- Kurator wchodzi w intymne życie człowieka, do rodziny, wykonując orzeczenia karne czy sądu do spraw nieletnich – wyjaśnia Andrzej Martuszewicz. – Kandydaci muszą być świetnie przygotowani merytorycznie i wiele rozumieć. Dlatego kurator musi mieć wyższe wykształcenie prawnicze, pedagogiczne, psychologiczne, resocjalizacyjne – dodaje.
Kurator przechodzi także badania psychologiczne, aplikację i egzamin. Dopiero wtedy staje się kuratorem. - Nasz samorząd bardzo dba, aby młodzi ubiegający się o uprawnienia byli na najwyższym poziomie zawodowym – informuje Martuszewicz. – Mamy trzy stopnie kuratorskie. Najpierw jest aplikant, potem – kurator, starszy kurator i specjalista.
Krajowa Rada i struktury Samorządowe również pilnują etyki zawodowej. Uchwalono dla tego zawodu kodeks etyczny, który jest ściśle egzekwowany. Rocznie kilku kuratorów musi opuścić zawód, decyzją sadu koleżeńskiego. Jest to – zdaniem Andrzeja Maruszewicza – obowiązek wobec społeczeństwa.
Rocznie kuratorzy w Polsce stosują ok. miliona środków, 650 tys. wywiadów, 1,5 mln wejść do domów. Kuratorzy ingerują we władze rodzicielską, wchodzą do szkół, i muszą z tego powodu zachować tajemnicę zawodową. Wykonują wiele czynności zwianych z ustawą o przemocy w rodzinie.
Natomiast efekt pracy kuratora widać dopiero po wielu latach. Stworzyliśmy służbę, która pozwala orzekać sądom kary wolnościowe. Gdyby nie było tej służby, prawdopodobnie nie mielibyśmy 82 tys. osadzonych, tylko dużo więcej.
Nie wolno deregulować zawodu kuratora
Andrzej Martuszewicz, przewodniczący Krajowej Rady Kuratorów twierdzi, że zawód ten musi być objęty ścisłymi regułami etycznymi i obowiązkową przynależnością do samorządu. Deregulacja czy nawet zwolnienie samorządu ze sprawowania pieczy nad prawidłowym jego wykonywaniem byłoby szkodą dla społeczeństwa.