaden z europejskich polityków o tym nie mówi. Ta procedura, do której potrzeba politycznego konsensusu, trwa co najmniej kilka lat, tymczasem politycy są przekonani, że ratowanie strefy euro wymaga natychmiastowych działań.
Art. 48 zakłada, że propozycja zmiany złożona przez jeden z krajów członkowskich, Parlament Europejski albo Komisję Europejską zgłaszana jest na forum Rady Europejskiej, która zasięga zdania PE i KE. Potem Rada zwykłą większością głosów decyduje, czy proponowane zmiany będą rozpatrzone. Jeśli tak, to przewodniczący Rady Europejskiej zwołuje tzw. konwent złożony z przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw lub rządów, PE i KE, oraz ewentualnie Europejskiego Banku Centralnego, jeśli zmiany dotyczą polityki pieniężnej UE.
Traktat dopuszcza niezwoływanie konwentu za zgodą PE, ale tylko jeśli uzasadnia to niewielki zakres proponowanych zmian. Konwent opracowuje i zatwierdza propozycje zmian w drodze konsensusu. Następnie zmiany są uchwalane przez szefów państw i rządów w drodze "wspólnego porozumienia", a następnie poddane ratyfikacji w krajach członkowskich zgodnie z krajowymi wymogami konstytucyjnymi. Dopiero po uzyskaniu wszystkich ratyfikacji traktatowe zmiany mogą wejść w życie.
By uniknąć zablokowania wejścia w życie zmian przez jeden kraj, Traktat z Lizbony stanowi, że jeżeli po upływie dwóch lat zmiany zostały ratyfikowane przez cztery piąte państw członkowskich i gdy jedno lub więcej z nich "napotkało trudności" w postępowaniu ratyfikacyjnym, sprawą zajmują się na szczycie przywódcy UE.
Ale Traktat przewiduje również uproszczoną procedurę jego zmiany, jeśli chodzi o wewnętrzne polityki i działania UE, przy czym nie może chodzić o zwiększenie unijnych kompetencji. Decyzję podejmuje wówczas jednomyślnie Rada Europejska (czyli szczyt przywódców) po konsultacji z PE i KE oraz z Europejskim Bankiem Centralnym w przypadku zmian w dziedzinie pieniężnej. Decyzja wchodzi w życie po jej zatwierdzeniu przez kraje, zgodnie z ich odpowiednimi wymogami konstytucyjnymi (przy czym nie mówi się tu wprost o ratyfikacji). Tę metodę zastosowano, by przeprowadzić będącą w toku zmianę Traktatu z Lizbony, która umożliwi udzielanie pomocy finansowej krajom strefy euro w potrzebie.
Nestoruk przyznał, że zmiana traktatów w zgodzie z tymi procedurami trwa latami. Zawarcie poza przepisami i instytucjami UE umowy międzynarodowej przez kraje chętne do współpracy w zacieśnianiu dyscypliny finansowej jest w pełni zgodne z prawem międzynarodowym i może trwać krócej, ale rodzi wątpliwości natury prawnej.
Zakończonym sukcesem przykładem może być układ z Schengen z 1985 roku - pozostający obok euro jednym z najbardziej namacalnych skutków europejskiej integracji. Został on podpisany początkowo tylko przez kraje Beneluksu, Francję i Niemcy, które zgodziły się stopniowo znieść kontrole na wspólnych granicach. Porozumienie pozostało otwarte dla pozostałych państw członkowskich, które kolejno doń przystępowały.
"Z punku widzenia praktyki traktatowej to rzeczywiście Schengen jest przykładem politycznego porozumienia, które nie prowadziło sensu stricte do zmiany traktatu, choć miało własną formułę prawną - powiedział ekspert. - Skoro mamy już jeden casus Schengen, to można iść także tą drogą. To byłaby jakaś opcja". Choć nazwał to wykorzystaniem luki prawnej w systemie prawa UE, to przypomniał, że UE rozwija się od kryzysu do kryzysu i "być może obecny kryzys będzie pretekstem do zmian, jeśli nie będzie zgody do rozwiązań traktatowych, chociaż na razie poruszamy się w sferze spekulacji".
Dr Nestoruk wskazał, że procedura zmiany traktatu w zgodzie z art. 48 Traktatu z Lizbony wymaga zwołania konwentu międzyrządowego i na razie żaden z europejskich polityków o tym nie mówi. Ta procedura, do której potrzeba politycznego konsensusu, trwa co najmniej kilka lat, tymczasem politycy są przekonani, że ratowanie strefy euro wymaga natychmiastowych działań.
Art. 48 zakłada, że propozycja zmiany złożona przez jeden z krajów członkowskich, Parlament Europejski albo Komisję Europejską zgłaszana jest na forum Rady Europejskiej, która zasięga zdania PE i KE. Potem Rada zwykłą większością głosów decyduje, czy proponowane zmiany będą rozpatrzone. Jeśli tak, to przewodniczący Rady Europejskiej zwołuje tzw. konwent złożony z przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw lub rządów, PE i KE, oraz ewentualnie Europejskiego Banku Centralnego, jeśli zmiany dotyczą polityki pieniężnej UE.
Traktat dopuszcza niezwoływanie konwentu za zgodą PE, ale tylko jeśli uzasadnia to niewielki zakres proponowanych zmian. Konwent opracowuje i zatwierdza propozycje zmian w drodze konsensusu. Następnie zmiany są uchwalane przez szefów państw i rządów w drodze "wspólnego porozumienia", a następnie poddane ratyfikacji w krajach członkowskich zgodnie z krajowymi wymogami konstytucyjnymi. Dopiero po uzyskaniu wszystkich ratyfikacji traktatowe zmiany mogą wejść w życie.
By uniknąć zablokowania wejścia w życie zmian przez jeden kraj, Traktat z Lizbony stanowi, że jeżeli po upływie dwóch lat zmiany zostały ratyfikowane przez cztery piąte państw członkowskich i gdy jedno lub więcej z nich "napotkało trudności" w postępowaniu ratyfikacyjnym, sprawą zajmują się na szczycie przywódcy UE.
Ale Traktat przewiduje również uproszczoną procedurę jego zmiany, jeśli chodzi o wewnętrzne polityki i działania UE, przy czym nie może chodzić o zwiększenie unijnych kompetencji. Decyzję podejmuje wówczas jednomyślnie Rada Europejska (czyli szczyt przywódców) po konsultacji z PE i KE oraz z Europejskim Bankiem Centralnym w przypadku zmian w dziedzinie pieniężnej. Decyzja wchodzi w życie po jej zatwierdzeniu przez kraje, zgodnie z ich odpowiednimi wymogami konstytucyjnymi (przy czym nie mówi się tu wprost o ratyfikacji). Tę metodę zastosowano, by przeprowadzić będącą w toku zmianę Traktatu z Lizbony, która umożliwi udzielanie pomocy finansowej krajom strefy euro w potrzebie.
Nestoruk przyznał, że zmiana traktatów w zgodzie z tymi procedurami trwa latami. Zawarcie poza przepisami i instytucjami UE umowy międzynarodowej przez kraje chętne do współpracy w zacieśnianiu dyscypliny finansowej jest w pełni zgodne z prawem międzynarodowym i może trwać krócej, ale rodzi wątpliwości natury prawnej.
Zakończonym sukcesem przykładem może być układ z Schengen z 1985 roku - pozostający obok euro jednym z najbardziej namacalnych skutków europejskiej integracji. Został on podpisany początkowo tylko przez kraje Beneluksu, Francję i Niemcy, które zgodziły się stopniowo znieść kontrole na wspólnych granicach. Porozumienie pozostało otwarte dla pozostałych państw członkowskich, które kolejno doń przystępowały.
"Z punku widzenia praktyki traktatowej to rzeczywiście Schengen jest przykładem politycznego porozumienia, które nie prowadziło sensu stricte do zmiany traktatu, choć miało własną formułę prawną - powiedział ekspert. - Skoro mamy już jeden casus Schengen, to można iść także tą drogą. To byłaby jakaś opcja". Choć nazwał to wykorzystaniem luki prawnej w systemie prawa UE, to przypomniał, że UE rozwija się od kryzysu do kryzysu i "być może obecny kryzys będzie pretekstem do zmian, jeśli nie będzie zgody do rozwiązań traktatowych, chociaż na razie poruszamy się w sferze spekulacji".